Karmelek i Trisia już w DS!!!!!!!!
Ale to był HORROR z happy endem
Przy wkładaniu do transporterka pogryzł i podrapał dwie osoby - smarti i TŻta. U weta zwiał, schował się w kąt a przy próbie zrobienia czegokolwiek drapał ile sił w łapkach. W drodze do ds - a była długa - miauczał okrutnie... jak wsiadłam był bardzo niespokojny, ale po jakimś czasie gadania do niego i głaskania uspokoił się i patrząc we mnie czujnymi ślipkami gadał:
co Ty mi znowu robisz??? Dokąd wywozisz???
U państwa było już nieco lepiej - a nawet całkiekm nieźle jak na jego stres i ogrom, przeogrom zmian, któruch doznał w ciągu zaledwie 8 dni - 2 wizyty u weta, 3 razy zmiana miejsca zamieszkania i ludzi.. Wyszedł z transporterka i od razu znalazł zaciszny kącik w rogu szafy w garderobie. Siedziałam obok niego na podłodze i gadałam i głaskałam. W końcu wyszedł, wzięłam go na ręce i pokazałam łazienkę a w niej kuwetę. Chodził, owszem, ale miauczał i gadał na okrągło i był niespokojny. Potem na rękach u mnie, ale już nie mega z przerażenia wtulony w ramię (tak jak wcześniej) tylko rozglądając się zaniosłam go do sypialni państwa i pokazałam parapet, łózko.. Spodobało mu się, nawet udało się panu wziąć go na chwilę na ręce

Po czym pobiegł do swojego kącika w garderobie. Wcześniej też obejrzał wszystkie szafy i półki - pewnie aby upatrzyć sobie najfajniejszą
Gdy przyszedł czas na załatwienie formalności i chciałyśmy się z nim pożegnać to zarowno smarti jak i mnie ugryzł i obsyczał

. Po jakims czasie pan wrócił po coś na górę i zastał Karmelka na łóżku

a gdy ja później poszłam zobaczyć go raz jeszcze wyszedł z szafy, mruczał, barankował i przytulił się do mnie.
A wieczorem dostałam smsa, ze wszystko gra, Trisia śpi na łózku, a Karmel pod łóżkiem no i ze sam wyszedł z szafy
