» Pt sie 14, 2009 13:40
Niestety nadszedł czas, żeby przypomnieć starszym ludziom, że wiek podeszły to nie jest najlepszy czas na kolekcjonowanie kotków. Ja doskonale rozumiem, że kociarzom jeden kot nie wystarczy. Sama jak wiadomo posiadam trzy...i nie mogę przysiąc na własną głowę że na tej liczbie poprzestanę. Jednak apeluję > przekonujcie starszych ludzi, żeby się ograniczali. Człowiek ma to do siebie, ze nie jest nieśmiertelny....
W środę 12 sierpnia....Mieszkanie po zmarłej. Koty trzy...Mama, syn i długowłosy..."Ulubiony" przez Ś. P. ich Dużą. Dlaczego piszę "ulubiony" a nie ulubiony?...
Najpierw łapiemy synka. Duży, pręgowany kocur, który kiedyś chętnie siadał na kolanach swojej Dużej, a teraz jak dzikus piwniczny zapewnia nam zabawę w chowanego i w berka. Przerażony szuka ucieczki w tapczanie. Tam go dopadamy, zostaje odrobaczony i odpchlony (cały czas się zastanawiam, dlaczego koty domowe i niewychodzące mają pchły????)
Potem czas na mamę...Spryt okazuje się u nich rodzinny. Mama wkrótce też ulega nam w tapczanie.
Podczas berka z kocią rodzinką miga nam parę razy, pragnący dołączyć do zabawy w "kotka i myszkę" trzeci lokator tego mieszkania, w którym od kilku tygodni rządzą koty. Dostrzegamy, że w tym przypadku nie skończy się na podstawowych zabiegach.
Pani, która otworzyła nam mieszkanie po zmarłej Dużej oświadcza "To był jej ulubiony kotek"
Ulubieniec wygląda jakby ktoś wyjadał mu regularnie sierść (przynajmniej takie wrażenie robi z daleka) Stwierdzamy, że musi zostać złapany, chociaż okazuje się jeszcze bardziej zainteresowany berkiem niż kocia rodzinka. Dopadamy go transporterkiem. Wówczas miauczał, syczał, walił głową w kraty, ogólnie lepiej nawet nie pisać, co wyprawiał. Tyle, że można go obejrzeć z bliska.
Łyse placki okazują się miejscami obok....Wielkich kołtunów..Chyba nigdy nieczesanego ulubieńca. Sąsiadka mówi o koleżance "Wspominałam, że powinien obejrzeć go weterynarz, chciałam go zabrać, ale nie pozwała mi, bała się, że ucieknie w drodze. On z nią sypiał. Bardzo go kochała"
Myślę, że tyle wystarczy. Można tylko dodać, że poza przysłowiem, że nie należy źle mówić o zmarłych przychodzi do głowy jeszcze tylko "zagłaskać kota na śmierć"
W tej chwili został ogolony, przestał wyć i poddał się losowi. Myślę, że jest taki piękny, że jak tylko jego srebrzyste włosy odrosną - znajdzie dom.
Tak samo jak jego towarzysze: mama i jej syn
Rodzina zmarłej Dużej nie należy do zagorzałych kociarzy...