Ale też niekoniecznie chciałąbym zawracac głowę nie znając dokładnego terminu - w ogóle strasznie trudno przychodzi mi proszenie o cokolwiek
No dobra, ale wieści z frontu, póki mam jeszcze chwilę:
Po pierwsze: Magrunia czuje się lepiej, oddycha lepiej i nie zapeszając, chyba w końcu cos zaczęło na Nią działac pozytywnie
Po drugie: są wyniki krwi i na całe szczęście wątroba i nerki nie wzbudają niepokoju. Jedyne co wyszło nie tak, to stan zapalny, ale to jasne. Ma nawet fajowe te wyniki
Po trzecie: wszystko wskazuje na to, że może byc to problem z oskrzelami i posiew będzie robiony po RTG - jeśli będą watpliwości jeszcze jakieś.
PO czwarte: dlatego nie zawracam jeszcze strasznie głowy z transportem, bo umówiłam się z Pania Doktor z Koterii na rozmowę w poniedziałek - zobaczymy jak będzie po weekendzie, może uda się ją podleczyć w końcu.
PO piąte: jeśli byłby nóz na gardle, że musze ją zabrać już, a transportu nie ma, wyprosiłam koleżankę z pracy obok i mogłaby tam awaryjnie wylądować w klatce wystawowej (kwestia 2/3 dni, ale jednak jest to plan "B")
Po szóste: Magri jest całkowicie oswojonym, przjacielskim, kochanym kotkiem. Nie sprawia żadnych problemów i nie może wrócić na ulicę, bo to kot już domowy .
No, to tyle udało mi sie załatwić.
Ufff całe szczescie, że te testy negatywne, bo sprawa wygląda teraz znacznie lepiej.
Dobre wieści?
