Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
OKI pisze:Dostałam smsa: "Kaska doznala szoku. widziala cos takiego raz w zyciu na psie. Ten kot nigdy nie byl czesany"
Cholera
alix76 pisze::? no ale już będzie dobrze ....
aamms pisze:No to mamy 1 sierpnia 2007 i niepokojący post na forum miau..
Cały wątek nosił tytuł: Warszawa - 2-3 letnia kotka perska szuka tymczasu na już!
a to ten post:jopop pisze:Powód: alergia wnuczki.
Pani rozumie, że potrzeba czasu, ale dzieciak sie dusi, więc długo czekać nie można.
Kotka, bardzo miła, 2-3 lata, "no taka ja wiem? szara?" (więc nie wiem co to za kolor)
We wtorek jestem umówiona na sesję zdjęciową, dopytam od razu o wszystkie szczegóły, ale już dziś daję aamms namiary na ową panią, bo sama do wtorku znikam...
PILNE!!! wrzućcie to proszę na persję i inne fora...
No to wzięłam te namiary i zaczęłam dowiadywać się o koteczkę..
Dostałam fotkę kici..
Kiepska trochę, bo z telefonu, ale widać, że kicia jest białoniebieska..
Od razu zaczęłam też szukać domu tymczasowego.. i znalazłam prawie na poczekaniu.. Tymczas zaoferowała mu Małgosia z Poznania, do której wcześniej pojechał ode mnie JaśnieXiążęFilipI..
Pozostało znaleźć transport..
Transport też znalazł się prawie od razu i 6 sierpnia kota miala wyruszyć do Małgosi do Poznania..
Dzień po wyjeździe Misi do kiwi czyli 5 sierpnia 2007 po południu napisałam na miau:
To wszystko nie takie proste..![]()
Kicia jest pięęęękna.. szylkret niebieski z białym czyli dokładnie taka jak Suffka.. Ma płaski pysio, trochę zaniedbane oczy i straszliwie skołtunione futro.. właściwie jest do ostrzyżenia na zero.. i to pod narkozą..![]()
Dostałam cały koci ekwipunek.. puszki i suche whiskasa..![]()
podobno jest rodowodowa, ale rodowodu nie widziałam.. dostałam tylko książeczkę zdrowia, w której było jedno szczepienie.. z 2003 roku..![]()
Nie mam jej jeszcze w domu, bo nie dała się zapakować do transporterka.. Podrapała mnie porządnie i w końcu zaczęła się na mnie rzucać.. tak, że w końcu panie opiekunki mają ją do mnie przywieźć..
Mam nadzieję, że się dowiem z jakiej hodowli jest kicia.. bo wygląda strasznie arystokratycznie i podobno jej brat zdobywa nagrody na wystawach..
Domki tymczasowe w Poznaniu uprzedziłam o stanie koty i mimo wszystko jedzie jutro..
Wieczorny wpis byl odrobinę bardziej optymistyczny, chociaż nie do końca.. :zalamany:
Kota już u mnie..
Zapakowana do transporterka, czeka na jutrzejszy transport do Poznania..
Jest bardzo spokojna i strasznie zestresowana..
I wg. pań jak była mała, to była taka śliczna maskotka, a teraz już jest brzydka, bo ma kołtuny..![]()
@#!%$#%.. tyle mojego komentarza..
następnego dnia rano przekazalam kicię dalej, do dorci44 z miau, od której miala już bezpośrednio jechać do Poznania..
I napisałam małe podsumowanie dotyczące koteczki i jej poprzedniego domu..![]()
Kocia już w drodze do dorci44..Odebrało ją ode mnie dzisiaj rano bardzo młode ale już bardzo przystojne dziecko dorci..
Kota przesiedziała u mnie noc w transporterku, była bardzo grzeczna i spokojna ale na wszelki wypadek jednak jej nie wypuściłam po wczorajszych doświadczeniach..
Mam podrapany dekolt i przedramię, które jest jeszcze do tego spuchnięte i nap..boli jak diabli..![]()
Nie dowiedziałam się z jakiej jest hodowli, bo była kupiona na prezent przez chłopaka córki.. Podobno nie miała nawet książeczki, nie mówiąc już o rodowodzie, jesli rzeczywiście została kupiona w hodowli..![]()
Nie mówiąc już o tym, że jeśli rzeczywiście to była hodowla to baaaardzo chciałabym wiedzieć która..![]()
I żeby to wszystko jeszcze skomentować, to w przypadku tej koty zetknęłam się z czymś czego chyba najbardziej nienawidzę jeśli chodzi o podejście do persów.. Straszliwa, żeby to delikatnie ująć, niewiedza i niefrasobliwość.. żeby nie nazwać tego beznadziejną głupotą..![]()
"Ach proszę pani jaka ona była śliczna jak byla malutka.. taka puchata maskoteczka.. piękna.. A teraz już nam się nie podoba.. jest duża i brzydka.."
A kota skołtuniona prawie jak eMeMek, którego Jana znalazła na działkach.. Oczy nieczyszczone od wieków.. A pysio koty płaski, więc to czyszczenie konieczne prawie codziennie..
Futro zaniedbane tak, że kołtuny ma wielkie jak pięści.. nie mówiąc już o tym, że to co powinno zostać w kuwecie zwykle jest przyczepione do futra i odpada dopiero jak porządnie zaschnie.. No po prostu zgroza..
To wszystko trzeba ostrzyc na zero pod narkozą..
Kota ma cztery lata, jest niekastrowana.. "bo proszę pani, jakoś nie było czasu, a poza tym słyszałyśmy, że jak kotka raz nie będzie miała malych to zachoruje.."![]()
Całe szczęście, że tych małych jednak nie zdążyly wyprodukować..
Na moje stwierdzenie, że powinna być już dawno wykastrowana i teraz zanim trafi do domu stalego to ją to czeka i czeka ją strzyżenie pod narkozą, szczepienie, odrobaczenie i że może by torchę zasponsorowaly kicię, panie się prawie obraziły..
A! Jeszcze na pytanie co by zrobiły z tymi maluchami, ktore ich zdaniem kotka powinna mieć, usłyszałam, że jakoś by się je sprzedało..![]()
pokazałam im forumową stronę adopcyjną i trochę im się miny wydłuzyły..
Co jeszcze.. karmienie.. oczywiscie whiskas..
Chyba już pod koniec całej rozmowy z premedytacją zapytałam, czy kota miala robione badania krwi, moczu, czy wiedzą w jakim stanie są nerki, watroba, usłyszałam "A to kotu się robi takie rzeczy?"
Całe szczęście, że była u mnie akurat dziewczyna, dzięki której trafił do mnie mały Fumek i to ona wcieliła się w rolę złego policjanta, komentując głośno uwagi wygłaszane przez panie..
Mnie jakoś we własnym domu nie wypadalo..![]()
Na zakończenie upojnej wizyty starsza pani powiedziała do młodszej "widzisz, my się wcale na kotach nie znamy.. to my już pójdziemy"..
Po ich wyjściu popatrzyłyśmy na siebie z Renatą i obu nam, na dodatek jednocześnie, wyrwało się tylko jedno slowo.. w języku łacińskim oznacza krzywą linę, zakrzywienie, zakręt, czy coś w tym rodzaju..
i jeszcze ostatnia refleksja.. byłam tam wczoraj.. mieszkanie świeżo po remoncie, wychuchane i wysprzątane, nie było śladu obecności dziecka.. ani miejsca do spania ani jakiejkolwiek zabawki.. nic.. i zaczynam się zastanawiać już nie tylko nad alergią ale i w ogóle nad istnieniem wnuczki..![]()
A jesli chodzi o kocie zabezpieczenia to dziewiąte piętro, okno otwarte, balkon też.. kuweta na balkonie..![]()
Ten kot po prostu już dawno stał się niepotrzebnym meblem, którego należało się pozbyć..
i jeszcze do tego starsza pani, która po pierwsze boi się kotki, nie znosi jej i na nią krzyczy.. sama się do tego przyznała..
Ech, dam już spokój, ale po prostu musiałam to z siebie wyrzucić.. inaczej chyba by mnie w końcu szlag trafił..
Kota pojechała a mnie mało serce nie pękło.. ale nie mogłam jej zatrzymać..
Tego samego dnia przyszły do mnie pierwsze wieści z Poznania.. ale nie od Malgosi tylko od lrafala, a dokładniej jego TZki:makaranka pisze:Kicia jest u nas do czasu powrotu domu tymczasowego z wakacji.
Zestresowana straszliwie, ma przytulny kącik u nas w kotłowni, virkon naszykowany, mamy kociaki, więc ani z naszymi kotami, ani z dostępną dla naszych kotów częścią domu nie będzie mieć do czynienia.
Po drodze zsikała się i bieda śmierdzi cała, bo siur wsiąkł w filce, cały dół koty jest wilgotny
Na dzień dobry odrobaczę ją, ale jak wyliczyć wagę kota, który jest cięższy przez tonę filców?
Uszy w dobrym stanie, oczy nie za bardzo, ale do wyciągnięcia.
Cudna jest.
Dokładnie jak Suffka....przepiękna blukremka.
Aż się boję, co będzie pod filcami
Jest jednym przestraszonym sfilcowanym nieszczęsciem.
Ja wczoraj nie mialam szans na bardzo dokładne obmacanie kici, więc niestety tego nie zauważyłam.. ale z wieści z Poznania wygląda na to, że dostęp do skóry jest tylko na karku i w jednym miejscu na grzbiecie.. reszta jest tak sfilcowana, że nie wiadomo co tam będzie pod spodem, pod tymi kołtunami.. Mam nadzieję, że nie ma stanu zapalnego..
U lrafala i makaranki posiedziała dwa tygodnie, potem pojechala do Małgosi na tymczas.. długo czekała ale w końcu znalazła dom stały u nauczycielki wnuczki Małgosi..
i jeszcze wieści z 7 września 2007, już od małgosi..aamms pisze:
Przed chwilą rozmawiałam z Małgosią..
I wreszcie wyszło szydlo z worka.. co to była za alergia wnuczki..![]()
kicia była bita i na gwałtowniejsze ruchy ze strony człowieka, które wydają jej się zagrożeniem, reaguje agresją.. fuczeniem i drapaniem..
A powodem bicia było drapanie mebli przez panienkę.. Nikt jej nie nauczył korzystania z drapaka.. zresztą drapaka dobre panie nie miały wcale.. A po remoncie, jak pisałam, w domu zagościła okazała kanapa ze sztucznej skóry no i kot okazal się już całkiem nie na miejscu..
a do swojego domku przeprowadziła się 4 grudnia 2007 roku.. i jest tam do tej pory..![]()
Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, moniczka102, Nikolayprofs, puszatek, Tundra i 84 gości