Dziś temperatura ciut wyższa, bo 39,4 stopnia, ale doktor mówi - bez paniki.
Wczoraj wieczorem była bardzo żywotna, rano też nic jej nie brakowało
Ale jak wróciłam z pracy, to juz była ospała. Trochę pogoniłam za nią, aby zapakować do kontenerka, ale jakoś bez rozlewu krwi i zawało serca się obyło.
Teraz zalega, niestety
Ale zjadła całkiem sporo, więc myślę, że może zmęczona jest wizytą u weta B, bo była dziś pobierana krew i baaaaardzo płakała. Ściąganie krwi szło opornie, więc zaczęłą podgryzać. Przyszła na pomoc Pani doktor i złapała koteckę za kark i tyle było gryzienia. Ale potem, przy zastrzyku, skłuta juz mocno dupecka zabolała i mieliśmy przez moment kota "na suficie", a ja dłużej niż na moment będę miała ślady po ranach szarpanych
Wyniki krwi ogólnie ciut lepsze, choć poziom leukocytów jest nadal bez zmian. Ale już nie rośnie i to jest sygnał dla weta B, ze idzie ku dobremu. W końcu po pierwszym tygodniu leczenia leukocyty wzrosły o ponad 55%
Jeszcze dwa tygodnie kłucia przed nami.