A tak wogóle to dzisiaj był zwariowany dzień. Kiedy przyjechałam do domu to chciałam przywitać się z Guciem, a tu kota nigdzie nie było, przeszukałam cały dom, wybuchła panika (że może wyszedł na dwór) pół godziny później znalazłam Gucia w szafie razem z Kayem

a ponieważ jedno skrzydło drzwiczek b. ciężko się otwiera. Musiałam zdać się na instynkt i wsadziłam rękę do środka - wyciągnełam Kaya

przy okazji go wycałowałam

Gucio pozwolił się wyciągnąć ale kiedy chciałam wejść z nim do pokoju, to dostał szału (chyba myślał że idziemy podać leki) a ponieważ źle go złapałam, (zaplątałam ręke w obrożę) to mam teraz baaaardzo dużą raną i wyglądam jakbym się pocieła

Ale później złapałam Gucia i wziełam go na kolana, nie mruczał ale pozwalał się głaskać. Na parapecie też pozwolił się dotknąć ba! kiedy czesałam go szczotką to obrócił się na drugi boczek...
Ostatnio edytowano Wto sie 11, 2009 15:53 przez
Cameo, łącznie edytowano 1 raz