marinella pisze:kasiakom pisze:marinella pisze:kasiakom pisze:Nie wiem, czemu nikt nie widzi, że osoba, która odebrała kota napisała, że założy wątek i będzie tam wstawiać ROZLICZENIA i informować o stanie zdrowia kota. Informacji o stanie zdrowia nie ma żadnych, zbierać na kota głupio, bo DS napisał jasno i wyraźnie, że koszty poniesie. Pani z Malborka napisała później, że sama pokryje koszty. Co miała napisać wobec takiego obrotu sprawy?
Przeczytałam w tym wątku, że obrywa się niewinnym wolontariuszkom. Jak to niewinnym? Sukces ma wielu ojców, porażka się matki doprosić nie może
po takiej jeździe jaką jej zafundowano to naprawdę nie dziwię się że zamilkła
przeczytałam wątek i jakoś ciezko mi uwierzyć że dziewczyny z Kotyliona nie powiedziały nic o wizycie u weterynarza
zresztą w wątku jest sporo informacji że kot jest w kiepskim stanie i bedzie wymagał opieki i leczenia
nawet jeśli nie powiedziały to dla mnie nie pójscie do weta przez trzy tygodnie nie jest błedem, to skrajna nieodpowiedzialność
i nie trzeba być super doświadczonym kociarzem żeby coś takiego wiedzieć
a już sama reklamacja wy go leczcie bo macie doświadczenie , witki opadają
Ja na to patrzę inaczej.
Ludzie niedoświadczeni się starali. Nie dali rady, poprosili o pomoc. Zrobiono z nich potwory.
To dla mnie nie fair.
Ja wierzę, że nie powiedziały. Nie powiedziały wprost. Bo Ci ludzie by poszli. Płacili za transport 300 km, za adopcję, Pani spędzała z kotem mnóstwo czasu, starali się oboje. Serio myślisz, że by nie poszli, jakby dostali takie wytyczne?
Ja rozumiem, czemu nie poszli do weta z własnej inicjatywy. Serio.
kasia ale gdzie widzisz te starania? kot się źle czuje to go oddajmy gdzieś komuś na leczenie? nawet jesli brakło inforamcji ze strony kotyliona. Jesli...
brak wizyty u weta na tym etapie to jest wedłuk mnie BRAK jakiegokolwiek zaangazowania, nie mówimy tu o dwóch trzech dniach tylko o trzech tygodniach !
Tych samych w trakcie których żadna wolontariuszka, również widząca kota, mało tego nagrywająca film, na którym kot nie podnosi się z miejsca nie pyta nawet DS, czy kot był u Weta? Tych samych trzech tygodniach mówimy? Kontakt z DS był..
Z jednej strony laicy odpowiadający na rozdzierający serce apel.. z drugiej doświadczeni w schronowych warunkach wolontariusze.. Poważnie to piszesz? Bo ma wątpliwości ...
EDIT: Gram.