Magdagz pisze:Dzięki Oberhexe! Nie miałam pojęcia, że tak jest. Hodowczyni, z którą rozmawiałam była komunikatywna i nie uciekała od moich telefonów. Uznałam, że kłopoty zdrowotne to kwestia osobnicza i nie ciągnęłam tematu z hodowcą. Może odezwą się osoby, które brały kociaczki z Vivasyberiany i powiedzą o swoich doświadczeniach. Tak naprawdę to jedyny sposób, aby ustrzec innych przed braniem kociąt z takiego źródła. Hodowla się reklamuje, kociaki wyglądają kusząco, ceny sa względnie przystępne, a potem zaczynają się problemy...
Maurycy jest z VS (o czym starsi stażem forumowicze wiedzą).
Szukałam konkretnie nevki. W owym czasie były dwie oferty - ja w każdym razie znalazłam dwie tylko - właśnie z VS oraz jeden kocurek był w W-wie. Ponieważ cena w VS była niższa, zdecydowałam się na to miejsce. W tym czasie nie wiedziałam nic o tym, że kotki stamtąd chorują, że są sprzedawane również bez rodowodów itd.
Hodowla zrobiła na mnie dobre wrażenie. Kociaki razem z matką miały swój, przystosowany pokój, było czyściutko, miło. Kotek wydawany był z troską o niego, nakarmiony przez matkę hodowczyni przed wyjazdem wołowinką - bo mleczka od mamy nie chciał pić w tym momencie, a pani nie chciała go wydać na podróż głodnego. Ja byłam w między czasie instruowana o tym, jak małego najlepiej dalej prowadzić - czego musiałam wysłuchać, czy chciałam czy nie

Nawet musiałam obejrzeć w kuchni, na jakie kawałeczki najlepiej wołowinkę mikserem (czy czymś, nie pamiętam) podrobić. Maluszek płakał gdy go miałam na rękach więc pani dała nam czyściutki ręcznik z posłania kotki, aby zapach kocicy był dla niego osłodą. Ręcznik przedał się, maluch spał wtulony w niego, uspokajał się wtedy.
Więc na temat warunków i sposobu wydawania kociaka nie mogę powiedzieć złego słowa - wręcz przeciwnie.
Owszem, mały miał 8 tygodni. Ale znowu nie mogę powiedzieć, że musiałam go w tym wieku brać. Chiałam. A czy przetrzymałaby go do 12 tygodni tego nie wiem, bo nie rozmawiałam o tym. Mały powinien być szczepiony już, to prawda. Ale tu znowu moja wina w sumie ponieważ mi się po prostu spieszyło, a gdyby był szczepiony tam musiałabym czekać jeszcze ok dwa tygodnie. Hodowczyni nie protestowała na moją chęć zabrania kotka w tym wieku - no to może tyle jej winy, reszta raczej moja pewnie?
Teraz co do zdrowia. Maurycy jak był malutki, niedługo po zabraniu go chorował na nóżki. Kulał, bolały go. Choroba nie była na 100% zdiagnozowana ale najprawdopodobniej było to zapalenie stawów. W każdym razie leczony był objawowo. Kontaktowałam się w tym czasie z hodowczynią mailowo - ponieważ wet nie wykluczał na początku genetycznej choroby. Uzyskałam informacje, że nie jest to możliwe, bo nic takiego wśród kociąt od niej nie występowało, że wszystkie oprócz mojego były zawsze zdrowe. Że tak nie jest, nie było, dowiedziałam się póżniej - zupełnym przypadkiem nie tak dawno miałam kontakt z osobą, która miała z VS kociaka, i miała mieć prawo wiele do zarzucenia w sprawie zdrowia - ale o tym nie jestem upoważniona (przez tą osobę) pisać. Sprawa została załatwiona pomiędzy nimi polubownie.
Maurycy na szczęście jest zdrowy.
Teraz tak ogólnie. Specjalnie przejrzałam ogłoszenia (co robię bardzo rzadko) i jest umieszcone faktycznie znowu ogłoszenie z VS, czyli kociaki są tam na bieżąco do kupienia. Ile kotek ma ta Pani nie wiem.
-------------------------------
Sprzedam w przystępnej cenie kocięta syberyjskie z rodowodem - oryginalne kolory m.in. szylkret rudo-czarny z białymi znaczeniami - "trikolorka" neva masguerada z czekoladowymi pointami oraz tabby z białym. Zdjęcia kociaków na stronce -
www.vivasyberiana.friko.pl.
Tel - 0-503 44 21 72. Możliwy jest dowóz Kontakt: 0-503 44 21 72
Email:
vivasyberiana1@wp.pl
(9 lipca 2004)
---------------------------------
Ale nie pisze tutaj nic, że kociaki bez rodowodu np. Pewnie trzeba rozmawiać na ten temat z hodowczynią, że jest się zainteresowanym takim bez rodowodu? Ja byłam pewna, że kupując kota z hodowli mam zagwarantowane i jego zdrowie i to, że wszystko jest w porządku. Że tak nie jest, wiem od jakiegoś czasu, jak pewnie większośc z nas tutaj.