
Nie wiem czy dobrze robię, ale biorę ją "siłą" na kolana. Ona się nie wyrywa, nie syczy, nie stawia generalnie oporu, leży jak skamieniała. Pod wpływem dłuższego głaskania zamyka oczy, jednak widać, że daleko jej do zupełnego odprężenia. Ma to jakiś sens?
Jeżeli chodzi o alergię, znów jest odrobinę lepiej. Dostaje teraz jeszcze krople na sierść, żeby wspomóc leczenie. Nawet jakoś udało mi się opanować zastrzyki domięśniowe
