» Pon sty 07, 2013 5:18
Re: Masz babo...kota - czarna seria :(
Zegnaj okruszku.....
Przepraszam, ze nie zauwazylam wczesniej, byles taki piekny i mlody, przepraszam to moja wina...
Przepraszam, ze Cie tak czesto ostatnio nie glaskalam, ze moje kolana byly zajete, ze nie pozwalalam Ci wlazic do lozka i buszowac w piwnicy...
Nie nadaje sie na dom dla kota, moze jakbym pozwolila tej kobiecie dzialac to bys zyl, nienawidze siebie ...
Cezar odszedl o 4:45 w naszej sypialni, kolo lozka swojej przyjaciolki a mojej corki. Bylam przy nim do konca. Wieczorem wylazl z poslanka, bylo mu chyba goraco, przemieszczal sie, rozmawialam z weterynarzem, kazal podawac wode strzykawka i miec nadzieje, jesli mialby przezyc noc mial szanse z tego wyjsc, kiedy mu powiedzialam, ze ma odruch wymiotny od tej wody, odpowiedzial, ze mu bardzo przykro, ze chcialby pomoc, ale obawia sie, ze jest juz za pozno . Kiedy pytalam go o kroplowki, o plukanie odpowiedzial, ze przy takim uszkodzeniu nerek jakie podejzewa byloby to bezskuteczne meczenie kota. Ja nie wiem, ja jestem tylko glupim zootechnikiem, to byl wet, do ktorego mialam resztki zaufania, ze mnie nie oszuka, ze mu na moich zwierzetach zalezy tak samo jak mnie, czlowiek, ktory kocha psy, ktory kastrowal wszystkie moje koty, ktory byl zawsze na kazde zawolanie o pomoc. Ja czuje, ze zrobilam cos zle, ze moze moglam jednak sprobowac go plukac, moze by pozyl jeszcze troszke, moze moja corka moglaby sie z nim pozegnac. Jak zwykle zawiodlam, jestem do niczego. Nie moge sobie znalesc miejsca.