Niedawno wróciłam od Pani i relacjonuję po dwóch wizytach, co zastałyśmy. ilgatto już dużo napisała, ja dopowiem i przekażę jak sprawy wyglądają z mojej perspektywy.
Nie będę się rozwodzić na temat tego nieszczęsnego ogłoszenia na tablicy i tego, czy Pani (tudzież jej córka) jest dobra, czy zła. Nie będę rozprawiać na temat morlaności, czy też etyki postępowania i odnosić tego do sytuacji u Pani Jolanty. Chcę się skupić na sytuacji zwierząt i tego co, i w jaki sposób można zrobić, żeby były zdrowe i szczęśliwe, a w efekcie doprowadzić do sytuacji, w której Pani nie będzie już potrzebować naszych wizyt.
Otóż zwierząt w tym domu jest istotnie sporo. Konkretnie: cztery kotki, dwa kocury, sześć kociaczków i pięć psów, z czego jeden to znajda, którą syn Pani znalazł błąkającego się po ulicy (też jest do adopcji i będzie miał ogłoszenia).
Czwórka rodzeństwa, to między innymi kociaczki ogłoszone na tablicy - te które były pierwotnie jedynym przedmiotem naszego zainteresowania.
Do naszego wczorajszego przyjazdu Pani zastowowała się do instrukcji udzielonych przez ilgatto i przemywała oczy. Zapewne dzięki temu wczoraj zastałyśmy zwierzęta w dużo lepszym stanie, niż się spodziewałyśmy.
Dwa kocurki (te krówki - zaraz wszystkich przedstawię) mają rzeczywiście zamglone prawe oczka i to one pojechały z nami wczoraj do weta. Wet po obejrzeniu powiedział, że nie jest to kk. Ponieważ wszystkie zwierzęta są tam zapchlone - zasugerował, że być może nie jest to nic strasznego, a jedynie reakcja na pchły i zacząć należy od odpchlenia oraz podleczenia oczek u tych kociaków, które mają jakiekolwiek objawy w postaci tej mgiełki i wydzieliny z oczek.
ilgatto już pisała - doktor przepisał Azyter dwa razy dziennie oraz Conrnegel (mam nadzieję, że dobrze napisałam) trzy razy dziennie.
Wszystkie cztery maluchy zostały wczoraj odpchlone oraz odrobaczone. Krople i żel dostały krówki, tricolorka i maleńtasek z drugiego miotu. Wszystko zrobiłyśmy od razu na miejscu, żeby Pani na pewno wiedziała jak postępować. Zostawiłyśmy instrukcję jak i co podawać, wytłumaczyłyśmy 104 razy, żeby nie było wątpliwości.
W uszach kotów jest świerzb - tym musimy się zająć chwilę później. Pani widziała, że w uszach coś jest, ale myślała, że to brud, dlatego kupiła środek do mycia uszu (może ilgatto pamięta jaki - ja nie zapamiętałam) i czyściła uszy ferajnie, jednak bezskutecznie - teraz już wiadomo z jakiej przyczyny.
Doktor wczoraj nie skasował nas za wizytę i tu wielki ukłon w jego stronę.
Kupiłyśmy leki za 48zł, ale nie mogę wkleić rachunku, bo skaner mi coś nie działa...
Wrzucę jutro w pracy.
Dzisiaj pojechałam do Pani po pracy zawieźć fiprex dla reszty towarzystwa, obejrzeć koty itd. Oczy wyglądały dzisiaj o wiele ładniej, nie sączy się z nich, nie są zaropiałe. Mgiełka u krówek nadal jest widoczna (pewnie widać na zdjęciach). Po zakończeniu leczenia tym, co dostają teraz, mamy jechać do weta na szczepienia i ustalić co dalej. Wszystko zależy od tego, jak będą wyglądały oczy i czy mgiełka będzie znikać.
Mama kociąt ma umówioną sterylkę na poniedziałek rano. W poniedziałek też ilgatto ustali termin sterylki jednej z suczek.
Oprócz tego do wysterylizowania są jeszcze trzy kotki i dwie suczki.
Całe towarzystwo jest do odrobaczenia, ponieważ Pani przyznaje, że ostatni raz odrobaczała na wiosnę zeszłego roku.
Wszyscy są również do szczepienia, łącznie z wścieklizną. Pani szczepiła zwierzęta regularnie, jest to pierwszy rok, kiedy nie szczepiła na wściekliznę, ponieważ zwyczajnie nie miała za co.
A więc punktów do wykonania jest niemało:
-sterylizujemy wszystkie kocie i psie damy,
-leczymy oczy maluchów,
-odrobaczamy i szczepimy całe towarzystwo,
-leczymy świerzba,
-znajdujemy domy maluchom oraz psu.
Jeżeli uda nam się to wszystko zrobić, a dodatkowo wyedukować nieco całą rodzinę, to Pani nie powinna więcej potrzebować naszej pomocy.
Jeżeli wyadoptujemy koty i ogromnego psa (kawał pięknego owczarka), a dodatkowo zapobiegniemy kolejnym ciążom kotek i suczek - ulżymy i zwierzętom, i Pani. Nie musze chyba pisać dlaczego.
Sprawy wymknęły się Pani z pod kontroli, ale chce współpracować, żeby wszystko wyprowadzić na prostą.
Słucha i daje sobie wytłumaczyć różne sprawy. A to bardzo ważne!
Pani jest komunikatywna i współpracująca, jednak jest osobą chorą i słabą, dlatego musimy postępować z nią bardzo delikatnie. Efekty już widać, więc idziemy za ciosem.
Zaraz zabieram się za robienie ogłoszeń czterem dzieciakom i psu - znajdzie.
Kociaki są sprawą priorytetową, zwłaszcza ich oczy.
Jak można wnioskować z powyższego - będziemy potrzebować na to wszystko funduszy i mamy nadzieję, że będziecie chcieli nam pomóc.
Na nikogo się nie pogniewamy, jeżeli nie będzie chciał zaangażować się w to przedsięwzięcie.
Proszę tylko o jedno - jeżeli komuś nie podoba się to wszystko - niech przynajmniej spróbuje powstrzymać się od krytykanctwa, złośliwości, czy też wymyślania problemów (to absolutnie nie jest uwaga skierowana do kogoś konkretnego!).
Uwagi, sugestie, pomysły, wsparcie słowne - jak najmilej widziane, a nawet oczekiwane
Spędziłyśmy z ilgatto całe popołudnie i wieczór na głowieniu się jaki obrać plan działania, żeby te zwierzęta żyły w zdrowiu i szczęściu.
Mamy nadzieję, że uda nam się do tego doprowadzić.
Prosimy tylko, żebyście nam troszkę pomogli...
A teraz przedstawiam maluchy - głównych bohaterów tego wątku:
Pierwszy Krówek, zwany pieszczotliwie "Hitlerkiem" przez wzgląd na wygląd

(błagam - wymyślcie mu imię!!!). Tutaj sytuacja z oczkami jest chyba najgorsza, ale wygląda to i tak lepiej, niż wczoraj.

Drugi Krówek - ta sama mgiełka na tym samym oku i tutaj tez wygląda o wiele lepiej, niż było.

Tri (oczka wczoraj nie wyglądały tak pięknie)

Czarnuszek - poza lekko wychodzącą trzecią powieką nic nie ropiało, nie sączyło się, nie zamgliło.
