Baltimoore pisze:Dobrze, że Mąż lepiej
I liski fajnie, że spotkały taką fajną Duszę, co podkarmi.
Lubię liski
A jak się miewają Willi i Misio?
Liski zimą też mają ciężko.Teraz zostawiam im rybe ale wczesniej jak je zaczęłam karmic zwłaszca tego jednego ,co jest od poznej jesieni, to tylko dlatego ze wczesniej raz widziałam w tym miejscu kota.A że to odludzie, zostawiałam jedzenie codziennie.Kiedy sie okazało ,że to lisek wyjada ,zostawiałam też kości z korpusów.Zwykle je wyrzucam i z takiego gara co sie gotuje 10 kg mięsa było sporo kosteczek.Ja gotuję w garnku parowym.Miałam kiedys 10 l ale dziewczyny z forum kupiły mi taki duzy 20l.Wiec jak te korpusy sie gotują, to te kosteczki często bywaja też miękkie.Wychodziło tego dziennie małe wiaderko dla liska.
Wili to żarłok.Zwykle jest bardzo punktualny.Wychodzi na spotkanie.Prowadzi na stołówkę siada i patrzy co dla niego mam.Potem zaczyna jeść.Zwykle kiedy wracam z tej krótkiej trasy juz dołącza do niego Harry.Bo ten to akurat zwykle sie teraz spożnia kilka minut.
Wieczorem kiedy ide jeszcze do miasta Willi czeka na jakis smakołyk.Kilka razy mnie nawet sledził i poszedł za mna prawie do Dorci.U Dorci z kolei lubi wieczorami przesiadywać Misio.
Ale Misio to wogóle robie dziennie kilometry.Raz go widuje u siebie, potem podczas karmienia schodzi sie z kotami przy drodze rowerowej.Wieczorami zwykle bywa albo u Dorci albo u Stelci.On nie potrafi usiedzieć w jednym miejscu jak Willi.