Tak więc.. hmm.. jakby to napisać...
Podschodek miał dziś jechać do nowego Domku... ale domek tymczasowy powiedział, że Malucha nie odda...

no ale w sumie... nie ma czemu się dziwić... Któż by chciał oddać tak wspaniałego chłopaka...
Spowodowało to jednak, że znalazłam się w kłopotliwej sytuacji - ludzie w sprawie adopcji umówieni, ich córka nie może się doczekać... a tu kotka nie ma...
No i tym sposobem do nowego domku pojechała Vikusia... jedna z dwóch kotek, które u mnie jeszcze czekały na adopcję, a które odchowałam na butelce - ktoś przywiózł je do schroniska jak miały 2 tygodnie. No i nie nastawiłam się psychicznie na rozstanie i mało brakowało, a też bym Vikuli nie oddała
No ale...żeby nie było za fajnie.. to zadzwonił do mnie pan ze schroniska - jakiś Pan przywiózł kotkę z 4 kociętami. Udało mi się z nim dogadać na takiej zasadzie, że przywiezie kotkę z małymi, maluchom poszukamy domków, a kotkę ciachniemy i wróci na ten teren, na którym żyla dotychczas... czyli bilans musi wyjść na... +3
