MAGIA - zostaje.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon gru 03, 2007 12:15

Aniu,
myślę, że Magia nie powinna ciągle siedzieć w klatce, wreszcie trzeba ją
wypuścić. Zasada jest taka, że kot ma czuć się bezpiecznie, wtedy nie będzie się ukrywał. Nie wiem jakie masz warunki, może jakieś małe pomieszczenie, większe od klatki i samodzielne, blisko Was ale na razie bez Was.
Bądźmy dobrej myśli :D

xaja

 
Posty: 134
Od: Śro wrz 19, 2007 15:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw gru 06, 2007 20:55

xaja pisze:Aniu,
myślę, że Magia nie powinna ciągle siedzieć w klatce, wreszcie trzeba ją
wypuścić. Zasada jest taka, że kot ma czuć się bezpiecznie, wtedy nie będzie się ukrywał. Nie wiem jakie masz warunki, może jakieś małe pomieszczenie, większe od klatki i samodzielne, blisko Was ale na razie bez Was.
Bądźmy dobrej myśli :D


Xaja, zgadzam się. Ale... zrobił się problem. Potrzebuję rady. Chyba przeliczyłam się z możliwościami, nie do końca zdawałam sobie prawę na ile koteczka jest przerażona. Niestety mieszkanie mam tak skonstruowane, że nie ma gdzie jej odseparować. Tzn. kuchnia, ale gdy ją zamykam to bardzo zimna, no a poza tym - rozwalona do remontu. Decydując się na nią brałam pod uwagę, że nie boi się kotów i nie za bardzo psów, za to boi się ludzi, a zwłaszcza mężczyzn. Ja mieszkam sama, czyli za dużo ludzi tu nie ma, Znajomi rodzaju męskiego też wpadają rzadko, częściej kobiety.
No ale do rzeczy. Wydawało się, że jest lepiej. Magia nie wyglądała na nieszczęśliwą w klatce, ale zaczęła wychodzić do przodu, jeść przy mnie, nawet goniła się wzdłuż klatki z Jerzykiem. Byłam dobrej myśli. Miałam ją wypuścić w ubiegły weekend, ale byłam okropnie zajęta. W poniedziałek wzięłam się za sprzątanie klatki, tzn. tej części, którą sprzątam rzadziej (sypialnianej), otworzyłam drugie drzwiczki i Magia nagle wpadła w panikę, zamiast po prostu usunąć się ewentualnie w drugi koniec klatki, zaczęła po prostu płakać, skuliła się w kuwecie jakby coś jej groziło, wtuliła się w róg. Obok kręciły się zwierzęta, fakt, psy też. Ale nie nachalnie. Zresztą często się kręcą, gdy daję jej jeść, to też. Długo nie mogła się uspokoić. I od tego czasu cofnęła się w postępach. Znowu nie widzę jej jedzącej, gdy chcę poprawić kocyk, to grozi rzuceniem się, fatalnie. Nie wiem co robić. Jestem podłamana. Dzisiaj widząc jak się boi po prostu rozryczłam się. leżałam płacząc przy klatce i przemawiałam cicho, trochę się uspokoiła, ale tylko trochę.
Chyba w sobotę mimo wszystko zapcham co tylko da się (wejścia pod szafę, pod tapczan itp) i otworzę klatkę. Ale boję się. Najgorsze, że nie wiem, czego się boi - mnie? psów? obcego miejsca? wszystkiego naraz? Ale może żyjąc luzem w końcu zobaczy, że nic się nie dzieje. Tylko nie daj Boże jak by starły się z psami. Do tej pory jakoś się tego nie bałam, przychodziły różne, dorosłe, po przejściach, wcale nie rzucające się psom na szyję, ale raz dwa przyzwyczajały się. Z drugiej strony - Magia uciekając też wyglądała, jakby nie uważała psów za największe niebezpieczeństwo, to człowieka boi się chyba.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Czw gru 06, 2007 21:19

Czytam caly czas i nie wiem co poradzic. Biedna kicia. Nie mam pojęcia jak mozna jej pomóc, żeby tak sie nie bała.
Obrazek
Obrazek

Iburg

 
Posty: 5024
Od: Wto sty 04, 2005 21:52
Lokalizacja: Rybnik

Post » Czw gru 06, 2007 21:45

Nie wiem, Aniu, czy czytalas watek niebieskiej Leticji, ktora jest u mnie od 55 dni...
Watek jest dosc dlugi, wiec wspomne tylko, ze koteczka przyszla do mnie zupelnie dzika. Traf chcial, ze zamieszkala z nami rowniez mala kicia.
Leticja i kicia pokochaly sie, ale wczoraj kicia pojechala do swojego domu....
Dzisiaj Leticja tak zaczela zwodzic i skomlec, ze ja tez sie rozplakalam na dobre... nie moglam tego sluchac... i...
postanowilam, ze ja jednak poglaszcze...
prychala, syczala, wpadla w panike ! ale ja dotknelam...
to niesamowite, ale w tej samej chwili uspokoila sie...
potem zaczela mruczec i wzielam ja na kolana i lezala tak, wtulona we mnie, dobra godzine...

Okazalo sie, ze boi sie czlowieka, ale tak samo mocno potrzebuje dotyku, ciepla, bliskosci...
Mialam dusze na ramieniu, jak ja glaskalam, balam sie ze mnie podrapie, pogryzie, albo nie wiem co.... a ona wtulila sie we mnie!!
Moze zaryzykuj... byc moze warto......

bellavita

 
Posty: 2623
Od: Czw wrz 27, 2007 15:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw gru 06, 2007 21:47

Podobnie jak Iburg też nie bardzo wiem, co poradzić, ale chyba jednak nie spieszyłbym się z wypuszczaniem jej z klatki.
Wydaje mi się, że sytuacja dojrzała do szukania rady u behawiorysty.
Obrazek

Gem

 
Posty: 3444
Od: Czw paź 12, 2006 16:37
Lokalizacja: Kielce

Post » Czw gru 06, 2007 21:55

Raz spróbowałam. wtedy gdy było lepiej. Walnęła pazurami na odlew :( , tyle, że uważałam i tylko zahaczyła o skraj ręki. Tyle dobrze, że sama nie rzuca się.
Poza tym wciąż nie wiem, jak z psami.
Trudno, tak czy inaczej wypuszczę i co będzie to będzie. W końcu przecież obserwuje. widzi jak moje koty ocierają się o psy, jak czują się bezpiecznie i z nimi i ze mną.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Czw gru 06, 2007 21:56

Gem pisze:Podobnie jak Iburg też nie bardzo wiem, co poradzić, ale chyba jednak nie spieszyłbym się z wypuszczaniem jej z klatki.
Wydaje mi się, że sytuacja dojrzała do szukania rady u behawiorysty.


Ale ile czasu ma tak siedzieć? A behawiorysta - nie słyszałam o takim w Gdańsku.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Czw gru 06, 2007 22:28

Gdańsk to spore miasto, na pewno jakiś behawiorysta się znajdzie.
A jak długo ma siedzieć? Nie wiem, ale wydaje mi się, że trzeba ją wypuścić, wtedy, gdy będzie w jej zachowaniu widoczny postęp. A nie regres, jak teraz. Obawiam się, że wypuszczona teraz, ukryje się w jakiejś dziurze czy kącie i w ogóle nie da się dotknąć.
Obrazek

Gem

 
Posty: 3444
Od: Czw paź 12, 2006 16:37
Lokalizacja: Kielce

Post » Czw gru 06, 2007 22:48

Też tego boję się.
Jeszcze pomyślę.
A o kocich behawiorystów nmie jest łatwo. Podejrzewam, że jednak w Trójmieście nie ma.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pt gru 07, 2007 0:22

Może spróbuj z jakimiś lekami uspakajającymi. Anafranil przynosi dobre rezultaty przy przełamywaniu lęku do człowieka. U kota 3-5 kg masy 1/4 (ćwiartka) tabletki 10mg raz na dobę, potem można korygować dawkę - jeśli działa zbyt słabo, to zwiększasz - jeśli za mocno (kot robi się za bardzo ospały etc.), to zmniejszasz. Skutki są widoczne stosunkowo szybko, nawet już w ciągu kilku dni od rozpoczęcia terapii.. Problemy moim zdaniem są dwa: trudno podzielić trójkątną tabletkę na 4 równe części (xD), drugi to problem ze smakiem leku - jest gorzki, ale można zmieszać z np. tuńczykiem z puszki Sheba i kota można dość łatwo nabrać.. Lek jest dostępny jedynie na receptę, lepiej z resztą poradź się swojego upatrzonego weta opisując dokładnie sytuację Magii. Kosztuje jakieś 7zł. Alternatywą są kropelki dr. Bacha (ziołowe), jest gdzieś o tym na forum, ale nie mogę o nich za dużo powiedzieć, bo nigdy ich nie sprawdzałem. Jeśli ktoś już o tym pisał, to przepraszam, bardzo pobieżnie zapoznawałem się z tematem, więc wybaczcie ;) W razie co pisz PW, wyrocznią nie jestem, ale zawsze pomogę jak mogę ;)

swk

 
Posty: 540
Od: Sob paź 13, 2007 20:11
Lokalizacja: z oparów płonącej siarki xD (Łódź)

Post » Pt gru 07, 2007 2:06

Aniu, a ja bym sprobowala silowych pieszczot.
Wciaz mama kontakt z dzikusami albo z takimi troche obytymi z widokiem czlowieka ale nie pozwalajacymi sie dotkanac. Ale czasem trzeba podac lekarstwo. Jesli uda mi sie zlapac od razu lapie za skore na karku i zawijam w recznik. Uszy zwykle sa skulone, ale wystarczy przytulic, ale tak dosc dosc i poglaskac po glowie. Podaje lek i dalej nie wypuszczam. Jesli udaje mi sie w miare bezpiecznie dotknac lapki to zauwazylam, ze takie popieszczenie lapki duzo daje. Staram sie rozsuwac paluszki i gladzic miedzy. Sama to bardzo lubie i dlatego pomyslalam kiedys zeby sprobowac:)) Jasne, ze trzeba wyczuc czy sie da:)
JAk Szeryf sie buntuje przeciwko podawaniu lekow i nawet czasem probuje lapac reke zebami to tez lapie go matczynym chwytem za kark i mowie stanowczo co o tym mysle, potem przytulam na sile, chwale i dopiero po chwili puszczam. On nie moze uciekac , musi wiedziec, ze to ja go wypuszczam. I Szeryf jak juz pojdzie to jest od razu kumpel bo wie, ze leki juz z glowy.
Ja bym tak sprobowala, zlapac na sile. W piwnicy najgorzej mam ze zlapaniem, bo jak jestem nieostrozna to tylko ogon w okienku zobacze i powszystkim. Ale jak juz uda mi sie zlapac za kark to juz potem jest ok.

Trzymam za pomyslne wypuszczanie i oswajanie:)

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Pt gru 07, 2007 13:43

Aniu, napisałam Ci odpowiedż na PW ale jej nie wysłano :evil:

xaja

 
Posty: 134
Od: Śro wrz 19, 2007 15:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt gru 07, 2007 14:02

Aniu dopiero teraz przeczytałam te smutne nowiny
ciężki wybor Cię czeka

Toril najszybciej zaczął się oswajać jak już został całkowicie wypuszczony na mieszkanie

ale wiadomo że każdy kot reaguje inaczej
KOT JEST DOMOWY NA TYLE NA ILE MU TO ODPOWIADA
Obrazek
SPRZĄTAM I WYPRZEDAJE
Kupię stare widokówki Katowic

bettysolo

 
Posty: 7951
Od: Wto kwi 25, 2006 21:43
Lokalizacja: Katowice

Post » Pt gru 07, 2007 14:22

Radą nie wesprę, bo nigdy nie miałam do czynienia z dzikuską :roll: . Ale pilnie śledzę wątek i ślę ciepłe myśli, żeby Magia w końcu zaskoczyła. Trzymaj się Aniu, trzeba wierzyć, że ona w końcu Ci zaufa :ok:

Joasia
Obrazek

JoasiaS

 
Posty: 16785
Od: Wto sie 02, 2005 18:45
Lokalizacja: Dąbrowy

Post » Sob gru 08, 2007 9:39

zaczęła po prostu płakać, skuliła się w kuwecie jakby coś jej groziło, wtuliła się w róg

Aniu, to posłanie jest całym światem Magusi, tylko to ma jej zapach. Ono daje jej poczucie bezpieczeństwa. Może daj jej kilka szmatek.
Bardzo mi jej żal.
W poradniku przeczytałam, że należy pozwolić nowemu przybyszowi zbadać
teren na własną rękę, zapoznając z każdym pomieszczeniem oddzielnie.
Inne zwierzęta lepiej trzymać w ukryciu, bądź wyprowadzić. Dopiero wtedy,
gdy oswoi się z otoczeniem, można wprowadzić zwierzęcych domowników.
Po jakimś czasie dojdzie do ustępstw i układów.


:ok:

xaja

 
Posty: 134
Od: Śro wrz 19, 2007 15:30
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: elmas, Google [Bot] i 669 gości