Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt kwi 12, 2013 16:52 Re: Potrzebny DT/DS pilne-s.12 Nasze białaczkowce cz.4

mój Rudolf dostał w sumie 3 serie Cykloferonu,pierwszą jak był w złym stanie, miał wysokie leukocyty, anemię, małopłytkowość i wysoką kreatyninę. Pomogło, teraz jak widzę że gorzej je od razu mu daję , po 2 zastrzyku jest widoczna poprawa
AnielkaG
 

Post » Pt kwi 12, 2013 19:55 Re: Potrzebny DT/DS pilne-s.12 Nasze białaczkowce cz.4

Witam,

mały Elmo dziś ma 2 dzień terapii Interferonem, Ma małą gorączkę, więc jest na delikatnym antybiotyku dodatkowo. Usteczka i błona w oczku wciąż tylko delikatnie różowe... widać, że jest niedotleniony, mało ruchliwy. Cieszy mnie jednak fakt, że ma relatywnie dobry apetyt dziś, chociaż wody pije zdecydowanie mniej niż wczoraj. W najbliższą sobotę będzie miał pobieraną krew do morfologii i do sprawdzenia grupy krwi. Profilaktycznie planuję zamówić koncentrat RBC, gdyby okazało się, że potrzebuje go 'na już'. Dziś dieta w postaci krwistej wołowiny. Chwytam się każdej możliwości.

Koniecznie musimy pomyśleć co zrobić z taką ilością Roferonu A. Byłaby wielka szkoda, gdyby za 3 tygodnie okazało się, że pojawia się kociak, który go potrzebuje i go nie ma, bo nie miał się tym kto zająć. Ja sam przygotuję 500 dawek, bo mam 500ml roztworu od Kasandry z Wrocka. W razie gdyby u mojego drugiego kociaka test białaczkowy wyszedł pozytywnie lub w razie gdyby właśnie pojawił się kolejny, mały, bezbronny i potrzebujący kociak na pewno służę pomocą.

Raz jeszcze wielki ukłon w stronę wyjątkowej osoby Kasandry, która ofiarując Roferon A dała mi i mojemu małemu przyjacielowi nadzieję na życie. Dziękuję...

tomaszdybicz

 
Posty: 16
Od: Nie kwi 07, 2013 15:44

Post » Sob kwi 13, 2013 10:01 Re: Potrzebny DT/DS pilne-s.12 Nasze białaczkowce cz.4

Chyba już niwiele czasu zostało tej mojej Kozusi... :( Tak ciężko odddycha. Muszę zadzwonić do weta i spytać... Co robić. Nie chcę, żeby się męczyła, ale też nie chcę jej jeszcze usypiać.
Niestety ale niektórzy weterynarze to tylko wyciągacze kasy.
Obrazek Obrazek

alette

Avatar użytkownika
 
Posty: 173
Od: Śro sie 03, 2011 12:26

Post » Sob kwi 13, 2013 10:08 Re: Potrzebny DT/DS pilne-s.12 Nasze białaczkowce cz.4

U mnie tez straszne załamanie u dwóch kotów,zaraz jadę do weta :( Busi naszła 3 powieka na całe oko.Dojdzie drugi wet ,bo ona jest strasznie agresywna do ludzi,boi się gryzie i drapie...Załamać się idzie...Czarnuszek tez cała noc hektolitry smarków wyrzucał z siebie,musiałam ciagle go "odsysać",bo gile mu zalewają przełyk i się dusi...
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Sob kwi 13, 2013 12:29 Re: Potrzebny DT/DS pilne-s.12 Nasze białaczkowce cz.4

A mój przyjaciel Elmo.... gorączka 39.7 mimo podania wczoraj antybiotyku....wczoraj bylo 39.4. Mało je, mało pije. Modlę się by udało mi się dostarczyć mu jeszcze koncentrat RBC, aby dziś lub jutro móc raz jeszcze zrobić transfuzję. Kocham go całym swoim sercem i trzymam za niego kciuki, ale widzę, że to wszystko nie idzie w dobrą stronę... Mój mały świat powoli się wali. Ehh

tomaszdybicz

 
Posty: 16
Od: Nie kwi 07, 2013 15:44

Post » Sob kwi 13, 2013 15:15 Re: Potrzebny DT/DS pilne-s.12 Nasze białaczkowce cz.4

Jeśli Twój Elmo nie jest aż w tak ciężkim stanie i lekarze mówią, że rokowania są dobre to warto walczyć, leczyć. Ja siebie nieświadomie oszukiwałam, że Kozusi zostało jeszcze pewnie z pół roku, że może zdarzy się cud. Z tak dużym guzem wokół serca nie ma już nadziei. Wożenie kota co tydzień na kroplówki i zastrzyki - żeby pożył jeszcze miesiąc, czy dwa? Podałam jej endoxan, i trochę z nią lepiej, choć miała go nie brać, bo strasznie jej popsuł wyniki krwi. Ale jeszcze jutro, go podam i w poniedziałek pojadę z nią do weta. Nie mogę być egoistką. Najgorsze, jest to, że Kozusia tak zdrowo wygląda, jak dobrze odżywiony, zdrowy kot. Tak podejrzewałam, że tak to będzie: załamanie przyjdzie nagle. Chciałabym, żeby ta rzeczywistość okazała się koszmarnym snem. Nałykałam się środków uspokajających, więc już nie płaczę. Łatwiej jest tym osobom, których koty były usypiane, po długiej chorobie, bo te osoby miały wiele miesięcy, by oswoić się z myślą, że nadchodzi koniec. A ja dopiero 2 miesiące temu dowiedziałam się że Kozuś ma białaczkę i guza. Przedwczoraj była piękna pogoda więc wzięłam ją z pozostałą trójką do ich woliery w ogrodzie, jaka była tam szczęśliwa...

Jesteś silną kobietą, Bożena. Masz dom, prace i jeszcze noce poświęcasz by pomagać kotom... Ja nie jestem silna psychicznie. Wiem, że nie mogłabym zapewnić żadnemu kotu DT. Zbyt szybko i zbyt mocno się przywiązuję.

Życzę Wam dużo siły psychicznej do walki o życie waszych kociaków.
Pocieszam się, i w sumie słusznie, że dzięki nam te koty, o które walczymy miały przez jakiś czas dobrze w życiu.

Bożena, powiedz mi proszę, czy zdarzyło Ci się kiedykolwiek popełnić błąd? Nie dostrzec jakiegoś objawu, przez co jakiś Twój kotek potem odszedł? Jak sobie radzisz, żyjąc ze świadomością, że tamte koty które zaszczepiłaś odeszły? Skąd masz w sobie tyle siły?

Napisz coś pozytywnego, proszę. Może skorzystam z Twojej wiedzy, jak radzić sobie ze stratą ukochanego pupila.
Niestety ale niektórzy weterynarze to tylko wyciągacze kasy.
Obrazek Obrazek

alette

Avatar użytkownika
 
Posty: 173
Od: Śro sie 03, 2011 12:26

Post » Sob kwi 13, 2013 17:34 Re: Potrzebny DT/DS pilne-s.12 Nasze białaczkowce cz.4

Elmo umarł :cry:
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Sob kwi 13, 2013 18:45 Re: Potrzebny DT/DS pilne-s.12 Nasze białaczkowce cz.4

Tak....
niestety dziś o 16:10 Elmuś przegrał walkę z białaczką. Zasnął mi na rękach i nigdy niestety się już nie obudzi. Na samą myśl, że nigdy nie wejdzie mi pod bluzkę, żeby się ogrzać, że nigdy już nie spojrzy na mnie tym swoim jednym oczkiem skręca mnie z bólu. Był wyjątkową istotą, która każdego dnia pokazywała, że jest szczęśliwy z tego co ma.... Łzy cisną się do oczu, że tak bezbronne, kochające stworzenie musi przechodzić takie świństwa jak białaczka w swoim i tak krótkim życiu. Trzymam kciuki za wasze pociechy i oby żadne z was nie musiało doświadczać tego co ja. Takie zdarzenie wewnętrznie zabija i człowiek nigdy nie jest już taki sam. Ja wiem, że nigdy nie będę taki sam....bo mojego przyjaciela już ze mną nie ma. Elmo kocham Cię i kochać Cię będę zawsze. Żegnaj przyjacielu!

tomaszdybicz

 
Posty: 16
Od: Nie kwi 07, 2013 15:44

Post » Sob kwi 13, 2013 20:48 Re: Potrzebny DT/DS pilne-s.12 Nasze białaczkowce cz.4

Tomku...... bardzo mi przykro, że Elmusia już nie ma.... Wierzyłam , że mu się uda chociaż na trochę oszukać tę paskudną chorobę. Wiem jak to boli... te puste miejsca, w których powinien być - a nasz wzrok go nie dostrzega. Mruczenia, które wydaje nam się , że słyszymy gdzieś w pobliżu. Czasami zastanawiam się dlaczego zostałam obdarowana taką miłością do zwierząt ? Pewnie bez tej miłości byłoby mi łatwiej żyć bo martwiłabym się tylko o swoje dzieci i męża, a tak drżę o te swoje koty i płaczę jak któryś odchodzi. I tak jak napisałeś - po takim przeżyciu człowiek już nie jest taki sam.
Zrobiłeś dla swojego przyjaciela wszystko co jest w mocy kochającego człowieka. Dałeś mu dużo miłości i poczucie , że jest dla Ciebie ważny, że może schować sie pod bluzkę i przytulić.

boni 4

 
Posty: 241
Od: Czw wrz 08, 2011 19:54

Post » Sob kwi 13, 2013 21:38 Re: Potrzebny DT/DS pilne-s.12 Nasze białaczkowce cz.4

:crying: :crying: :crying: :crying: :crying:
Bardzo mi przykro


Moja Neluś też nie za dobrze się ma jestem załamana





Nie wiem co robić wet każe podawać ekorton 2 razy dziennie 2 tabletki do tego DalacinC 2 razy dziennie po pół tabletki.
juz pięć dni bierze steryd Nela i niema żadnego rezultatu ma powiększone węzły chłonne a po jednej stronie na szyi ma większego guzka w ogóle się nie pomniejsza po sterydach.
jestem załamana moim zdaniem steryd całkiem jej zniszczy odporność i wirus ja niszczy.

ja bym ja wzmacniała a wet każe podawać steryd,

Wyniki badań ma w normie nie ma anemii. nerki w porządku , wątroba też, żadnych guzków na prześwietleniu. Jedyne co to limfocytu w liczbie 60 tyś, to dużo za dużo.

steryd ma wyciszyć szpik kostny tak wet mówi ale ja bym wzmocniła organizm by szpik zwalczył wirusa który się namnaża.

Poradźcie mi , wiem że nie jesteście wetem ale chciałabym usłyszeć Waszą opinię.
Jestem załamana i całkiem nie wiem co robić , boję się że przegapię moment nie zadziałam teraz w odpowiednim czasie.



Dziś Nela bardzo żle się czuje nie wiem czy po sterydzie czy po białaczce, nie chce jeśc więc karmie proszkiem , leży i śpi.
ObrazekObrazek

rene010

 
Posty: 1064
Od: Pt cze 05, 2009 22:06
Lokalizacja: Przeworsk

Post » Sob kwi 13, 2013 21:49 Re: Potrzebny DT/DS pilne-s.12 Nasze białaczkowce cz.4

Ja w dniu dzisiejszym złapałem jeszcze kontakt do Dr. Józefa Prokopa ze Śląska, aczkolwiek dla Elmusia było już za późno... Warto się zapoznać z jego sugestiami. Zajmuje się homeopatia http://www.homeopatiaprokop.pl/

Oprócz tego mogę zaproponować klinikę 'Białobrzeska' w Warszawie. Z tego co mi wiadomo Dr Jagielski z tej kliniki to wet. onkolog, wiec ma do czynienia na co dzien z takimi przypadkami.

Trzymam kciuki za Nelę i nie poddawajcie się, najważniejsze to próbować.

Nela dostaje Interferon lub betagluken?

tomaszdybicz

 
Posty: 16
Od: Nie kwi 07, 2013 15:44

Post » Sob kwi 13, 2013 21:58 Re: Potrzebny DT/DS pilne-s.12 Nasze białaczkowce cz.4

po sterydzie powinna sie podniesc :roll: obawiam sie ,że niestety białaczke macie juz w fazie chorobowej niestety...
moje dwa koty sa na sterydach od dzisiaj,Abba ma anemię niestety/spada jej masa mięsniowa szybko...
to wszystko co mozna zrobic w aktywnej fazie białaczki...i zyjemy czekając..łapięc kazdy dzień jakby był ostatnim...
W tamtym roku umarło 5 kotów...największa moja miłosc Rumcajsik...Tak cierpię od tamtego dnia,myslałam,że "umarłam"juz jesli chodzi o łzy...Odczułam jakies "zobojetnienie"chwilowe-taka psychiczna NIEMOC,coś we mnie zdretwiało...nawet tak napiszę.A dzisiaj jak pani doktor spojrzała na Czarnuszka to tak się rozbeczałam,ze juz któras godizne z rzedu rycze i końca nie widać.Jego tez strasznie kocham...kocham miłoscia wyjątkowa.Kazdego mojego kotusia kocham,ale ...Rumcio ,Czarnusio i Antek to moje największe skarby...Rumcia juz nie ma...a ja nadal słysze jak otwiera półki w kuchni kradnac bułki z chlebaka :cry: budze się w nocy i biegne sprawdzic,czy czegos nie ukradł,bo mu szkodzi...I kiedy stoje w kuchni to widze przez okno miejsce,gdzie niedługo posadze krzaczek..krzaczek-Rumcajsik...i inne krzaczki :cry:
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Sob kwi 13, 2013 22:42 Re: Potrzebny DT/DS pilne-s.12 Nasze białaczkowce cz.4

tomaszdybicz pisze:Tak....
niestety dziś o 16:10 Elmuś przegrał walkę z białaczką. Zasnął mi na rękach i nigdy niestety się już nie obudzi. Na samą myśl, że nigdy nie wejdzie mi pod bluzkę, żeby się ogrzać, że nigdy już nie spojrzy na mnie tym swoim jednym oczkiem skręca mnie z bólu. Był wyjątkową istotą, która każdego dnia pokazywała, że jest szczęśliwy z tego co ma.... Łzy cisną się do oczu, że tak bezbronne, kochające stworzenie musi przechodzić takie świństwa jak białaczka w swoim i tak krótkim życiu. Trzymam kciuki za wasze pociechy i oby żadne z was nie musiało doświadczać tego co ja. Takie zdarzenie wewnętrznie zabija i człowiek nigdy nie jest już taki sam. Ja wiem, że nigdy nie będę taki sam....bo mojego przyjaciela już ze mną nie ma. Elmo kocham Cię i kochać Cię będę zawsze. Żegnaj przyjacielu!



:(
Ja szykuję się już na odejście Kozusi. Pochowałam jej ulubione zabawki. Chciałam ją uśpić dziś, ale nie mam możliwości, bo jestem z wioski i nie stać mnie na taksówkę. Zobaczę jak jutro będzie się czuła, nic dziś nie zjadła, nic nie wypiła, schowała się w narożniku w salonie, w miejscu do którego zawsze uciekała, jak nie chciała, żebym podała jej lekarstwo, wiedziała, że tam jej nie dosięgnę. Chciałam jechać z nią dziś do mojej lecznicy, mama powiedziała, żebym zaczekała do poniedziałku. Teraz żałuję, od 20tej obdzwoniłam wielu wetów, ale żaden nie mógł przyjechać, a wielu nie odbierało telefonów.

Jeśli przeżyje do jutra, i nadal będzie się tak męczyć, to będę wydzwaniać z rana do wetów. Dziś jedna wetka powiedziała, że za późno żeby do mnie przyjechała - ok 20 km w jedną stronę i może przyjechać jutro. Koszt za uśpienie i dojazd 170 zł...

Moje pozostałe 3 koty czują, że coś się dzieje złego. Ten najstarszy Dudzi wskoczył mi na kolanach i głową ocierał mi łzy z policzków.

Mój ojciec zupełnie mnie nie rozumie, jak można płakać za kotem? To taka bryła bez uczuć.


Przytulam Cię mocno Tomku. Na szczęście czas sprawia, że się wyciszamy. Dobrze mieć jeszcze jakieś zwierzątko, można wtedy przelać na nie swoje uczucia.

Jestem wściekła na siebie, że byłam taka ślepa, tak ograniczona w swym myśleniu. Kozuś mi tak pokasływała od paru miesięcy, początkowo rzadko. A ja sobie tłumaczyłam, że ona ma kulki włosowe, i to dlatego, lub może jest zarobaczona. Dawałam jej malt soft. A to rak się rozwijał, zdradliwy, i przesunął jej tchawicę, co powodowało kasłanie. Gdybym mogła cofnąć czas... Teraz już wiem, że trzeba zwracać uwagę na każde nietypowe zachowanie kota. Dziś już wiem, że koty trzeba szczepić, i że jak się znajdzie zabrudzone zakatarzone kocię w piwnicy, to trzeba brać pod uwagę, że kotek może być bardzo chory.

To co ja zrobiłam w listopadzie 2011 roku było bardzo głupie, niedopuszczalne - przygarnęłam do domu z moimi już 3 kotami, piwniczną kotkę i jej dwie malutkie koteczki. Zupełnie nie myślałam wtedy, że te piwniczne koty mogą być chore na białaczkę i mogą mi pozarażać moje koty.

Teraz życie mi pokazało, że te choroby o których czytałam istnieją naprawdę.

Zarobię pieniądze, i zrobię ten test PCR ze krwi, i mam tylko nadzieję, że wszystkie trzy wyjdą ujemne. A potem zaszczepię całą trójkę na pp i koci katar.

Są ludzie, którzy od razu to wiedzą, że taka jest kolejność rzeczy, że koty trzeba szczepić, sterylizować. Ja przejęłam przekonania rodziców nt. kotów i wiele kotów straciło życie zanim zmieniłam swoje myślenie, i w związku z tym zachowanie.

Dobranoc.

Chcę dodać coś jeszcze, koty z białaczką, ale bez nowotworów mogą faktycznie pożyć jeszcze wiele lat. Mam za złe mojej wetce, że nie powiedziała mi brutalnie w twarz: z takim guzem nie możliwym do usunięcia zostało jej bardzo mało czasu. Tymczasem ona zapisała mnie na RTG na czerwiec... Żyłam nadzieją, że Kozuś do tego czasu nadal będzie żyła.
Ostatnio edytowano Sob kwi 13, 2013 22:57 przez alette, łącznie edytowano 1 raz
Niestety ale niektórzy weterynarze to tylko wyciągacze kasy.
Obrazek Obrazek

alette

Avatar użytkownika
 
Posty: 173
Od: Śro sie 03, 2011 12:26

Post » Sob kwi 13, 2013 22:56 Re: Potrzebny DT/DS pilne-s.12 Nasze białaczkowce cz.4

tomaszdybicz pisze:
Nela dostaje Interferon lub betagluken?




Dostaje smanomune ,

chciałabym od jutra podawać jej interferon ludzki , ale boję się czy można go ze sterydem podawać.
jedno drugiemu przeczy, jedno wzmacnia drugie niszczy odporność .

zupełnie nie wiem co robić.

chciałam odstawić encorton tak z dnia na dzień ale nie wiem czy tak można.
widzę że źle sie po nim czuje .

Chciałam podać jej też zylaxis w trzech dawkach co 2 dni.

nie wiem co robić różni lekarze różne opinie.

naprawdę nie wiem co robić.


2 lata temu była mi się wydaje w gorszym stanie z dużą anemią , krwinki czerwone poniżej normy krwinki białe wysokie.
to tego zapalenie gardła, zatok, i nadżerki w paszczy. 3 tyg nic nie jadła tylko kroplówy.
wtedy podałam jej zylaxis i sonemune i interferon ludzi jednocześnie. żadnych sterydów.

po 2 tyg była poprawa chociaż traciłam wiarę ze zmęczenia.

teraz chce znowu zaryzykować , nie chce czekać i patrzeć.
nie wiem czy to będzie dobre ,ale czyje że jak nic nie zrobię to szaleje .
ObrazekObrazek

rene010

 
Posty: 1064
Od: Pt cze 05, 2009 22:06
Lokalizacja: Przeworsk

Post » Sob kwi 13, 2013 23:07 Re: Potrzebny DT/DS pilne-s.12 Nasze białaczkowce cz.4

alette
nie obwinia sie..nikt od razu wszystkiego nie wie,a nawet jak wie to nie zawsze moze sie ustrzec przed złym finałem... :(
wiem ,ze kastracja jest potrzebna i co złapie to ciacham.Niestety kiedys po dwóch latach "polowania'zakochana w moim bezdomniaczku oswoiłam go i zawiozłam na kastrację.Wiedzialam,że on juz zostanie u mnie,bo się boje,że cos go na wsi zagryzie,czy przejedzie.I TEN DZIEŃ BYŁ NASZYM OSTATNIM DNIEM :( Wyniki super,testy negatywne,po kastracji kot sie wybudzil,wszystko ok.pojechalam po niego...zanioslam do pokoju,zeby do siebie doszedł..patrze krew w kontenerku,ale myslałam,ze sie poslanko pobrudzilo.Ale za chwile;patrze i cos mi mówi,ze cos nie tak....swieza krew,kot miaukoli tak "bolesnie".Z powrotem do weta 15km w jedna strone na "sygnale".Dostał zastrzyki,krew przestała leciec,za jakis czas z powrotem do domu....Tego dnia nie zapomne nigdy..w ciagu 15 minut kot darł się wniebogłosy z bólu,pręzył i syczal....i tak na mnie patrzył,ze serce mi mało nie pekło :cry: Nim dojechał wet kotek umarł,a ja miałam straszne wyrzuty sumienia,straszne...straszne...POCHOWALAM GO POD MODRZEWIEM,GDZIE NAJCZESCIEJ CZEKAL AZ WYJDE I DAM MU JESC...Zostały mi tylko zdjęcia Krawatka...
Pewnych rzeczy nie mozna przewidziec ,czy to jest białaczka,czy inna przypadlosc...
Wszystko da sie przezyć,nie ma takiego bólu jakiego czlowiek nie jest w stanie zniesc...ból mija,pamięc zostaje...trzeba żyć dalej,a zdobyta wiedzę wykorzystac umiejetnie w dobrym celu
BOZENAZWISNIEWA
 

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: puszatek i 1824 gości