» Pon gru 28, 2020 18:37
Re: Wawa/OLSZTYN - Adaś (**). Ratujemy Belle.
No to jeszcze raz.
Stresu ciąg dalszy - i jeszcze min 3 tygodnie, tfuuuu, ob y to było m aksimum.
Za tydzień 4.01 kociaki jadą na szczepienie, a potem trzeba będzie czekać jeszcze 2 tygodnie aby wytworzyła się odporność własna.
Działkowce - obserwacja jeszcze tydzień, a właściwie - jak mi to uświadomiła kwadrans temu siostra - już cały czas, dopóki ich nie zaszczepimy, będzie stres, ze mogą złapać parwo.
Bella - stres, czy złapała, czy nie. Dzwoniłam do wet - dzisiaj przed 22 mam się z nią pojawić na podanie surowicy, jak nie zdążę (jestem w pracy) to jutro o 9:30.
Z Bellą to było tak, że jak byłam w sobotę to ona przybiegła do mnie z rogu działki, gdzie spała na kupie liści pod ławką, a teraz w rogu na większej stercie liści.
Nie chciała nic jeść, pogryzła strasznie, zaatakowała Kosiniaka, przestraszone Plamka i Noska schowały sie na drugiej działce za krzakiem. Bella siedziała przy mnie i lustrowała otoczenie i każdego zauważonego kota przeganiała najpierw wzrokiem, a potem fizycznie.
Już miałam wyruszać i probowałam ją zgubić, chciałam, żeby sobie poszła, abym mogła swobodnie wyjechać. I obserwowałam ją. Chodziła po działce, po alejce, po drugiej działce, robiła kilka kroków i przystawała i głosno miauczała w przestrzeń. I tak kilka dobrych minut. Aż w końcu mnie zauwazyła i radośnie, z ogonem w gorze przybiegła. Poszłam z nią dna "jej" działkę i tam przy furtce wyprężała się, ocierała o moje nogi, robiła wokół mnie kółka , trykała łebkiem, mruczała, próbowała się położyć na boczku. I tak z pół godziny. W końcu musiałam ją zostawić i jechać. Opowiedziałam siostrze o jej zachowaniu - jadąc do Warszawy, w tym czasie siostra obdzwoniłą wszystkich znajomych, ale nikt nie chciał kota, który może miał kontakt z pp. Zadzwoniła więc do naszej koleżanki, ktora nie lubi kotow i jest pedantką, zajmującej się wynajmem mieszkań, że potrzebuje mieszkania na kwarantannę dla kota. O dziwo się zgodziła (akt desperacji, lockdawn daje o sobie znać) - 1600zł za miesiąc, iza wynajęła na 3 tygodnie.
I pojechałyśmyw czoraj dwukrotnie odkażonym autkiem. iza jako kierowca, nie ruszałą się w ogole z samochodu. Bellę znalazłam znowu daleko, śpiącej na tej działce w deskach. Szybko przybiegła do mnie głośno miaucząc. Poszłyśmy do samochodu, szybkow eszła do transportera, była bardzo głodna, skusiła się na felixa. Szamotała się trochę, całą drogę pomiaukiwała, była zdenerwowana, no ale nie dziwne.