Femka pisze:annskr, bardzo Ci dziękuję za pomoc w łapaniu bernardyna. Wypięły się wszystkie instytucje, wypiął się z wdziękiem Medor, Ty jak zwykle nie zawiodłaś. Dziękuję jeszcze raz.
Podziekowanie przyjmuję

, ale nie mogę grzecznie odpowiedzieć że cała przyjemnośc po mojej stronie.
Po cała ta akcja - to jedna wielka porażka naszego systemu opieki nad bezdomnymi zwierzętami. Poczynając od obojętności i bezczynności policji w Zgierzu - o psie wiedzieli od czwartku, nie zrobili nic, poprzez kompletną ignorację pani ze Straży Miejskiej z Zgierzu, dla której Emilia to gmina Ozorków, a nie Zgierz, kończąc na dyżurnym Wydzialu Komunalnego UM Zgierza, który nie wiem, po co był na dyżurze. Gdyby nie szum i działania osób prywatnych - Femki, p.Beaty - pies błąkałby się dalej, pewnie do czasu rozjechania przez jakiś tir.
Femka pisze:to niech sobie swoich kotków nałapią, a nie tylko czekają, aż ktoś dowiezie z gotowymi jajkami

Jajcarzy nie połapałam, tylko panny, za to ciężarne
Niedziela – ostatni dzień, który mogam poświęcić na sterczenie na Marynarskiej. Rano tamtędy przejechałam, sprzątnęłam śniadanko jak dla stada słoni, wieczorem zaczaiłam się z dwiema klatkami, z twardym postanowienie, że czekam godziną i ani grama więcej. Zaraz coś przyszło i kręciło się koło klatki – w świetle reflektorów (tym razem krótko migałam, poprzednio cale wieczory stałam na światłach i w czwartek padł mi akumulator – odpalałam za pomocą ściągniętej taksówki) wydawało się jasne i szare. No więc pokręciło się Kolo klatki i poszło. Odczekałam godzinę bez rezultatu, nawet nic nie łaziło, chciałam zebrać klatki, Ale późno, cicho spokojnie, stoją w ciemnym kącie, niewidoczne, niech chwilę postoją, podjadę do lecznicy zabrać już wysezonowanych chłopaków, może w tym czasie coś się złapie.
Pojechałam, przywiozłam tych oto kawalerów, przepakowanie ich z klatki do kontenerów trochę trwało

A w międzyczasie złapała się bura panienka – sądząc z urody, siostra klatkowych burasków – ona na pierwszym zdjęciu, obok damessy z soboty i piątku:

I jeszcze fotki kociej rezydencji – stoliczek śniadaniowy, lampa..

Na moje oko jest tam jeszcze jeden kot – jasny, może szary, Ale nie mam już kiedy łapać, z karmicielami dogadać się trudno, nie wiedzą ile tych kotów ani jakie, pomocy też spodziewać się nie można..
Podsumowanie - Marynarska, 14-21 marca, siedem kotów, cztery kocury wypuszczone, trzy kotki jeszcze w lecznicy. Koszt w lecznicy – ca 500zł + karma dla kotów tam przetrzymywanych, czas - codziennie jakieś 3 godziny - sterczenie z klatkami, wożenie.
I ciągle zapomninam napisać - w poprzedni weekend - trzy wiejskie kotki na sterylkę przywiozła p.Ilonka.