edystka pisze:Boże ja chyba nie będę mogła podjąć decyzji o eutanazji, tak bardzo się boję,
I tak bardzo ją kocham
Kochana Edystko !
Zrobiłaś i robisz dla maleńkiej wszystko co możliwe.Trafiłaś na wspaniałych lekarzy,z dr Jagielskim walczyliśmy o moją Zuzię 9miesięcy.Zoperowany olbrzymi mięsak poszczepienny,nie do końca usunięty(wrósł w żeberka),długa chemioterapia ,brak wznowy i kiedy Zuzia zaczęła wracać po tej chorobie do zdrowia,kiedy zaczęły odrastać wąsy , sierść zaczynała wracać do swojej czerni - SZOK!!! Wysiadły nerki.Efekt uboczny chemioterapii. Wyszła z nowotworu , zmarła na PNN.Eutanazji nie przyjmowałam do siebie . Aż do nocy,kiedy moja ukochana nie miała siły wstać,czołgała się do kuwety,wymiotowała gęstą śliną i jej wzrok wskazywał na nieobecność wśród nas. Właśnie wtedy to przyszło samo,że trzeba jej natychmiast ulżyć,że koniec z tym cierpieniem,z walką o życie,którego już nie mogę uratować.Koniec z bólem,jaki przeżywała podczas całego leczenia,koniec z moim egoizmem,że nie wyobrażam sobie rodziny bez niej.Ona już nie miała siły żyć,a ja nie miałam prawa podtrzymywać tego na siłę. Zresztą w jej stanie to już była kwestia godzin. Mimo ogromnej miłości,musiałam jej pomóc ...
Odeszła 09stycznia2011. Miała 13lat i 8miesięcy , razem byłyśmy 13lat i 5miesięcy.
Kocham ją .
Edystko-przytulam Cię bardzo mocno , kiciunię głaszczę po cudnym pysiu.
Jestem z Wami.
Małgosia