Wreszcie udało się poświęcić Marcinkowi trochę więcej czasu. Żeby było łatwiej przygotowaliśmy dla Marcinka piłeczkę z walerianą

Szału nie było, ale kiciek trochę się wyluzował. Wyciągnął wygodnie łapki i pozwalał się głaskać z zamkniętym okiem. Trochę jakby ugniatał łapkami, ale bardzo nieśmiało. A wszystko bez wychodzenia z budki drapaka. Gdy wyszliśmy schrupał włożone do budki przysmaki i wyglądał sprawdzając, czy już poszliśmy

Powoli się rozkręca.