» Śro cze 23, 2010 9:53
Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.
Bardzo dobrze. Spinka ma jeszcze problemy z jedzeniem, ale nie odpuszcza. Siedzi przy misce i co chwilę podjada zgrzytając zębami. Nadal jednak gorączkuje. Grzebyk jeszcze przed północą zwymiotował jedzeniem i glistą. Od razu przestał kaszleć, ale za to wychodzi mu katar. Prawe oko trochę łzawi i w nosie go kręci. Katar wyszedł też Fryzjerowi 2 tygodnie po szczepieniu i z tego powodu musiałam odwołać jutrzejszą kastrację. Koczek i Loczek wyglądają i zachowują się jak zdrowe koty. Londa i Wella również, choć wczoraj Wella jeszcze gorączkowała.
Gdybym nie zrobiła testów na pp to w życiu nie przypuszczałabym, że kocięta są na to chore. Dawno temu mokkunia naciskała abym zrobiła chorym kociętom testy. Wtedy jeszcze wet nie sprowadzał testów a kocięta i tak były leczone jak przy pp oczywiście poza podaniem im surowicy. Nietypowy przypadek fryzjerskiej rodziny, informacje na temat panleukopenii, które znalazła Agn spowodowały, że nadal boję się tej choroby, ale wiem, że uchronić się przed jej wprowadzeniem do domu jest niemożliwe. Bardzo możliwe, że niektóre przypadki zgonów kociąt w moim domu były również w wyniku pp, choć sekcja tego nie potwierdziła. Nigdy jednak epidemia nie rozprzestrzeniła się na resztę stada. Jak na razie żaden z pozostałych kotów nie choruje.
Nie wiem jak postąpię w przypadku nagłej choroby kociąt następnym razem nawet, jeśli objawy zewnętrzne będą wskazywały na kalici. Testy są użyteczne pod warunkiem, że wyjdą dodatnie a przecież może być minus u kota już zarażonego pp.
<=klik