Ewa ja od 10.12.2011 roku jeździłem z Neską dzień w dzień do weta

Święta siedziałem przy niej.Nasz wet przyjeżdżał do nas do domu i podawał lekarstwa.Od świąt musieliśmy już Neskusię karmić strzykawką tym mlekiem Convalescens z Royala bo już nic innego nie chciała jeść.W sylwestra odhaczyliśmy się i krótko po północy do domu żeby dać nesce jedzenie i tabletki.I tak do 06.01.2012
W tym czasie nawet nie miałem głowy żeby działać w sprawie adopcji Tymka i Zuzy.Miałem kilka telefonów o Tymcia przed świętami ale powiedziałem że kot nie jest na prezent pod choinkę i prosiłem dzwonić po świętach i ..... cisza

.Dzisiaj już wiem że Tymek zostaje z nami a Zuzia ma czas do wiosny.Jeżeli nie zmieni swojego zachowania,które wraz z odejściem Nesko uległo pogorszeniu.Zuza zżyła się z Neską i teraz od kiedy jej nie ma noc w noc chodzi po domu i tak dziwnie miauczy szukając jej.Serce się kraja.Człowiek jakoś sobie wytłumaczy całą tą sytuacje-a jak wytłumaczyć to kotom

Ostatni o tej złości Zuza nasikała na nasze łóżko w sypialni.Poprzednio nasikała mi na nogę gdy w ostatnich dniach karmiłem Neskę a ta już nie chciała za żadne skarby jeść i zaczęła tak dziwnie miauczeć a Zuza podleciała z nastroszonym ogonem i buczała,potem mnie olała.

Wiem że zrobiła to w obronie Neski i z żalu po niej-tak to sobie przynajmniej tłumacze.
Źle mi jest strasznie bez Neski.Wiedziałem że będzie mi ciężko-ale że aż tak
Neska była moim pierwszym kotem.Pierwszym zwierzątkiem,które traktowałem jak członka rodziny.Była taka moją kocią córeczką,którą bardzo pokochałem i która dała mi wiele radości i nie zapomnianych wspomnień,które teraz wracają w każdej codziennej sytuacji i potęgują ból po jej stracie
Pewna część mojego kociego serca odeszła wraz z nią.Straciłem trochę chęci i radość z przebywania z kotami.Tymuś jest prze kochany i daje mi dużo radości ale ja nie umie się cieszyć z tego.Pewnie się to kiedyś zmieni ale kiedy?Zuzia swoim zachowaniem nie ułatwia mi życia a i ona przywołuje wspomnienia o Neskusi

Uploaded with
ImageShack.usA co do Mikusi.Otóż Mikusia zasiedliła jedną z budek,które ustawiłem w pobliżu mojego garażu.Dwa razu dziennie melduje się przy miseczkach na jedzonko.I widać że jej ta sytuacja pasuje.Wygląda zdrowo,ale jej zachowanie nie uległo poprawie.Nadal dzikusek.
Darowałem sobie wczesniejsze łapanie jej skoro tak sobie dobrze radzi.Teraz zastanawiam się czy nie ponowić prób

Mam obawy czy po tak długim przebywaniu na dworze Mika zaakceptował by ponowne uwięzienie w domu i dla tego chyba sobie odpuszczę.