a u nas caly czas to samo..
Biszkopt z Bajka szaleja jak opetani, bawia sie tak jak kiedys, kiedy byli polrocznymi kociakami. Borówke w dalszym ciagu denerwuja ich zabawy, warczy na nich, prycha, przy miskach tez czasami im sie oberwie.. czasami na szczescie potrafia przejsc spokojnie kolo siebie, ale w sumie nadal sa dwa fronty: BiszkotowoBajkowy i Borowkowy.
moja mama chce wziasc Boówke do siebie. o ile jeszcze jakis czas temu nie chcialam jej oddac, to teraz jestem coraz blizej pogodzenia sie z tym. dla jej dobra. moze jej po prostu bedzie lepiej jako kotce jedynaczce? bo u nas w domu chyba jednak stresuje sie naszymi rozganianymi kotami, a ze na razie mieszkamy w kawalerce, to nawet nie ma sie gdzie kocina w spokoju polozyc.
poniewaz wyjezdzamy dzis i wracamy jutro wieczorem, to przyjezdza do nas moja mama zajac sie kotami. mam nadzieje, ze polubia sie z Borówka

chociaz ten kot na razie nie jest za towarzyski.. raczej przestraszony..
ale oczywiscie wyadoptowanie Borówki bedzie mozliwe jak calkiem dojdzie do siebie, zdrowotnie. od ponad tygodnia bierze caly czas Gasprid i kupy sa

dala sie juz brac na raczki bez oporow i zrobila sie troche bardziej wyluzowana. ale wczoraj chyba miala jakies wzdecie, bo po jedzeniu zrobila sie "beczkowata" i niechetna byla pieszczotom. troche sie zmartwilam, tym bardzije, ze zostawiam ja na dwa dni, ale dzis rano wygladala juz normalniej. no i kupe w nocy chyba robila, bo znalazlam urobek w kuwecie. teraz, po sniadaniu znow jest jakas taka napieta w brzuszku, sama nie wiem, czy dawac jej mniej jesc czy co? jak sobie radzic z wzdeciami u kota?
dzis znow caly ranek jest marudna.. rezydenci chyba ja wkurzyli, zreszta mnie tez

bardzo halasliwie bawili sie dzis od 6 rano, Bajka szesc razy probowala wyryźć mi wlosy!!

a ja tak bardzo chcialam sie wyspac dzisaj, bo jedziemy na wesele i cala noc hulanek nas czeka
a w poniedzialek do weta na kontrole, trzeba sie jakos przekonac, czy Gasprid jest jej na zawsze potrzebny, czy sie bez niego obejdzie..