Bryt się pochorował

Potrzebne sa rady, bo sprawa jest dziwna i raczej poważna.
Kilka tygodni temu jakby stracił czucie w tyle - zaczął ciągnąć tył za sobą.
Po kilku godzinach najgorsze minęło, ale została bezwładna tylna łapa.
Oczywiście badania zrobione - krew, mocz - wszystko w normie. Do tego USG jamy brzusznej, nic nie znaleziono. Było podejrzenie zatkania pęcherza, bo posikiwał po troszeczku w kuwecie. Było też podejrzenie ciala obcego - zwymiotował kawał kłosa od trawy (takiej suchej) i wielkiego "kłaka". Ponieważ strasznie walczy, z max. agresją podczas badań, USG było robione pod narkozą. Weci teraz zastanawiają sie, czy mu czegoś nie uszkodzili podczas mocowania sie z nim, więc teraz już się przejęli i szukają ... Miał zrobione RTG, tez wszystko ok. W zeszłym tygodniu zaczął nagle wygryzać łapę - zrobił sobie dużą ranę, popłynęła ropa i jakiś biały płyn (w zgięciu łapy). Teraz chodzi w opatrunku i już nie interesuje sie lapą.
Zachowuje się normalnie, bawi się, próbuje biegać, apetyt ma. Tylko łapa wciąż bezwładna.
Bryt jest obecnie na sterydzie i na jakichś pastach (jutro sie dowiem jakich).
Jest leczony u dr Gorzelańczyka.
Mi jedyne co przychodzi do głowy, to udać się jak najszybciej do neurologa ...
Nie miałam nigdy do czynienia z czymś takim, może ktoś ma jakiś pomysł co do kierunku diagnostyki?
Może Bryta Duzi tu zajrzą, to napiszą więcej z pierwszej reki.