Nie, bo nie ma żadnych śladów demolki, ani śladów na kotach.
Było tylko nalane kilka razy [narobione też] na łóżko młodego i nie ma wątpliwości, która to, bo złapana na gorącym

Razem są jakieś 3 mce.
Mała przygarnięta w we wczesnej, nie rozpoznanej przez weta ciąży, wysterylizowana aborcyjnie na początku czerwca, od czasu, jak ozdrowiała, to zaczęła się panoszyć. Początkowo, jak pisałam, wszystko w granicach ustawiania hierarchii.
Rezydentka jest od ok. roku, może krócej, też przygarnięta jako smarkacz, nigdy nie była przebojowa, raczej z tych delikatnych. Mędziłam cały czas, żeby wysterylizowali, ale jakoś im to szło jak qrwie w deszcz, "tak, tak, masz oczywiście rację ale...nie mam teraz wolnych dni/pieniędzy/urlopu/..."
Teraz już się zaprzysięgła, że wysterylizuje na 150%.
Nie dawała jej nigdy żadnych blokerów, to kotki niewychodzące.
Dla mnie, poza usposobieniem chyba dość neurotycznym rezydentki, kluczowa jest sprawa sterylki.
To młoda kotka, nie powinno być takich siupów, nie ma nawet roku różnicy między nimi
