Nie było mnie chwilę, a tu taka dyskusja! Tylko się nie denerwujcie proszę, wystarczy, że ja
Sytuacja jest następująca: wczoraj rano wylałam na Obisia Broadline gdy sobie jadł. Poszedł. Wrócił pojeść jeszcze popołudniem, ale potem się już nie pokazał pomimo 21.30. A zawsze jest. Na dachu.
Mnie to wystarczyło, aby wykreślać w wyobraźni najgorsze scenariusze jak go po tym specyfiku brzusio boli, że pewnie gdzieś w krzakach umiera i nie przyjdzie już nigdy. Przyszedł rano bardzo zadowolony i zjadł pół 400 gramowej puszki na dzień dobry.
Na chorego raczej nie wygląda. I już go nie ma.
Dyskusja o podawaniu antybiotyku obisiopodobnym kotom ze wszech miar pouczająca. Serduszka dobry pomysł, ale Obiś już serduszek nie lubi. Kiedyś lubił, a teraz mu się odmieniło, nie tknie
Rozmawiałam z trzema wetami na temat antybiotyku. Każdy proponuje co innego. Bo jeden za mocny, po drugim będzie się ślinił, a po trzecim wymiotował. Nie mam z kim rozmawiać, ja nie mam "swojego weta", na szczęście (odpukać!!!!) poza Miciem, który odszedł

od 13 lat koty mam w miarę zdrowe, nie wymagające wizyt w lecznicach, aczkolwiek Balbisia ostatnio jest podejrzana i pewnie musimy coś przebadać. Ma 11 lat.
Nie mogę też się dowiedzieć, czy są i czy w ogóle były zrobione dodatkowe wyniki Obisia. Wetka na maile nie odpowiada, telefonu nie dają. Troszkę tam bałaganu było w ubiegłą sobotę, wyniki ostateczne, które w końcu dostałam mailem są wystawione na nazwisko Aleksandra Miciek

a płeć kota Obisia to samica
Ale to takie dygresje tylko.
Nie mam żadnej gwarancji, że Obiś będzie się stawiał codziennie, w dodatku głodny, bo on ostatnio, jak zauważyłam, żywi też się"barfem naturalnym"
Chyba go poobserwuję po tym Broadline, może ten stan zapalny to były kleszcze, może robale?
Gdybym zauważyła, że jest z nim wyraźnie źle będę kombinować jak go raz na dwa dni wdusić do kontenera i podać zastrzyk w lecznicy. Ale to nie jest proste, Moli25 widziała, Obiś to silny, trudny przeciwnik. Dodatkowo teraz bardziej nieufny.
A poza tym miziak
