
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
ogocha pisze:Wiecie co... to jest draństwo. Schronisko dzwoni do AFNu z informacyjnie-szantażujaco: "Chcemy poniformować, że mamy kotka i ma czas do 15-ej. Nie żebyśmy chcieli cokolwiek na AFNie wymusić - tak tylko dzownimy , jakbyście byli zainteresowni. " Doskonale zdają sobie sprawę, że po prostu zrzucają odpowiedzialność. No bo przecież zadzwonili a gdyby AFN nie chciał pomóc, no to muszą kociaka uspić. No i wina jest oczywiście AFNu - jaby coś. W czym jest lepsze to tzw "Schronisko" od ludzi, którzy tez są "wspaniali" bo przecież nie olali kotka, tylko zawieźli go do Schroniska (i umywają ręce)?
To już kolejny takiego typu telefono-szantaż.
mrr pisze:wrr
i co? odbierze go ktoś przed 15?
o rany, jest już po 15
Co się dzieje z tym maluchem? Ktoś wie?
Tweety pisze:w schronie już wiedzą, p. Gosia właśnie go karmi. Jednak bardzo ważne jest aby odebrać go dzisiaj stamtąd, bo w nocy nikt mu jeść nie da. Można to zrobić do 21-szej, tak się umówiłam z wetką. Ja teraz lecę łapać pannę z Rżąki, trzymajcie kciuki.
Mrr, podaj proszę swój tel na pw
ogocha pisze:Z tego co zrozumiałam Tweety dzwoniła do Schrniska a mały bedzie zabrany przez Ciebie mrr (czy nie?).
Ja niestety nie mam nawet mozliwości skontaktowania sie z Tweety by to powierdzic - po prostu posiałąm komórkęa nie pamiętam numerów telefonu...
mrr pisze:Myślałam, że ktoś ze schronu dzwonił, że ma być odebrany przed 15 już po tym, jak ustaliłyście, że będzie odebrany, ale do 21. Czyli że zrezygnowali z dania mu czasu.
No nic, mam nadzieję, że wszystko jest ok.
lutra pisze:Słuchajcie, ja tak sobie myślę w kontekście schroniska i maluchów, po co są tam ci pracownicy, co oni robią, czy nie ma takich od kotów, czy nie ma dedykowanych do opieki nad maluchami, no kurka wodna
Tunisia pisze:lutra pisze:Słuchajcie, ja tak sobie myślę w kontekście schroniska i maluchów, po co są tam ci pracownicy, co oni robią, czy nie ma takich od kotów, czy nie ma dedykowanych do opieki nad maluchami, no kurka wodna
witam, co robią pracownicy w schronisku można łatwo sprawdzić np przyjść w jakiś dzień i poobserwować co to za praca, najlepiej od 7 rano do 21, wtedy będzie mniej więcej pełny obraz "nieużyteczności tych nieczułych i obojętnych ludzi", nie ma wyszczególnionych pracowników od kotów, praca jest podzielona, 7-8 pracowników na zmianie musi zająć się ok 650 psami i kilkadziesięcioma kotami w poszczególnych sektorach, sa tylko dosłownie 3 wolontariuszki, które biorą do domów ile tylko mogą, co przy liczbie średnio 5 kotów przyjmowanych dziennie i wydawanym 1 jest sprawą niełatwą (wolontariuszy jest ok 300 ale przeciez przyjemniej wyprowadza się psa raz na tydzień czy dwa, najlepiej nie pobrudzić się przy tym niż wziąść jakiś poważniejszy obowiązek na siebie). nie ma ani jednego pracownika który nie miałaby mniej niż 3-4 zwierzaki ze schroniska w domu, trzech! lekarzy wet. ma u siebie po kilka przypadków beznadziejnych, a i tak kilka kotów jest w bardzo, bardzo beznadziejnym stanie - naprawdę serce się kraje jak do nich przychodzę, co dwa dni jest już o kilka kotów więcej a które którymi się opiekowałam odchodzą - może macie na to jakis super sposób?? nie przyjmować? na dom czeka ponad 50 kotów "adopcyjnych, część ma kk, większość jeśli nie wszytskie bardzo źle znosi azyl psychicznie i od tego się zaczyna, wszytskie czekają na domy, sa spragnione człowieka, nie mogą się odlepić jak się od nich wychodzi, niektóre jakby wiedziałały że juz jutro się nie spotkamy bo będą w lepszym swiecie, mi np jak się uda wyleczyć a poyem wyadotować któregos z kolei, bo już straciłam rachubę, to potem muszę przeprowadzać selekcję, które z nich najbardziej potrzebują dt., czekał na mnie stary kociuch z mocznicą i kalciwirozą ale musiałam zabrać ostatnio 2-3tygodniowe maleństwa do wykarmienia, 2 dni później przywieziono mi 2 kolejne , jeszcze mlodsze z kk, pojechałam po tego kota a on już umarł bo się spóżniłam o 2 dni, a nie miał kto go zabrać - nie miał kto, a dwa tyg, wczesniej miałam wybór: on albo 2 kotki z ciężkim zapaleniem płuc, jedna nie zyje, umarła u mnie w domu na moich rękach.
to trochę nie na temat i chaotycznie ale musiałam to z siebie wyrzucić bo wysiadam już psychicznie, fizycznie też, w schronisku jest masę rzeczy do zmiany, poprawy itd ale jako osoba która jest tam prawie codziennie (poza normalną pracą ) czuję się w obowiązku tłumaczyć te "szantaże emocjonalne" choć wiem ze zaraz posypią się na mnie gromy, w sumie nie wiem po co to piszę bo to bez sensu a pracownikiem schroniska nie jestem,
tak czy owak - miłego niedzielnego popołudnia
Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 546 gości