Żyjemy. Dwa razy na dobę - o świcie i o północy - karmimy Mruka strzykawką z przetartą przez sitko karmą nerkową. W pozostałym czasie Mruk jada sam - najczęściej zmiksowaną bozitę i chrupki na zęby, sanabelle dental snack (uwielbia je).
Mruk mieszka sam w kuchni, do której zamontowaliśmy drzwi harmonijkowe. W pierwszym tygodniu pobytu ciągle pod drzwiami wysiadywały nasze gady i tłukły łapami. Teraz, po prawie trzech tygodniach i dziesięciu dniach bez Mamy - wyluzowały.
Zgodnie z poradą naszego doktora wybraliśmy się do Pani doktor nefrolog do Konstancina - Mruk bierze teraz nowe leki i po raz kolejny leczy się z gronkowca (Mela także, niestety). Wyniki krwi są mniej więcej na tym samym poziomie, co w sierpniu (mocznik ok.90, kreatynina ok. 3). Tylko te problemy z pęcherzem (notoryczny białkomocz) i nerkami - ale w sumie Mruk ma 14, 5 roku i ma prawo do pewnych niedyspozycji.
Właściwie nie możemy narzekać.
Trzymamy kciuki za Zulcię!