"Ciach!bezdomność"(45+146)kolejne sterylizacje..

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto kwi 05, 2011 21:31 Re: Akcja Sterylizacji"Ciach!bezdomność"(45+12)kocie żniwa :)

No ładnie.
Jaśnie Państwo kocie się trafiło ;)

Rany, w TV podawali, że u Was w Bytomiu kino płonie? :strach:

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Wto kwi 05, 2011 21:39 Re: Akcja Sterylizacji"Ciach!bezdomność"(45+12)kocie żniwa :)

EwKo pisze:No ładnie.
Jaśnie Państwo kocie się trafiło ;)

Na moje finansowe nieszczęście :roll:

Rany, w TV podawali, że u Was w Bytomiu kino płonie? :strach:


No coś Ty, w Bytomiu nie ma kina :roll: Nie licząc tego w galerii Agora, a to nie było by dla mnie dramatem :twisted:

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Wto kwi 05, 2011 21:42 Re: Akcja Sterylizacji"Ciach!bezdomność"(45+12)kocie żniwa :)

Aaaa...
Widocznie zlały mi sie dwie wiadomości - gadali o pożarze kina, a na pasku informacji było coś o Bytomiu.

A nie, jednak się nie zlało: http://slask.naszemiasto.pl/artykul/850 ... ,id,t.html .

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Wto kwi 05, 2011 22:09 Re: Akcja Sterylizacji"Ciach!bezdomność"(45+12)kocie żniwa :)

Tia :roll: Też znalazłam. To kino od wielu lat jest nieczynne, tak samo jak 7 innych bytomskich kin. Gloria padła ostatnia. Kupił ją mój znajomy, zainwestował mase kasy, miał świetny marketing, ale multipleksy w okolicy zrobiły swoje. Powstała nawet fundacja dla ratowania kina : http://gloria.bytom.pl/ :(

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Śro kwi 06, 2011 17:38 Re: Akcja Sterylizacji"Ciach!bezdomność"(45+12)kocie żniwa :)

aassiiaa pisze:Własnie dostałam telefon, że jedna z kotek ciachana na jesieni jest w ciąży. Nie wiem jakim cudem :roll:
W tym tygodniu jedziemy do weta, aby dowiedzieć się co się dzieje z kotką, że tak dziwnie jej brzuch spęczniał.

Wyrok zapadł - FIP :cry:

aassiiaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 8291
Od: Pt sty 20, 2006 14:13
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Śro kwi 06, 2011 19:50 Re: Akcja Sterylizacji"Ciach!bezdomność"(45+12)kocie żniwa :)

:cry: ech.. to było w zasadzie pewniejsze niż ciąża, ale żal...

Manu

 
Posty: 533
Od: Czw sie 19, 2004 23:00


Post » Czw kwi 07, 2011 18:16 Re: Akcja Sterylizacji"Ciach!bezdomność"(45+12)kocie żniwa :)

aassiiaa pisze:
aassiiaa pisze:Własnie dostałam telefon, że jedna z kotek ciachana na jesieni jest w ciąży. Nie wiem jakim cudem :roll:
W tym tygodniu jedziemy do weta, aby dowiedzieć się co się dzieje z kotką, że tak dziwnie jej brzuch spęczniał.

Wyrok zapadł - FIP :cry:



Biedactwo :(

Myszka.xww

 
Posty: 28434
Od: Sob lip 20, 2002 18:09
Lokalizacja: Krakoff

Post » Sob kwi 09, 2011 9:29 Re: Akcja Sterylizacji"Ciach!bezdomność"(45+12)kocie żniwa :)

Zginęły mi kotecki, które ostatnio ciachałam. Szukałam ich parę dni. Wczoraj znalazłam dwa. Brakuje mi jeszcze tylko Bolka. Kotki opuściły swoje podwórko :evil: Może się im nie dziwię, ale mogły mi coś powiedzieć :twisted: Teraz siedzą na podwórku obok, tam gdzie ostatnio chciałam złapać kotkę.
Tomeczka wypuściłam w środę. Przy okazji o mało co zawału nie dostałam, bo jacyś gówniarze urządzili sobie na tym podwórku zabawę pod tytułem "Kto trafi kamieniem w Łatkę" :evil: :evil: :evil:
Jeszcze nie ma wakacji, a dzieci już się nudzą, nie wiem co w wakacje będzie. Na szczęście nie odkryli miejsca karmienia kotów.

Dalej szukam Bolka. Mam teraz dylemat, gdzie wypuścić Perełkę i Molę. Nie wiem, czy na tym podwórku gdzie były coś się nie wydarzyło, bo jakoś wyjątkowo posprzątane to podwórko i nawet nikt dziwnych kości nie wyrzuca. Babcia od kotów nic nie wie i sama szukała kotecki po piwnicach :?

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Sob kwi 09, 2011 13:01 Re: Akcja Sterylizacji"Ciach!bezdomność"(45+12)kocie żniwa :)

Kurka :(

Szkoda koteczki :(
Oby z tym podwórkiem się wyjaśniło. I z Bolkiem :(

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Wto kwi 12, 2011 7:02 Re: Akcja Sterylizacji"Ciach!bezdomność"(45+12)MKŁowczy grasuje

Nasza syjamka Oleńka nie żyje [']
Niestety nie jestem w stanie łapać kolejnych kotów, bo nie mamy w pobliżu gabinetu gdzie moglibyśmy je bezpiecznie sterylizować i leczyć.

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Wto kwi 12, 2011 16:30 Re: Akcja Sterylizacji"Ciach!bezdomność"(45+12)Oleńka[']

Szczegóły w wątku głównym fundacji ...
:(

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Nie kwi 17, 2011 14:59 Re: Akcja Sterylizacji"Ciach!bezdomność"(45+12)Oleńka[']

Co po śmierci Oli?
Życie gna do przodu:

Cytuję za stroną:

1.
Zgodnie z teorią, że problemy to banda tchórzy trzymających się razem, to nie koniec złych wieści... Ostatnio sterylizowane podwórko przysparza wciąż problemów: non stop ktoś zatyka otwór, którym koty opuszczają piwnice.

Kotów dogląda staruszka, która ma z tego tytułu spore nieprzyjemności. Mieszkańcy kamienicy nie podzielają jej troski o bezdomniaki nawet teraz, kiedy są one wysterylizowane. Ślady łapek na karoseriach to przecież dramat, prawdaż... I koniecznie należy" z tym" (czytaj: z kotami) zrobić porządek.

Mało tego: wypuszczone koty (u nas pozostaje jeszcze Perełka i Tolek) również mają problem...W czasie ich nieobecności na podwórko wprowadziła się kotka. Przejęła teren i powiła kocięta... Nowa pani podwórka przepędza z niego starych mieszkańców: karmicielka widziała, jak oberwało się Moli, która pobiegła w zupełnie innym kierunku niż pozostałe koty. Nie wiadomo, gdzie jest i czy zdoła dołączyć do grupy...

Reasumując:

- straciliśmy Olę,
- nie mamy lecznicy,
- nie mamy transportu,
- nie mamy ludzi, którzy mogliby nam pomóc na miejscu.

Co mamy?
- dług do spłacenia - pokrycie kosztów ostatnich sterylek,
- podwórko, z którego wyciachane koty przeganiane są przez nowo przybyłą kocicę,
- maluchy wspomnianej wyżej uzurpatorki...



2.
Jeszcze nie otrząsnęliśmy się po śmierci Oli, jeszcze nie odpowiedzieliśmy sobie na pytanie, czy łapanie i sterylizowanie bezdomniaków rzeczywiście ma sens - gdyby kotka została na swoim podwórku, jeszcze by żyła - kiedy koty zdecydowały za nas.

12 kwietnia wracająca z pracy wolontariuszka wstąpiła na podwórko, na którym wcześniej złapała Olę, Lolę, Tolę, Tolka, Bolka, Alę, Molę oraz Perełkę. I kogóż tam zastała? Kotkę, która podczas wspomnianych łowów umknęła przepłoszona przez nieuchwytnego (jeszcze) Łapkowego. Później zniknęła z oczu, nie wiedzieliśmy, gdzie jest. Okazało się, że została przegoniona przez koty - Bolka, Alę i Lolę - które z kolei musiały opuścić swoją przedCIACH!-ową miejscówkę, do której podczas kociej nieobecności wprowadziła się kotka z czwórką malców... No dobra, w skrócie: na podwórkach zrobił się lekki bałagan - nic nie jest na swoim miejscu. Jeśli ktoś z Czytelników nie ogarnia wszystkich niuansów tej kociej Mody na sukces, nie jest sam ;)

Wracając do pewników: kotka była głodna, siedziała przed pracownią, w której została jeszcze klatka-łapka i transporter.

Nie zastanawiając się zbyt długo, wystawiłam klatkę i kota - też bez zastanowienia - do niej weszła. Wszystko trwało może z 5 minut. Czy to nie jest jakieś zrządzenie losu? No i mam kolejną kotkę do sterylki... Ta kotka jest prawdopodobnie mamuśką wcześniej sterylizowanych kotów - tak przynajmniej twierdzi babcia, która dokarmia te koty na podwórku. Jest na pewno mamuśką Piniego, którego bardzo wcześnie wraz ze swoja siostrzyczką zostawiła samopas. Nie wiem, co się wtedy stało. Byłam pewna, że coś jej się przytrafiło, ale po zimie wróciła na swoje podwórko.

Nie wiemy jeszcze, co z Molą, która po scysji z uzurpatorką podwórkową (matką kociąt znaczy) oddzieliła się od grupy. W związku z roszadami podwórkowymi, nie wiadomo za bardzo, co zrobić z dwoma kotami, które jeszcze u nas są,Tolkiem Bezogonkiem i Perełką.


Tolek jest nadal spięty i nieszczęśliwy z powodu pobytu u nas. Myślę jednak, że czuje się lepiej, bo coraz bardziej na mnie warczy i syczy, kiedy podaję mu jedzenie czy zmieniam kuwetę. Jeżeli badania wyjdą dobrze, to pod koniec tygodnia go wypuszczę. Obecnie jedyna rzecz, która mnie martwi, to bardzo brzydkie qpale. Był odrobaczony. Obecnie tępimy lamblie, jednak nie widać żadnej poprawy.


No i Perełka:

Perełka jest bardzo delikatną kotką. Z uwagi na sytuację jest też wycofana, boi się ludzi. Ożywia się jednak, jeśli odejdzie się na bezpieczną odległość. Lubi koty. Zaprzyjaźniła się już z nowym towarzystwem. Pewnie już jest gotowa do wypuszczenia, ale nie wiemy, gdzie ją wypuścić. Sytuacja, jaka powstała na "jej" podwórku, na pewno nie pozwoli jej tam pozostać. Może jednak znajdzie się dom, który zechce białą, śliczną koteczkę? Nie wiem dlaczego, ale akurat ją boję się wypuścić. Przeczucie... Perełka jest bardzo spokojna. Nie rozrabia, jak jej koleżanka Mola. Grzecznie korzysta z kuwety. Jedyny problem - strasznie kaprysi przy jedzeniu. Nie wiem, jak ona żyła na podwórku...

Kiedy się odczyści, będzie prześliczna...

Może znalazłby się ktoś, kto dałby jej dom?

3.
14 kwietnia wysterylizowano Kachę - kotkę z podwórka, o której wspomniano tu. Wcześniej jednak charrrakterna kocica zdołała ugryźć weta... Tia.... Było poinformować kotecka, że w dobie doskwierającego nam niedoboru lecznic, weta jedynego szanujemy i nie gryziemy! ;)

Razem z nią pojechał Tolek. Pod opieką wolontariuszy przebywa od 23 marca. Wczoraj po raz pierwszy spojrzał na niego inny weterynarz. Oddaję głos Głównemu Łowczemu, który w tym momencie występował w charakterze Tolkowego chłopca do bicia (zastanawiam się, czy jeśli poproszę o zdjęcie rąk, które przeżyły bliskie spotkania z pazurami Bezogonka, dostanę w dziób. A właściwie nie czy, a kiedy :D ), ale do rzeczy:

"Tolek był wredny, ale krótko, bo bardzo sprawnie poszło wetowi podanie narkozy. Okazało się, że ogonek nie miał prawa się zagoić, bo był uszkodzony w miejscu, gdzie kończy się jeden z kręgów i po pierwsze, ta kuleczka z kręgu cały czas przebijała skórę i dlatego od dwóch lat Tolek miał co rusz świeżą ranę, a po drugie musiało go to bardzo boleć... Wet stwierdził, że dotykanie, urażanie tego ogona może boleć porównywalnie z odkrytym nerwem zęba. Może dlatego Toluś był taki osowiały i niechętny do czegokolwiek? Poza tym to młody kot. Zęby ma w idealnym stanie. Końcówka ogona została więc skrócona o jeden kręg i tym samym można było zszyć skórę, żeby więcej nie dochodziło do urazów.
Tolek i Kacha po przywiezieniu były już wybudzone, co po historii Oleńki jest dla nas ważne... Mamy nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Oba koty chcemy wypuścić w miarę szybko: Tolek już swoje odsiedział, teraz, kiedy ogonek został odpowiednio zaopatrzony, kocurek powinien sobie poradzić. Kacha z kolei bardzo źle czuje się w niewoli: nie dość, że dziennie demoluje klatkę, w której mieszka, to jeszcze nie chce jeść...


4.
Barbara Horz pisze:Wczoraj (16.04.) wypuściłam koty, tzn. Tolka i Kachę. Tolek czuł się już dobrze i był coraz bardziej nieszczęśliwy w klatce. Kacha od początku źle znosiła pobyt w niewoli, więc nie było sensu ją na siłę trzymać. Nie wiem, gdzie te koty się podzieją, bo Tolkowego stałego lokum nie znam. Kacha z pewnością będzie gdzieś w pobliżu, bo nawet jak znikała na jakiś czas, to zawsze na jedno z "moich" podwórek wracała. Toluś w nas przytył i zrobił się czysty. To piękny kot :(

Wczoraj wypuściłam też Perełkę, ale z klatki :wink: Ta kotka w przeciwieństwie do większości ostatniego towarzystwa nie jest totalną dzikuską i chyba dobrze jej u nas. Bardzo lubi inne koty i to z wzajemnością. To co odwalił wczoraj Malwinek, gdy w końcu miał bezpośredni kontakt z Perełką, było przezabawne. Zalecał się do niej, jak tylko potrafił. Skakał, mrauczał, tulił się, biegał wkoło niej i ślizgał się po podłodze. Nie widziałam jeszcze takiej radości u tego kota :lol: Po opuszczeniu go przez braciszka Kacpra, Malwinek był wycofany. Z innymi kotami nie zadzierał, ale też i nie przyjaźnił się jakoś szczególnie.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

MiauKot

Avatar użytkownika
 
Posty: 163
Od: Nie lut 14, 2010 15:31
Lokalizacja: Górny Śląsk-Kraków

Post » Czw maja 19, 2011 13:04 Re: Akcja Sterylizacji"Ciach!bezdomność"(45+12)Oleńka[']

Pisze od razu bo mi później umknie 8)

poniedziałek na Ciachu byłi: Fart i Żeż oraz psi przybłęda, którego znalazła karmicielka. Ona też na nasz koszt wyciachała 2 kotki. Dwóch bardziej dzikich niestety nie udało się jej złapać. Psiak w typie haskiego po kastracji trafi do swojego nowego domku, ale to jeszcze nic pewnego 8)

We wtorek. czyli 17 maja ciachnięte zostały Gracja. Milka i Antonio.
Z lecznicy odebrałam fakture na ponad tysiac złoty a kolejna faktura w drodze:(
Obrazek Obrazek

Adria

 
Posty: 1874
Od: Pt paź 28, 2005 10:59
Lokalizacja: Piekary

Post » Pon cze 06, 2011 17:15 Re: Akcja Sterylizacji"Ciach!bezdomność"(45+12)Oleńka[']

30.05.:
Barbara Horz pisze:(...)

Muszę się sprężyć i złapać Łatkę z podwórka, bo chyba jest zaciążona :( Okropnie nie mam kiedy tego robić. Mam jakiś okropny zajob ostatnio. Jak nie goście, to praca. Powinnam chyba skupić się na jednym czyli kotami i fundacją, tylko kto mnie weźmie na utrzymanie :twisted: Ogólna masakra. Poza tym mam doła od soboty takiego na maxa. Wcześniej miałam doła z odrobiną nadziei :wink:


3.06.:
Adria pisze:(...)żeby tego wszytkiego było mało, Basie i Haline dzisiaj wygoniła policja. Dziewczyny łapały Łatke i nagle sie okazalo, ze sa na terenie prywatnym, i ktoś sobie tego nie życzy i o mały włos wylądowały by w wiezieniu, bo jak zgadzać sie z tak absurdalnymi interwencjami policji :evil: Rece opadają :evil: :x :( a Łatka niedługo sie rozsypie i kocich nieszcześć przybedzie :((


4.06.:
Barbara Horz pisze:Nie wiem od czego zacząć :roll: Może zacznę od początku :twisted:
Od kilku dni ponownie polujemy na Łatkę. Kotecka jest zaciążona i sprawa jest pilna. Oczywiście zawsze musi nam się trafić w sezonie przynajmniej jednak cwaniara :wink: Normalnie Łatka prawie do mnie podchodzi. W momencie jak przychodzę z klatką łapką kotka nawet nie zagląda w miejsce karmienia jak by wiedziała, że tam coś na nią czeka. W trakcie polowania na nią złapała nam się kotecka, jak się okazało również ciężarna : Obrazek Nazwałam ją Szelma, bo dała mi wyjątkowo popalić. Tak się tłukła w transporterku do weta, że w momencie jak weszłam do gabinetu transporter nie wytrzymał i się rozleciał. Kotka spierdzieliła na ciasno zastawione półki. Gdyby to trafiła na naszego poprzedniego weta pewnie musiały byśmy pokrywać szkody w gabinecie nie mówiąc o tym, że pewnie wcześniej z gabinetu uciekł by wet :twisted: Nasz obecny wet nie stracił zimniej krwi i bardzo sprawnie złapał kota i wsadził do klatki. Potem uciekła mu jeszcze dwa razy, gdy chciał podać znieczulenie :twisted:
Złapał się też nam Bonifacy. Wielki, czarny kocur Obrazek . Wcześniej był już widywany na podwórku : Obrazek
Bonifacy był ostoją spokoju, nawet jak się klatka za nim zamknęła. Natomiast potem demolował przez dwa dni klatkę w której siedział po kastracji. Dziś został wypuszczony. Szelma niestety również. Bardzo się bałam ją wypuszczać, ale kotka od momentu zabiegu, czyli dziś drugi dzień nic nie jadła, nie piła i obawiałam się, że po prostu nam padnie. Wcześniej też nie dostała jeść, bo następnego dnia po złapaniu jechałam z nią na sterylkę.
Dzisiejszą łapankę Łatki zepsuła nam policja którą wezwał durnowaty ochroniarz. Ponieważ nie mogłam złapać kotki, poprosiłam chłopaka, który ja również dokarmia o pomoc. Łatka przychodzi na jego zawołanie, bo zna go od kocięcia. Nie miałam pojęcia, że jak ochrona parkingu zobaczy faceta to tak zareaguje. Wcześniej łapałyśmy tam przecież koty i nawet gadałyśmy z tymi ochroniarzami. Policja przyjechała akurat w momencie, gdy Łatka przyszła i gdyby nie zamieszanie to pewnie byśmy ją miały. Była na głodzie, bo dziś nie dałam jej jedzonka. Do tego znajomy głos chłopaka, którego zna :( Nie pomogły tłumaczenia, kazano nam teren opuścić. Prawdopodobnie w całości należy do hotelu, chociaż nigdzie to nie jest napisane. Wiem, że mają tam garaże prywatne osoby. Poznałam je w trakcie chodzenia tam i karmienia kotów. Muszę iść do kierownika tego hotelu i załatwić sobie tam wejście. Tylko zanim ja to załatwię, to możliwe, że kotka się rozsypie :( Bieganie z klatką łapką tez do przyjemności nie należy. Mam już poobijane nogi od niesienia tej klatki :evil:
Dziś był duża szansa i kicha :evil: Potem musiałam jeszcze porozstawiać gdzieś miseczki z jedzonkiem, bo zarówno ta kotka jak i inne co tam przychodzą nie dostały jedzonka, a idiota ochroniarz po naszym wyjściu zamknął bramę, która zawsze jest otwarta :evil: Mam nadzieję, że nie będzie padać, bo tam nie ma innego miejsca, gdzie nie pada deszcz i gdzie nie dostaną się psy do jedzonka.


Barbara Horz pisze:Wczoraj byłam też u weta z Wojtusiem. Kocurek poczuł się gorzej. Nie chciał jeść. Prawdopodobnie dostał jakieś infekcji, a antybiotyk który dostał nie zadziałał. Wczoraj zmieniono mu antybiotyk, dostał też kroplówkę i dziś czuł się już lepiej. Oto Wojtuś zaraz po operacji : Obrazek
Przypomnę, że miał usunięty ogonek i śrut z uda. Poza tym ma miednicę połamaną na maxa, dlatego zajmuje jedną z naszych klatek.
Nie wiem, czy już tu pisałam, ale u byłego opiekuna tego kota, na wsi jest jeszcze kotka, która była ostatnio ciężarna i staruszek pies. Bardzo pilnie dla psa musimy znaleźć DT lub stały. Ich opiekun to totalny alkoholik, który potrafi na długi czas zapomnieć, że ma zwierzęta, bo chleje. Przepija karmę, którą się mu przywozi dla zwierzaków i inne rzeczy. Kiedyś jak żyła jego matka, zwierzaki miały się dobrze. Dowodem na to jest właśnie Wojtuś, który mimo tego, że jest kotem wiejskim doskonale wie co to kuweta, bo jak było zimno lub mokro, to nie był z domu wypuszczany. Niestety od śmierci babci, do domu nie jest wpuszczany. Tak samo pies i kotka, które tam zostały :(



6.06.:

Barbara Horz pisze:Wczoraj do 1.oo w nocy próbowałam złapać kotkę nadrzewną. Przedwczoraj na drzewie zauważyła ją Halina. Kotka ulokowała się na gałązce i spała. Późnym wieczorem przedwczoraj jeszcze tam była. Wczoraj poszłam zobaczyć czy dalej tam bytuje i kotka spała nadal. Gałązka była tak cienka, że myślałam po wielkości kota, że to kociak. Ochroniarze z pobliskiego parkingu powiedzieli mi, że to kocie od czasu do czasu z chodzi z tego drzewa i nawet zwiało jak ktoś zawołał straż, co by kota zdjęła. Kot wczoraj wyglądał bardzo marnie szczególnie, że cały dzień był upał, a on ulokował się na największym nasłonecznieniu. Gdy na ulicy ruch się uspokoił kot zszedł z drzewa na moje "cicianie". Podszedł do jedzonka, ale tylko powąchał. Po czym zaczął się drapać. I tak drapał się prawie non stop przez parę godzin. Kotka jest w bardzo złym stanie. Jest żywcem jedzona przez pchły, ma kk, co ogranicza jej węch i chęć jedzenia. Jest przerażająco chuda. Podchodzi bardzo blisko, ale złapać się nie daje. Do klatki łapki nie wchodzi, bo nie czuje jedzonka, a pchły uniemożliwiają jej chwilę skupienia. Nie czuje nawet walerianki, po prostu kicha. Dziś będę próbowała znowu, ale przeraża mnie jej kolejny dzień na tym drzewie w ten upał. No i dodatkowo boję się, że jakaś burza nas dziś dopadnie :(

W sobotę znowu próbowałyśmy złapać Łatkę. Ta nas dopiero robi w balona :evil: Bieganie z klatką łapką mnie dobija :evil: Teraz mamy dwa koty do złapania, każdy na innym odcinku miasta :evil:

Mój Milo po długim czasie spokoju znowu zaczął rzygać. Ja się chyba zastrzelę, bo w planie mam krótki wyjazd, niemniej jednak wolała bym co by koty zostawić na te dwa dni zdrowe, bo nie mam zastępstwa w opiece :(


Barbara Horz pisze:Byłam dziś u kierownictwa hotelu i uzyskałam zgodę na włażenie na ich teren nawet nocą :twisted: Mam nadzieję, że teraz spokojniej będzie się łapać Łatkę i że zdążę zanim się rozsypie.
Poza tym przeżyłam traumę jak zobaczyłam, że jedzonko które zostawiłam Pomyłce jest znowu nie ruszone. Od trzech dni kotki nie ma gdy przychodzę, a jedzenie zostaje. W ub. tygodniu na jej miseczkach pod schodami było pełno szkła z rozbitej żarówki. To szkło samo do misek się nie wsypało. Karmy na miseczkach nie było, ale też nie wiem kiedy to szkło na te miski trafiło, przed czy po zjedzeniu. No i dziwnym trafem następnego dnia znikła kotka. Koty łażą i nie panikowała bym, gdyby nie to szkło. Dziś jednak zwątpiłam do reszty i jak sobie pomyślałam, że jej ktoś coś zrobił to mi się ryczeć zachciało. Szczególnie, że po nieudanych łowach kotki nadrzewnej mam i tak spierdzielony humor, bo mam świadomość tego, że jak temu kotu nie pomogę to nie przeżyje :(
Pomyłka chyba wyczuła, że jak mi się szybko nie pokaże to będę ją opłakiwać i jak wracałam z zakupów kotka siedziała pod schodami czekając pewnie na jedzonko :wink:

Wczoraj na podwórku widziałam koteczkę, którą z uwagi na bardzo złe samopoczucie w zamknięciu, musiałyśmy wypuścić. Bałam się o nią, bo miała sterylkę aborcyjną, ale u nas bez jedzenia i picia też by nie przeżyła. Kotka jest i ma się dobrze, chociaż patrzyła na mnie z wielkim wyrzutem : Obrazek
Obrazek

A to kotka nadrzewna, którą chcę dziś znowu łapać. Zaczął jednak padać deszcz :evil: Obrazek
i .... http://www.youtube.com/watch?v=LX0WGZBvKzU


Jak widać CIACH trwa nadal...
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

MiauKot

Avatar użytkownika
 
Posty: 163
Od: Nie lut 14, 2010 15:31
Lokalizacja: Górny Śląsk-Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Marioorava i 26 gości