
Rys jest wielkim chudym 8 kilowym koteckiem, ktory wiecznie gada
gada bo sie nudzi, gada bo mucha lata, gada jak sie obrazi
a obraza sie na to ze sie budzi, na to ze spi,
na to ze slonce i na to ze pada
ze sie go drapie, albo ze sie nie drapie

jest kotem ktory z kolan by nie schodzil
i mimo wagi nadal obowiazuje rozkaz "na raczki cem!!!"
pan kaze sluga musi

Stas natomiast raczki zdecydowanie olewa
on zdecydowanie woli na plecy
rozpedza sie gadzina i hop
albo siedzi na stole, czlowiek spokojnie
niczego sie nie spodziewajac przechodzi
a tu mu Czarna Mamba na plecach laduje

spi szatan ze mna, na mojej szyji, ze mnie jeszcze nie udusil to cud
bo co prawda mniejszy od Rysia ale swoje wazy i mierzy
przytulanki preferuje o swicie ew jak jest zaspany
lub gdy szykuje sie do snu
i zrobil sie cholernik wrzaskliwy
gdy zglodnieje rozkreca syrene alarmowa i wyje jak opetany
dla swietego spokoju i zeby moc film zobaczyc trzeba
cos gadzinie do miski wsypac
W listopadzie stracilismy wszyscy Bugsa
i powiem wam, ze mimo ze pozwalal Staskowi zawsze na wiecej
gdy juz byl bardzo chory i slaby Rys podchodzil do niego
ocieral mu sie pychem o pysk jakby mowil:
jak tak stary? jak sie dzis czujesz?
W dniu smierci psa, a byl to wczesny ranek
oba koty byly wyciszone, spokojne, nie bawily sie.
Odziedziczyly psia miske na wode,
bo zawsze olewaly swoje miski i pily z psiej
Kochaja sie zuchy bardzo
myja sie nawzajem, by potem ni z tego ni z owego
walnac sie z otwartej w pycho

zabawa w wojne trwa nieprzerwanie
no same widzicie nudy na pudy

bosssssssssss jak ja sie rozpisalam
