Marzenia11 pisze: Zapytam raz jeszcze: czy wolontariuszka która wybrała sobie kota do ogłoszeń i szukania mu domu staje się automatycznie jedyną osobą decyzyjną w jego sprawie i każdy zainteresowany kotem musi się z nią skontaktować?
Nie. I w sumie szkoda, że nie. Jeśli w tygodniu, gdy nie ma nikogo z wolontariuszy pojawi się ktoś chętny na adopcję i w miarę sensowny, to bez problemu dostanie kota, który mu się spodoba. (Jeśli nie został wcześniej zarezerwowany, o czym pisałam powyżej).
A szkoda, że wolontariusze nie mogą pilotować każdej adopcji, bo byłoby to z korzyścią dla kotow. Zaganiani pracownicy schroniska zwyczajnie nie mają ani takiej wiedzy o konkretnych kotach, ani czasu, żeby chętnemu na adopcję poświęcić tyle czasu i przekazać tak wyczerpująca wiedzę jak wolontariusz, który te koty zna, spędza z nimi czas, przekaże wiedzę na temat opieki, karm, zabezpieczeń, da kontakt do siebie (z którego zresztą ludzie chętnie korzystają), poświęci tyle czasu ile przyszły opiekun potrzebuje itp. itd.
Na to jednak nie mamy wpływu.
Natomiast jeśli chodzi o samych wolontariuszy to dobrą praktyką jest informowanie się w sprawie kotów, które konkretna osoba ogłasza i do której (ze wzgledu na jej namiary w ogłoszeniu) zgłaszają się ew. chętni na adopcję. jak ktoś znajdzie chętny domek innym kanałem, to tym lepiej. I dobrze byłoby o tym poinformować wolontaiusza "wiodącego". Z jakich względów jest to potrzebne i wskazane była o tym mowa w tym wątku nie raz, więc nie będę tego powtarzać.
Ale oczywiście można też działać na zasadzie wolnego strzelca, poza innymi, robić swoje wg własnego uznania i mieć resztę grupy i wypracowane przez nią zasady w nosie. Można, bo tak naprawdę nikt nikogo do nieczego nie zmusi, bo zasady są niepisane, żaden dokument do ich przestrzegania nie obliguje. Tyle, ze zasada współpracy, konsultacji i współdziałania dużo lepiej się jednak sprawdza z punktu widzenia dobra kotów i dlatego tak bardzo piszącym tu wolontariuszom zależy, bo jej przestrzegać.
czy tak trudno to zrozumieć ?
