K-ów, superpilna mamka dla 1-tygod. malucha z Kłaja!!!!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie wrz 20, 2009 12:55 Re: K-ów, 2,5 tyg. maluch ma czas do 15-stej, potem jego koniec!

Aga, a jak moja karma, tj. karma dla kota? Masz ją w zasięgu ręki? Moge na Rżąkę podjechac. Tam dojadę ;)

elzak3

 
Posty: 2531
Od: Pon lis 19, 2007 11:31
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie wrz 20, 2009 14:07 Re: K-ów, 2,5 tyg. maluch ma czas do 15-stej, potem jego koniec!

Wiecie co... to jest draństwo. Schronisko dzwoni do AFNu z informacyjnie-szantażujaco: "Chcemy poniformować, że mamy kotka i ma czas do 15-ej. Nie żebyśmy chcieli cokolwiek na AFNie wymusić - tak tylko dzownimy , jakbyście byli zainteresowni. " Doskonale zdają sobie sprawę, że po prostu zrzucają odpowiedzialność. No bo przecież zadzwonili a gdyby AFN nie chciał pomóc, no to muszą kociaka uspić. No i wina jest oczywiście AFNu - jaby coś. W czym jest lepsze to tzw "Schronisko" od ludzi, którzy tez są "wspaniali" bo przecież nie olali kotka, tylko zawieźli go do Schroniska (i umywają ręce)?
To już kolejny takiego typu telefono-szantaż.
:evil:
pozdrawiam,
ogocha
Obrazek
Chałwa, Kitel i Thalia ['] na zawsze ze mną

ogocha

 
Posty: 1309
Od: Wto sie 07, 2007 22:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie wrz 20, 2009 14:10 Re: K-ów, 2,5 tyg. maluch ma czas do 15-stej, potem jego koniec!

ogocha pisze:Wiecie co... to jest draństwo. Schronisko dzwoni do AFNu z informacyjnie-szantażujaco: "Chcemy poniformować, że mamy kotka i ma czas do 15-ej. Nie żebyśmy chcieli cokolwiek na AFNie wymusić - tak tylko dzownimy , jakbyście byli zainteresowni. " Doskonale zdają sobie sprawę, że po prostu zrzucają odpowiedzialność. No bo przecież zadzwonili a gdyby AFN nie chciał pomóc, no to muszą kociaka uspić. No i wina jest oczywiście AFNu - jaby coś. W czym jest lepsze to tzw "Schronisko" od ludzi, którzy tez są "wspaniali" bo przecież nie olali kotka, tylko zawieźli go do Schroniska (i umywają ręce)?
To już kolejny takiego typu telefono-szantaż.
:evil:


wrr
i co? odbierze go ktoś przed 15?
o rany, jest już po 15
Co się dzieje z tym maluchem? Ktoś wie?

mrr

 
Posty: 2353
Od: Czw gru 11, 2008 17:48

Post » Nie wrz 20, 2009 14:13 Re: K-ów, 2,5 tyg. maluch ma czas do 15-stej, potem jego koniec!

Z tego co zrozumiałam Tweety dzwoniła do Schrniska a mały bedzie zabrany przez Ciebie mrr (czy nie?).
Ja niestety nie mam nawet mozliwości skontaktowania sie z Tweety by to powierdzic - po prostu posiałąm komórkę :oops: a nie pamiętam numerów telefonu...
pozdrawiam,
ogocha
Obrazek
Chałwa, Kitel i Thalia ['] na zawsze ze mną

ogocha

 
Posty: 1309
Od: Wto sie 07, 2007 22:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie wrz 20, 2009 14:15 Re: K-ów, 2,5 tyg. maluch ma czas do 15-stej, potem jego koniec!

Ni z gruchy nie z pietruchy, ale właśnie znalazłam na Forum Żydów Polskich:

Rywka, Riwka, Ryfka, Rifka (jedna z matron biblijnych – żona Izaaka / Icchaka) – to inna pisownia tego samego imienia.
Obrazek

mjs

 
Posty: 8428
Od: Pon kwi 03, 2006 17:46
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie wrz 20, 2009 14:19 Re: K-ów, 2,5 tyg. maluch ma czas do 15-stej, potem jego koniec!

mrr pisze:wrr
i co? odbierze go ktoś przed 15?
o rany, jest już po 15
Co się dzieje z tym maluchem? Ktoś wie?

Tweety pisze:w schronie już wiedzą, p. Gosia właśnie go karmi. Jednak bardzo ważne jest aby odebrać go dzisiaj stamtąd, bo w nocy nikt mu jeść nie da. Można to zrobić do 21-szej, tak się umówiłam z wetką. Ja teraz lecę łapać pannę z Rżąki, trzymajcie kciuki.
Mrr, podaj proszę swój tel na pw

Mrr, Tweety napisała co powyżej, więc jest czas do 21 dzisiaj. Mam nadzieję, że komuś uda się odebrać dzisiaj kociaka ... ja jestem na drugim końcu Krakowa niż schronisko i do wieczora nie dysponuję żadnym innym środkiem transportu niż publiczny, ślubny zabrał auto i wybył w świat :(
Obrazek Obrazek
W sprawie banerków proszę o pw Obrazek

panikota

 
Posty: 3972
Od: Czw wrz 10, 2009 7:02
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie wrz 20, 2009 14:20 Re: K-ów, 2,5 tyg. maluch ma czas do 15-stej, potem jego koniec!

ogocha pisze:Z tego co zrozumiałam Tweety dzwoniła do Schrniska a mały bedzie zabrany przez Ciebie mrr (czy nie?).
Ja niestety nie mam nawet mozliwości skontaktowania sie z Tweety by to powierdzic - po prostu posiałąm komórkę :oops: a nie pamiętam numerów telefonu...


Myślałam, że ktoś ze schronu dzwonił, że ma być odebrany przed 15 już po tym, jak ustaliłyście, że będzie odebrany, ale do 21. Czyli że zrezygnowali z dania mu czasu.

No nic, mam nadzieję, że wszystko jest ok.

mrr

 
Posty: 2353
Od: Czw gru 11, 2008 17:48

Post » Nie wrz 20, 2009 14:24 Re: K-ów, 2,5 tyg. maluch ma czas do 15-stej, potem jego koniec!

mrr pisze:Myślałam, że ktoś ze schronu dzwonił, że ma być odebrany przed 15 już po tym, jak ustaliłyście, że będzie odebrany, ale do 21. Czyli że zrezygnowali z dania mu czasu.

No nic, mam nadzieję, że wszystko jest ok.

Nie no, o ile ja rozumiem słowo pisane ;) to zrezygnowali z wyroku skoro znalazł się ktoś (Ty Mrr) kto przejmie opiekę nad kociakiem, a Tweety ustaliła, że jest czas do 21 na zabranie kociaka ...
Obrazek Obrazek
W sprawie banerków proszę o pw Obrazek

panikota

 
Posty: 3972
Od: Czw wrz 10, 2009 7:02
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie wrz 20, 2009 14:40 Re: K-ów, 2,5 tyg. maluch ma czas do 15-stej, potem jego koniec!

A ja jadę po komórkę bo już chyba wiem gdzie ją zostawiłam. Mrr daj mi namiar na siebie - na pw. Zadzwonię do Tweety a potem do Ciebie i ustalimy co i jak.
pozdrawiam,
ogocha
Obrazek
Chałwa, Kitel i Thalia ['] na zawsze ze mną

ogocha

 
Posty: 1309
Od: Wto sie 07, 2007 22:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie wrz 20, 2009 15:29 Re: K-ów, 2,5 tyg. maluch ma czas do 15-stej, potem jego koniec!

mrrr, bo Tata Franka wraca dopiero we wtorek, a Franek musi dziś od Karaluch zniknąć, więc mam nieśmiałe pytanie, czy Ty mogłabyś Franciszka przetymczasować do wtorku? Franek jest łatwy w obsłudze, tylko na rękach go trzeba nosić...?
Ogocha najprawdopodobniej zabierze malucha ze schronu i odstawi do Pani Bolkowololkowej.
Najlepsza wiadomość: Olivier ma dom i jutro go tam zawieziemy.
pozdrowienia z pracy rodacy.
Obrazek Obrazek

lutra

 
Posty: 5183
Od: Czw kwi 05, 2007 13:02

Post » Nie wrz 20, 2009 15:32 Re: K-ów, 2,5 tyg. maluch ma czas do 15-stej, potem jego koniec!

lutra, ja też pozdrawiam z pracy :? .
A kto to jest Franek? Pewnie mogłabym, tyle że ktoś musiałby go do mnie przywieźć i do tego najwcześniej koło 21, jak dziecko uśpię...

mrr

 
Posty: 2353
Od: Czw gru 11, 2008 17:48

Post » Nie wrz 20, 2009 15:39 Re: K-ów, 2,5 tyg. maluch ma czas do 15-stej, potem jego koniec!

Franek jest kociakiem znalezionym tydzien temu na dzialkach przez psa. Nie było u nas miejsca, więc przygarnęli go znajomi, którzy na weekend jechali na budowę i nie mogli Frania zabrać, więc trafił do Karaluch, która ma wolne weekendy, ale w tygodniu normalnie pracuje, więc Franek miał wrócić do Taty, który napisał dziś, że coś się tam pokomplikowało i będzie we wtorek... Ja oczywiście mogę Franciszka dostarczyć, jeśli możesz się nim zaopiekować, napisz mi szczegóły na pw (adres, telefon i takie tam).
Mój tel 662 032 147 i 508 931 455 i dwa razy w rynnę raz w parapet. :roll:
Obrazek Obrazek

lutra

 
Posty: 5183
Od: Czw kwi 05, 2007 13:02

Post » Nie wrz 20, 2009 15:52 Re: K-ów, 2,5 tyg. maluch ma czas do 15-stej, potem jego koniec!

lutra, przetrzymam go, oczywiście (napisałam pw)
Nie wiem tylko, co z tym maluszkiem ze schronu - mam nadzieję, że jeśli pojedzie gdzie indziej, to dacie znać :).
Powinnam być domu po 19 - pod tel. po 20.30, można przyjeżdżać koło 21. Czekam na wiadomości.
Pozdrawiam.

mrr

 
Posty: 2353
Od: Czw gru 11, 2008 17:48

Post » Nie wrz 20, 2009 15:56 Re: K-ów, 2,5 tyg. maluch ma czas do 15-stej, potem jego koniec!

lutra pisze:Słuchajcie, ja tak sobie myślę w kontekście schroniska i maluchów, po co są tam ci pracownicy, co oni robią, czy nie ma takich od kotów, czy nie ma dedykowanych do opieki nad maluchami, no kurka wodna

witam, co robią pracownicy w schronisku można łatwo sprawdzić np przyjść w jakiś dzień i poobserwować co to za praca, najlepiej od 7 rano do 21, wtedy będzie mniej więcej pełny obraz "nieużyteczności tych nieczułych i obojętnych ludzi", nie ma wyszczególnionych pracowników od kotów, praca jest podzielona, 7-8 pracowników na zmianie musi zająć się ok 650 psami i kilkadziesięcioma kotami w poszczególnych sektorach, sa tylko dosłownie 3 wolontariuszki, które biorą do domów ile tylko mogą, co przy liczbie średnio 5 kotów przyjmowanych dziennie i wydawanym 1 jest sprawą niełatwą (wolontariuszy jest ok 300 ale przeciez przyjemniej wyprowadza się psa raz na tydzień czy dwa, najlepiej nie pobrudzić się przy tym niż wziąść jakiś poważniejszy obowiązek na siebie). nie ma ani jednego pracownika który nie miałaby mniej niż 3-4 zwierzaki ze schroniska w domu, trzech! lekarzy wet. ma u siebie po kilka przypadków beznadziejnych, a i tak kilka kotów jest w bardzo, bardzo beznadziejnym stanie - naprawdę serce się kraje jak do nich przychodzę, co dwa dni jest już o kilka kotów więcej a które którymi się opiekowałam odchodzą - może macie na to jakis super sposób?? nie przyjmować? na dom czeka ponad 50 kotów "adopcyjnych, część ma kk, większość jeśli nie wszytskie bardzo źle znosi azyl psychicznie i od tego się zaczyna, wszytskie czekają na domy, sa spragnione człowieka, nie mogą się odlepić jak się od nich wychodzi, niektóre jakby wiedziałały że juz jutro się nie spotkamy bo będą w lepszym swiecie, mi np jak się uda wyleczyć a poyem wyadotować któregos z kolei, bo już straciłam rachubę, to potem muszę przeprowadzać selekcję, które z nich najbardziej potrzebują dt., czekał na mnie stary kociuch z mocznicą i kalciwirozą ale musiałam zabrać ostatnio 2-3tygodniowe maleństwa do wykarmienia, 2 dni później przywieziono mi 2 kolejne , jeszcze mlodsze z kk, pojechałam po tego kota a on już umarł bo się spóżniłam o 2 dni, a nie miał kto go zabrać - nie miał kto, a dwa tyg, wczesniej miałam wybór: on albo 2 kotki z ciężkim zapaleniem płuc, jedna nie zyje, umarła u mnie w domu na moich rękach.
to trochę nie na temat i chaotycznie ale musiałam to z siebie wyrzucić bo wysiadam już psychicznie, fizycznie też, w schronisku jest masę rzeczy do zmiany, poprawy itd ale jako osoba która jest tam prawie codziennie (poza normalną pracą ) czuję się w obowiązku tłumaczyć te "szantaże emocjonalne" choć wiem ze zaraz posypią się na mnie gromy, w sumie nie wiem po co to piszę bo to bez sensu a pracownikiem schroniska nie jestem,
tak czy owak - miłego niedzielnego popołudnia

Tunisia

 
Posty: 1878
Od: Czw wrz 25, 2008 20:05
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie wrz 20, 2009 16:05 Re: K-ów, 2,5 tyg. maluch ma czas do 15-stej, potem jego koniec!

Tunisia pisze:
lutra pisze:Słuchajcie, ja tak sobie myślę w kontekście schroniska i maluchów, po co są tam ci pracownicy, co oni robią, czy nie ma takich od kotów, czy nie ma dedykowanych do opieki nad maluchami, no kurka wodna

witam, co robią pracownicy w schronisku można łatwo sprawdzić np przyjść w jakiś dzień i poobserwować co to za praca, najlepiej od 7 rano do 21, wtedy będzie mniej więcej pełny obraz "nieużyteczności tych nieczułych i obojętnych ludzi", nie ma wyszczególnionych pracowników od kotów, praca jest podzielona, 7-8 pracowników na zmianie musi zająć się ok 650 psami i kilkadziesięcioma kotami w poszczególnych sektorach, sa tylko dosłownie 3 wolontariuszki, które biorą do domów ile tylko mogą, co przy liczbie średnio 5 kotów przyjmowanych dziennie i wydawanym 1 jest sprawą niełatwą (wolontariuszy jest ok 300 ale przeciez przyjemniej wyprowadza się psa raz na tydzień czy dwa, najlepiej nie pobrudzić się przy tym niż wziąść jakiś poważniejszy obowiązek na siebie). nie ma ani jednego pracownika który nie miałaby mniej niż 3-4 zwierzaki ze schroniska w domu, trzech! lekarzy wet. ma u siebie po kilka przypadków beznadziejnych, a i tak kilka kotów jest w bardzo, bardzo beznadziejnym stanie - naprawdę serce się kraje jak do nich przychodzę, co dwa dni jest już o kilka kotów więcej a które którymi się opiekowałam odchodzą - może macie na to jakis super sposób?? nie przyjmować? na dom czeka ponad 50 kotów "adopcyjnych, część ma kk, większość jeśli nie wszytskie bardzo źle znosi azyl psychicznie i od tego się zaczyna, wszytskie czekają na domy, sa spragnione człowieka, nie mogą się odlepić jak się od nich wychodzi, niektóre jakby wiedziałały że juz jutro się nie spotkamy bo będą w lepszym swiecie, mi np jak się uda wyleczyć a poyem wyadotować któregos z kolei, bo już straciłam rachubę, to potem muszę przeprowadzać selekcję, które z nich najbardziej potrzebują dt., czekał na mnie stary kociuch z mocznicą i kalciwirozą ale musiałam zabrać ostatnio 2-3tygodniowe maleństwa do wykarmienia, 2 dni później przywieziono mi 2 kolejne , jeszcze mlodsze z kk, pojechałam po tego kota a on już umarł bo się spóżniłam o 2 dni, a nie miał kto go zabrać - nie miał kto, a dwa tyg, wczesniej miałam wybór: on albo 2 kotki z ciężkim zapaleniem płuc, jedna nie zyje, umarła u mnie w domu na moich rękach.
to trochę nie na temat i chaotycznie ale musiałam to z siebie wyrzucić bo wysiadam już psychicznie, fizycznie też, w schronisku jest masę rzeczy do zmiany, poprawy itd ale jako osoba która jest tam prawie codziennie (poza normalną pracą ) czuję się w obowiązku tłumaczyć te "szantaże emocjonalne" choć wiem ze zaraz posypią się na mnie gromy, w sumie nie wiem po co to piszę bo to bez sensu a pracownikiem schroniska nie jestem,
tak czy owak - miłego niedzielnego popołudnia


A widzisz, ile razy byłam w schronisku i chciałam pomóc przy kotach, wygłaskac, wyczesac itp to nikt mnie nie pokierował, nie pokazał gdzie sa koty. Szukałam tam zaginionej kotki- sprawdzono tylko w zeszycie, nikt nie poszedł ze mna abym obejrzała te co sa w schronisku. Wiadomo że dla mnie kotka była szara, dla pracownika który przywiózł z interwencji mogła byc bura.

elzak3

 
Posty: 2531
Od: Pon lis 19, 2007 11:31
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 546 gości