Gdańsk:potrzebny dom tymczasowy dla kilku kotek po sterylce

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Nie sie 31, 2008 11:06

ewar pisze:Dzięki za odpowiedź.Mój tymczasowy kocurek był kastrowany w wieku 7 miesięcy,jedna z kotek też.Nie umiem określić wieku kota po wyglądzie.Koty na zdjęciach są bardzo ładne,wyglądają na zdrowe.A może p.Bożena mogłaby jakoś wpłynąć na sąsiada?Zdecydowanie kastrowany kocurek powinien trafić do adopcji,jemu trudniej na wolności.I może kociaczki,kiedy się urodzą i podrosną na tyle,aby móc je odebrać od matki?Masz jakieś plany?


Dziękuję Ewar, że jesteś.
Być może Twoje koty osiągnęły już dojrzałość płciową w tym wieku.
Nie liczę na skuteczność działań p. Bożeny w tym zakresie.
Kocurek-kastrat w pierwszej kolejności powinien znależć domek. On nawet na tle pozostałych kotów oswojonych lub częściowo oswojonych, wyróżniał się przymilnością, uprzejmością, zupełnym brakiem agresji i jakimś zrozumieniem sytuacji.
Znależć dom tymczasowy dla chociaż jednego średniaka, znaleźć dom stały dla Figi, otoczyć opieką kastratka i znaleźć dla niego wirtualnego opiekuna. Wierzyć, że p. Bożena wywiąże się z obietnicy złapania koteczki na sterylizację. Znależć transport w celu przywiezienia co najmniej trojga kotów z Kuźnicy do Trójmiasta: średniaka na tymczas, kastratka na tymczas do mnie i koteczki na sterylizację.
Myśleć nad pomocą dla tych koteczków w oparciu o istniejące organizacje, stowarzyszenia lub państwo polskie.
Waldemar Turek
ObrazekObrazekObrazek

Waldemar

 
Posty: 1733
Od: Śro lip 12, 2006 22:34
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Nie sie 31, 2008 15:32

Dużo tego,wiem i przykro mi, że nie mogę pomóc.Mogę ewentualnie trochę wspomóc finansowo.
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56261
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Nie sie 31, 2008 15:52

ewar pisze:Dużo tego,wiem i przykro mi, że nie mogę pomóc.Mogę ewentualnie trochę wspomóc finansowo.


Dziękuję Ci bardzo za wszystko co dotychczas zrobiłaś dla bezdomniaczków z Kuźnicy. Wsparcie finansowe może będzie potrzebne dla kastratka, gdy zamieszka u mnie w płatnym domu tymczasowym. Jeżeli widzisz siebie w charakterze rozmówczyni p. Bożeny w temacie jej udziału w przekonaniu braci do wydania koteczek do starylizacji i ewentualnego leczenia mogę podać Ci jej numer telefonu stacjonarnego. Ona nie posługuje się internetem.
Waldemar Turek
ObrazekObrazekObrazek

Waldemar

 
Posty: 1733
Od: Śro lip 12, 2006 22:34
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Nie sie 31, 2008 19:53

Nie sądzę,abym akurat ja ją przekonała.Rozmawiałeś z nią to wiesz.Nie damy rady zrbić wszystkiego na raz,może skupmy się wieć na tym,co można zrobić nie narażając się na ewentualne konflikty.Mam na myśli te "torowce".Konsultowałam się,one mogą już być sterylizowane i kastrowane.Na chwilę obecną są domy posterylkowe,a to bardzo istotne.Jeśli możesz zrobić cokolwiek,jeśli jest na forum ktoś,kto chce się przyłączyć,to bardzo, bardzo proszę.Dwie wysterylizowane kotki to kilkanaście kotów w roku mniej.
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56261
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Nie sie 31, 2008 22:08

ewar pisze:Nie sądzę,abym akurat ja ją przekonała.Rozmawiałeś z nią to wiesz.Nie damy rady zrbić wszystkiego na raz,może skupmy się wieć na tym,co można zrobić nie narażając się na ewentualne konflikty.Mam na myśli te "torowce".Konsultowałam się,one mogą już być sterylizowane i kastrowane.Na chwilę obecną są domy posterylkowe,a to bardzo istotne.Jeśli możesz zrobić cokolwiek,jeśli jest na forum ktoś,kto chce się przyłączyć,to bardzo, bardzo proszę.Dwie wysterylizowane kotki to kilkanaście kotów w roku mniej.


Dziękuję za wiadomość w sprawie sterylizacji średniaków. Jeszcze poczekam do środy na telefon od p. Bożeny. Jeżeli nie zadzwoni do mnie, ja do niej zadzwonię i poproszę raz jeszcze o złapanie i przetrzymanie dorosłej koteczki i drugiej kotki spośród gromadki średniaków. Mam nadzieję, że p. Bożena będzie współpracować. Zatem pozostanie jeszcze tylko do rozwiązania zagadnienie transportu.
Waldemar Turek
ObrazekObrazekObrazek

Waldemar

 
Posty: 1733
Od: Śro lip 12, 2006 22:34
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Nie sie 31, 2008 22:59

To już coś.Szkoda,że Mariusz_s się więcej nie odezwał.Może już nie jeździ tam na ryby?Chyba o ten transport należałoby poprosić w temacie,jak myślisz?
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56261
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Nie sie 31, 2008 23:14

ewar pisze:To już coś.Szkoda,że Mariusz_s się więcej nie odezwał.Może już nie jeździ tam na ryby?Chyba o ten transport należałoby poprosić w temacie,jak myślisz?


O obu tych sprawach właśnie myślałem. Coraz lepsza synchronizacja. Już zmieniam temat wątku.
Waldemar Turek
ObrazekObrazekObrazek

Waldemar

 
Posty: 1733
Od: Śro lip 12, 2006 22:34
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pon wrz 01, 2008 14:15

Miałam się nie odzywać, ale naprawde nie moge już dłużej patrzeć na to co się dzieje...
a ponieważ parę ośób - również z tego wątku nie miało żadnych oprów przed niezbyt grzecznym zwracaniem się do mnie nie znając zupełnie sytuacji, to ja tez oporów nie mam... ale najpierw postanowiłam poznać sytuację!

Byłam w Kużnicy. Miałam wolną niedzielę - pierwszy wolny dzien jaki mi się trafił - pojechałam.

1. Koty nie są głodne. Dokarmiają je miejscowi. Może nie zawsze, ale jednak.... nie rzuciły sie moje jedzenie, owszem, parę zjadło, ale nie do końca.... Nie są chude...
2. Nie wiem jaki jest problem ze złapaniem kotów na sterylkę - przed domem - koło łodzi - siedzą tłuste koty. nie są dzikie - podchodziły do mnie, niektóre chciały się miziać. Dla próby złapałam jednego wielkiego za kark - nie był szczęśliwy, wyrywał się, ale spokojnie mogłam go GOŁĄ RĘKĄ wsadzić do transporterka. jest tez sporo młodziakow - te mozna je juz zabrać na zabieg.
3. Na stacji mieszka bardzo fajny młody burasek - spokojnie mozna go głaskać, oswojony. Na Helskiej 35 tez jest sporo młodych kotków - cześć spokojnie da się pogłaskać, część mozna by złapać podbierakami.
4. Nie wiem do czego potrzebny jest samochód - jedna osoba może spokojnie zawieźć do Trójmiasta minimum 2 koty. Jedzie się - pociągiem - mniej niż 2 godziny. koszt biletu Kuźnica - Gdynia 10 zł Słownie: dziesięc złotych . Na prawdę nie rozumiem po co konieczny jest samochód. Nie ma? trudno! jest pociąg! tano, szynbko, da się przewieźć zwierzaka... nie ma korków ! :evil:
5. Do domu nie weszłam - nie mam zwyczaju wchodzić komuś bez zaproszenia, a nikt nie odpowiadał na moje pukanie. Obok jest budka - mały sklepik - pani w niej dużo opowiedziała mi o właścielu posesji nr 35. Jest biedny, nie pracuje, nie ma prądu. Najprawdopodobniej nie jest do konca zdrowy psychicznie - mówi do siebie, krzyczy na ludzi że chcą mu zabrać koty. Największym złem jest to, że u niego koty te rozmnażają się na potęgę....
6. Rozmawiałam z 2 tygodnie temu z wydra, czy by nie pomogła z tymi kotami. Ona dosyć szczegółowo opowiedziała mi co można zrobić w tej sprawie, że można m.in. żądać pomocy straży miejskiej w transporcie zwierząt. Itp - mozna sie jej zapytac jak to jest w W-wie.
7. Nie jest potrzebny żaden cholerny tymczas - kotki przebywają w lecznicy tydzień, w razie czego mozna zebrać pieniądze - ileż to osób oferowało wsparcie 8) - i dopłacić za dłuższy pobyt. Kocury są chyba w klinice 2 dni... nie wiem. Najważniejsze to załatwić miejsce w lecznicy i zdobyć srodki - jest to możliwe, ale nie w W-wie, tylko w okolicy :evil:
8. Jest tam młody czarno-biały kotek, jest chory, lewe oczko o niedługo mu pęknie i wypłynie, musi bardzo cierpieć. Ma tez chorobę sktóry albo jest poraniony...Niestety mały pobiegł gdzieś z grupą innych kociaków i nie udało mi się go znależć ażd o wieczora.... skołowałam karton żeby go tam złapać w razie czego i zawieżć w ciemno do jakiejkolwiek lecznicy w Gdyni - chociaż nie znam tego miast nie mówiąc już o lecznicach. Ale zawsze można pytać - chociażby policję... :evil: Niestety aż do odejścia ostatniego pociągu nie udało mi się go odnaleźć.

Naprawdę nie trzeba wiele, żeby coś zrobić, uratować chociaż jednego zwierzaka... nie potrzebny jest do tego ani transport, ani tymczas. Trzeba tylko zacząć działać, zamiast pisania podziękowań, dywagowania czy zwierzęcia nie uśpić i szukania dla niego tymczasu podczas gdy nie wiadomo, czy zwierzę w ogółe żyje...

A- jutro wstawię fotki żeby pokazać jak "dzikie" są te zwierzęta i jak "trudno" do nich podejść...
Ostatnio edytowano Wto wrz 02, 2008 13:42 przez Never, łącznie edytowano 1 raz

Never

 
Posty: 9924
Od: Czw lis 29, 2007 23:22

Post » Pon wrz 01, 2008 14:58

Never, super, ze pojechalas. Tu caly czas chodzi o to, zeby zajal sie tym ktos z Trojmiasta, no sorki, ale jak mam placic na koty, ktorych nie ma, ktorych nia ma kto lapac, wozic itd. Z Wawy to 10 godzin, bez sensu kompletnie.

gosiar

 
Posty: 5132
Od: Sob paź 29, 2005 12:30
Lokalizacja: WARSZAWA

Post » Pon wrz 01, 2008 15:26

Tak, to bez sensu. Tym bardziej że kot zrobi kupę, będzie śmierdzieć, będzie miauczeć, będzie afera. Dla samego człowieka taka podróż jest męcząca i niestety - z W-wy do Kużnicy po prostu droga. Zresztą ja już nie mogę pomóc z talonami, tak jak napisałam wcześniej dużo się zmieniło dzięki paru osobom na forum. No i nie ma sensu szukać pomocy u warszawskich fundacji skoro są także i na miejscu.

Napisałam to wszystko po to żeby pokazać że naprawdę nie potrzeba wielkich pieniędzy, transportu samochodowego, domów tymczasowych.

Potrzeba po prostu załatwić miejsca w lecznicy i zawieżć koty. W razie czego na pewno forumowa wydra pomoże konsultacjami jak i co załatwiać...

Koty nie są dzikie.... nie wszystkie. Mozna je spokojnie łapać - ja nie miałam smierdzieli - zostawiłam Whiskasa w domu, zapomniałam, byłam zmęczona. Koty podchodziły do mnie kiedy wykładałam im pasztet drobiowy - Podlaski :? najważniejsza jest sterylizacja - jak najszybciej - chociaż części kotów i młodziak z oczkiem, które mu niedługo wypłynie...
I naprawdę bardzo łatwo można sporo rzeczy zrobić.... Nie mogłam dłużej siedziec spokojnie i czytać, że akcja łapania się nie udała.... Zrobiłam zdjęcia gdzie widać jak głaszczę kota,. gdzie widac jak blisko mnie one są..... to nie są typowe dziczki... w każdym bądż razie nie wszystkie. Teraz jest dobra pogoda na sterylki. Po co szukac tymczasów i samochodów? ja naprawdę tego nie rozumiem.... więc pojechałam, zobaczyłam i teraz spokojnie mogę powiedzieć ze wiem co mówię - ja tam byłam. Fakt, kilka godzin, bo musiałam dzisaj iść do pracy, ale byłam.....
Ostatnio edytowano Wto wrz 02, 2008 13:43 przez Never, łącznie edytowano 1 raz

Never

 
Posty: 9924
Od: Czw lis 29, 2007 23:22

Post » Pon wrz 01, 2008 16:31

Szkoda, że dopiero znalazłam ten wątek. Niesamowite deja vu.

Jeżeli będziecie planować kolejną łapankę, dobrze byłoby wziąć klatkę łapkę i koc / ręcznik do nakrycia jej. Plus osobę, która potrafi przełożyć zwierzaka z klatki łapki do transportera. Jeżeli nie ma takiej osoby, to nie przekładajcie - szkoda ryzykować - zwierzak może uciec.

Szkoda planować łapanie kotów, pokonywać długą podróz i wracać z pustymi rękoma.


Never, nie zgodzę się, że koty są na pewno oswojone i łatwo je złapać.
Nie pisz takich rzeczy, bo wprowadzasz w błąd.

Koty wolnożyjące, lub przebywajace na dworze są często pozornie 'oswojone'. Owszem podchodzą, pozwalają się poglaskać, ale złapane w ręce płoszą się, a przełożenie manualne dorosłego kota do kontenera graniczy z cudem - na transporter reagują paniką.

Co innego pogłaskać po łebku,
co innego wziąć na ręce,
a co innego włożyć spłoszonego, spanikowanego kota do kontenera.
.

Jeszcze raz napiszę - nie ryzykowałabym kolejnej wyprawy bez sprzętu...

:idea:

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Pon wrz 01, 2008 16:46

A dlaczego deja vu? W miniony wtorek wracaliśmy z mężem z weekendowej wyprawy do Dębek. Po drodze do Wawy zboczylismy na Hel, aby pożegnać się z morzem, zatrzymaliśmy się na dużym parkingu w okolicy Kuźnicy. Wyszliśmy na plażę - przeszliśmy kilka kilometrów i wyszliśmy w samej Kuźnicy wejsciem nr 21 (zgadza się?) tuż obok torów. Było popołudnie, przy wejściu leżał buras. Obok kolejny i kolejny. Nie sposób było ich nie zauważyć. Widzieliśmy co najmniej osiem zwierzaków, choć podejrzewałam, że musi być ich jeszcze więcej. Na schodkach ogrodzonej posesji siedział pan, w wieku nieokreślonym. Nie zwrócił uwagi na nas, choć dość intensywnie przyglądaliśmy się kotom. Koty wylegiwały się też na sąsiedniej posesji.

Wokól schodków puste puszki po kitekacie.

Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że koty te maja swój wątek na miau.
A teraz znalazłam tytuł.
Na pewno będę trzymać kciuki, za to, aby następna wyprawa doszła do skutku i udała się. 8)

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Pon wrz 01, 2008 16:50

Ja powtórzę jeszcze raz, trzymałam kota za kark. Tak, wyrywał się, nie było to przyjemne mówiąc delikatnie, ale naprawdę nie są to koty, których nie da rady złapać.... Podbierak w Warszawie - najtańszy model w drogim sklepie to 40 zł. W Trójmieście zaprewne taniej. Mozna też zapewne pożyczyć od jakiejś fundacji klatkę i / lub podbierak. Koty nie są na tyle dzikie, że nie dają do siebie podejść.... Z maluchami (z częścią w każdym bądź razie) mogłabym zaryzykowac gołą ręką - tak łapałam dziczka z W-wy. Nie jest to przyjemne, ale możliwe.... W ekstremalnym przypadku jest sieć - tego na pewno nie brakuje w wiosce rybackiej... parę z kotów powinno samych wejść do transportera z mokrym jedzeniem... zwłaszcza do dużego transportera....
Na forum są dziewczyny łapiące koty w Gdańsku - może mogłyby pomóc....


Agato, udawaj że mnie nie ma na forum, OK?

Never

 
Posty: 9924
Od: Czw lis 29, 2007 23:22

Post » Pon wrz 01, 2008 17:05

To ja jeszcze raz powtórzę:roll: co innego złapać za kark, co innego włożyć kota do transportera

Czytam, że była tu podejmowana taka próba, zakonczyła się niepowodzeniem.

A kot raz spłoszony, staje się nieufny.

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Pon wrz 01, 2008 17:07

Próbowano z 1 kotką... a kotek jest tam bardzo dużo!

Never

 
Posty: 9924
Od: Czw lis 29, 2007 23:22

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], kasiek1510, northh i 181 gości