Cameo pisze:tindo, One się oswoją - to nie są dzikusy

Milou napewno miała dom, tylko chyba już zapomniała...

będzie dobrze, jakby co, służę radą

Ja wiem, ze one sie oswoja. Milou mysle, ze musiala spotkac jakas nieprzyjemnosc ze strony czlowieka. Ona wie, jak dziala dom, wie jak sie drapie kanapy

, ale sie boi. Obserwuje rece, rzadko patrzy w oczy. Mozna ja podrapac po baczkach, ba! czasami nawet wyglasakc na calej dlugosci, ale tylko, jak siedzi w jakims zacisznym miejscu.
Godrick to inny przypadek. Ociera sie o nogi, mozna glaskac, byle nie probowac brac na rece! Panicznie boi sie byc zlapany! Uwielbia zabawy i gada

Caly czas gada, tz popiskuje, bo on taki piskol jest

Jak byla z nimi mama, miala dla nich duzo czasu, prawie caly czas w domu byla, bo padalo i bylo zimno. No i widze poprawe u Milou. Nie zwiewa do schowka na nasz widok. My jestesmy niestety tylko wieczorami

, wiec oswajanie przebiega duzo wolniej.
Moze znacie jakies triki? Godrick zaczal podchodzic do mnie po ciasteczka whiskasowe i tak sie przelamal. Ale Milou na ciasteczka nie reaguje. Tz. je chetnie, ale nie chce sama podejsc. Zakradam sie do niej na kolanach, zeby sie mniej bala, ale i tak na otwartej przestrzeni nie da sie dotknac. Raz mi sie udalo! Przy miseczkach!
Co mnie cieszy, wskakuja juz na lozko (tz. wskakiwaly, jak mama z nimi byla) i sypiaja na pufie albo fotelu. Przed moim wyjazdem z takich luksusow korzystal tylko Godrick.