Ciężką noc mamy za sobą
Zabrakło mi odwagi aby zostawić swiniorki w dużym pokoju,wiec na noc postanowiłam zabrać je do sypialni.
To był błąd...
Pokój zamknęłam,coby zaden kot z nudów swinkami sie nie bawił,ale swineczkom w ogóle nie zbierało sie na spanie.
Jak długo swinka może gadać,gaworzyć,tyrkotać?
Godzina/kilka godzin ?Podejrzewam ze nawet kilka dni paplania dla Ozziego to nic.Ryjek mu się nie zamykał poprostu
Przeniosłam Ozziego do małej klatki,beżyk został sam w duzej.Na nic...Rozgadali się obaj.Z każdym swinkowym dźwiekiem synek wybuchał głosnym śmiechem,jak widać nikomu na sen sie nie zbierało.
Lezałam i powtarzałam w myślach słowa z pewnego filmu-"zaraz odwioza mnie do Tworek"-
Po jakimś czasie nastała cisza,świnki zamilkły,przestały biegać po klatkach.W tej ciszy,tuż obok łóżka usłyszałam dziwne mlaskanie.Głośne i wyraźne mlaskanie.
Oczami wyobraźni widziałam zjedzoną swinke-ta nagła cisza,to mlaskanie.Nagle "mlaskanie " zaczeło sie przemieszczać w strone klatek,ta cisza była straszna.
Poderwałam sie na równe nogi,zaswieciłam swiatło,przez chwilkę zlustrowałam dywan,pusto,żadnych sladów...ale kiedy wzrok padł na klatki zobaczyłam Bayera wcinającego swinkowe sianko
Oczęta miał takie zadowolone,maślane
Bayer poszedł za drzwi.Światło zgasiłam.
Na nic.
Świnki znów zaczeły dyskusje i przeczesywanie każdego milimetra swoich klatek.
Ozziego wyniosłam w małej klatce do łazienki.
Na nic.
Borysek po dłuzszym namyśle doszedł do wniosku ze drewniany domek jednak jest bardzo fajny,tylko do wejscia pupa mu sie nie mieści,więc zabrał sie dziarsko do powiększania otworu.Nie wyobrazacie sobie jak obgryzanie drewna w srodku nocy głosno brzmi!
A moje myśli?-"nikt nie odwiezie mnie do Tworek,zaraz sama tam pojade"-
Domek zabrałam z klatki.Świniorkom zapodałam sporo świeżego zielska.
Pomogło.
Wreszcie pomogło.Tylko słychać było ciche chrupanie,ale to nic w porównaniu z wcześniejszymi odgłosami.