» Czw gru 24, 2020 17:36
Re: Wawa/OLSZTYN - Adaś (**)
Adaś odszedł w nocy, o godz. 4:34. Przy swojej ukochanej panci. Iza Go pokochała, a On Ją z wzajemnością, jeszcze będąc na działce. Chodził za nią i przy niej dosłownie jak piesek, reagował na imię podchodząc z ogonkiem w górze.
Umarł Adaś i umarł ogrom miłości..
Trudno, jest bardzo trudno.
Wetki są w szoku. Adaś od początku nie miał widocznych silnych objawów. Szybko jego organizm poradził sobie z krwią w biegunce, wymiotował tylko dwa razy. Wirus zjadł, zniszczył, zniweczył Jego odporność. W poniedziałek, jak był u wet pierwszy raz , powiedziały, ze jest w całkiem dobrym stanie, ale wyniki krwi były dramatyczne - leukocyty 0,3. I on z takimi leukocytami przezył dwie noce, a wczoraj pobrana krew pokazała, że są jeszcze gorsze, miał ich zaledwie 0,1.. czyli nie miał. Ale mimo to żył, jeszcze wczoraj w gabinecie siedział, reagował na to co się dzieje, rozglądał się co robią lekarze (był tam tez piesek z parwo).. Taką miał wolę zycia. I podły los sobie z niej zakpił.
Nie anemia go zabiła, w wynikach problemem były tylko leukocyty! Naprawdę trudno w to uwierzyć. Być może doszło do jakiejś zakrzepicy, a być może, po prostu jedna bakteria go zabiła..
Nie ma Adasia, jest okropnie. Bardzo.