Pamiętnym w naszym domu wydarzeniem był zakup łóżka. Miał daleko idące konsekwencje, a wśród nich tę, że zaczęliśmy używać sypialni, która wcześniej stała odłogiem, bo na podłodze śpi się źle. Stanie odłogiem jednakowoż łączyło się z obecnością niemałej liczby kartonów, mieszczących rozmaite ważne rzeczy, na które nie było miejsca w meblach (które występują u nas nielicznie). Z chwilą pojawienia się łóżka, kartony dostały polecenie wyniesienia się. Nie usłuchały. Zażądały lokalu zastępczego.
W ten oto sposób dochodzimy do następnej innowacji - w naszym pomieszczeniu gospodarczym musiały pojawić się półki. Montowanie półek zajęło nam cały dzień.
Dropszuś spędził ten czas na niezwykle interesujących obserwacjach rzeczywistości za oknem łazienki. Po zakończeniu montażu przyniosłam go na chwilę, żeby się przed nim pochwalić. Ale nie miał czasu popatrzeć, musiał pilnie iść do łazienki...
Szlemcio zaczął jak to on - zaszył się w swoim bezpiecznym kącie na mikrofalówce za miskami i nie było siły, która mogłaby go stamtąd ruszyć. Szlemcio jesr rozsądnym kotem i wie, że wiertarki, śrubokręty, czy nawet same półki mogą stanowić śmiertelne zagrożenie. Mimo to pod koniec prac Szlemcio przyszedł na kontrolę. Zwiedził dokładnie, posprawdzał, wyłożył się na pralce i nadzorował wszystko z góry. Został tam aż do późnego wieczora, najwyraźniej niezwykle mu przypadło do gustu to miejsce obserwacyjne
Snookerek za to pomagał na każdym kroku jak tylko mógł. Wybierał śrubokręty, pilnował ołówka, dobierał śrubki, podkładki i wiertła, mierzył wsporniki i w ogóle uwijał się jak w ukropie

A po zawieszeniu wszystkich półek przeprowadził dkładną inspekcję każdej półki z osobna. A na niektóre wcale nie było łatwo się dostać, były nawet przewieszki
Parę zdjątek dokumentujących:
Szlemcio nadzorca
Umiem wleźć wszędzie
Kontempluję