Foteczki brak, ale jest za to opowieść o pewnym maleńtasie:
"AAAAAAAAAA ....

Ktoś mi podmienił koteczka ... nie ma już słodkiego, tulącego się Okruszka ... Jest małe diablę ...

które piłuje mi pęciny, usiłuje wydłubać oko ... i TUPIE straszliwie ...

W przerwach (rzadkich) mruczy ...
Cioci Dorotce przekaż, że jak chce zdjęcia, to niech obie przyjedzie i sama zrobi ... i niech zabierze gwoździki i mały młoteczek, coby przytwierdzić koteczka do podłoża (tła) na którym chce mu te zdjęcia robić ... Po 10 próbie i zrobieniu kolejnego zdjęcia podłodze/fotelowi, na których przed chwilą BYŁ Okruszek ...odpadłam ....
Okruś puścił dzisiaj pawika ... mam nadzieję, że to jednorazowy epizod ...
I trzymać kciuki proszę ... miałam baaardzo sensowny telefon w sprawie adopcji maleńtasa ....Jak domek w realu okaże się taki sam jak przez telefon - Okruszek na początku października (po zaszczepieniu) pojechałby "na swoje" ... do towarzystwa dwuletniej wysterylizowanej kotce ..."
Musimy znowu zaangażować dobre myśli i naszych zaufanych świętych: następna maleńka kruszynka walczy o życie. Szansa na przeżycie wg wetki to 1:100 (zachłystowe zapalenie płuc i okołopępowinowa infekcja bakteryjna

).
Wyobrażacie sobie jak trudna jest opieka nad takim maluszkiem..
Kciuki, ciepłe myśli, modlitywy i za malucha i za Opiekunkę.. Świętą za życia..