Nie mam oczu, ale mam DOM :) Happy end. PANDUŚ :*

jakie to przykre, że to właśnie ludzie...istoty rozumne...skazały ich na taki los :cry:

za Pandusia i jego towarzyszy...

Kochany Pandzik :1luvu:

I za resztę zwierzyńca :ok:

Po tak długim czasie odwiedzam mojego ulubieńca

,ale zawsze bedę tu zagladac do ciebie.
Kochany Pandusiu- :1luvu:

Dopiero dzisiaj tutaj zajrzałam za co przepraszam :oops:

. Podniosę, tylko tyle mogę. Coś trafia gdy się czyta, że wiele osób widziało maleństwo pod krzakami gdy padało i grzmiało i nikt nic nie zrobił....
A co do osoby, która przyniosła ślepe kotki bez mamy to mega szlag a mama była przecież blisko. Cisną się tylko na usta niecenzuralne słowa....
Myślę, że kocurek z cudnymi plamkami na główce i grzbiecie zrobi furorę. Więcej nie mogę tylko zaznaczyć...

Zaglądam do Pandusia z nieustannymi kciukami za zdrówko :ok:

czy ktoś ma jakieś ...nowe wieści z Kliniki...o Pandusiu :?:

Mam nadzieję, że Kinya pojawi się jutro/pojutrze.

Ja postaram się tam podjechać w tygodniu, albo choć zadzwonię - ze względu na tę kotkę z amputowaną łapką. Nie wiem, jak długo może być w lecznicy, a ludzie, którzy ją znaleźli, ponoć nie planują jej wziąć do siebie.

jesli ktoś ma chęć wesprzec Pandusia ,zapraszam na bazarek - link w podpisie,to ostatnie chwile trawania bazarku ,dziś koniec :kotek:

Pytałam o Pandusia. Ponoć w świetnej formie, jest wykąpany i wyczesany. Z jednego oczka wciąż ma wyciek + zapaskudziły się ponownie uszy.

A pingwinkę z amputowaną łapką wzięli do siebie ludzie, którzy ją znaleźli. Uff.

Same dobre wieści :1luvu:

podałam link do wąteczku Pandusiowego
osobie która chciała adoptować
naszą kaleka Natusię (Natusia już ma domek, jutro do niego jedzie)
i dostałam takiego maila w odpowiedzi:

Weź ostrzegaj że treści zamieszczone w linku są wyciskaczami łez, bo siedzę w poważnej pracy, cała spłakana, nie mogę powstrzymać szlochów a dziewczyny dokoła już nie wiedzą co mają robić żeby mnie uspokoić..

Na początku info o nowym domku dla Natki – pół paczki chusteczek poszłoo, a teraz ten kocio..

Rozważę to dzisiaj wieczorkiem w domu, z mężem i pokaźnym zapasem chusteczek !

Będziemy w kontakcie z pewnością !

Mam nadzieję, że Kinya niedługo się odezwie.
W każdym razie Panduś mieszka sobie w klateczce w lecznicy i ma fachową opiekę... A jak się człek zainteresuje innymi 'klatkowcami", to wspina się po kratce, patrzy tymi pustymi oczkami i zaczepia łapą. Bardzo potrzebuje człowieka.