towarzycho ma luźne qpale... więc do jedznka wieczorem gotowany okurczak... dziewczynki siedzą w łazience - łatwiejsza w razie co do dezynfekcji... chłopaki w klatce pożyczonej od Sydnej w zamkniętym pokoju... Sydney dzięki

... Grudzia w pokoju syna... z nią największy kłopot przy zakraplaniu oczek... jeszcze mnie to dziś czeka... nie wiem jak dam radę sama... w ciągu dnia pomagała mi Tiris... kota jest zdezorientowana i przerażona dzisiejszym dniem...
dzisiejsza wizyta u weta z gdańszczakimi i Bunią trwała ponad dwie godziny... w trakcie badania Grudzi weszła kobieta z 6-tygodniowym szczeniaczkiem, który został zdeptany - przypadkowo... więc zabrałam kotę ze stołu i wetka zajęła się maluszkiem, który był we wstrząsie... jak wychodziłyśmy z kociakami, szczeniaczek w drugim pokoju był pod kroplówką i dogrzewany poduszką, słyszałam jak weci mówili do siebie, że rtg i usg będzie u małego... jutro zapytam jak tam z nim, bo po pierwszym badaniu wetka powiedziała, że można się wszystkiego spodziewać, nawet najgorszego...
jestem padnieta i wykończona dzisiejszą bieganiną cały dzień...

ale teraz wszystkie futra nakarmione, kuwety posprzątane, trochę przestrzeń życiowa moich 8 futer się zmniejszyła... bardzo są zdziwione, że mogą sobie iść do pozostałych pokoi, bo z zamknięciem łazienki już się pogodziły... Virus i Spacja próbowali już zerwać taśmę, którą zaklejone są kocie drzwiczki...
