Barbara Horz pisze:To ja sobie przy niedzieli pomarudzęJakoś nie mamy ostatnio szczęścia do pomocy. Pomijam sprawy CiachCentrum, które wloką się niemiłosiernie z powodu....... , no właśnie..... Tak naprawdę to brak funduszy powoduje, że jesteśmy momentami bezsilne. Wydawało nam się, że uda się wyremontować lokal przy pomocy ludzi dobrej woli i zaangażowaniu nas samych tzn. wszystkich członków fundacji. Liczyłyśmy, że materiały na remont w większości pozyskamy z tak zwanych odpadów po remontach przeprowadzanych w mieszkaniach, bo przecież wiadomo, że zawsze raczej coś zostanie. To kafelki, to farba, a i gipsu i zaprawy kupuje się raczej więcej niż mniej. Niestety oprócz tego co same zgromadziłyśmy z Adą nic więcej nie mamy
Mamy też tylko łącznie cztery ręce i zero umiejętności instalatorskich, co nie wróży dobrze doprowadzeniu wody i wykonaniu ogrzewania w pomieszczeniach. Problemu by nie było, gdyby stać nas było na wynajęcie firmy, ale również na konto nie wpłynęła ani złotówka na remont tych pomieszczeń
Tak więc najpewniej w tym roku możemy zapomnieć o remoncie i dopiero jak coś zaoszczędzimy z własnych, prywatnych środków ruszymy dalej.
Kolejna sprawa to brak DT.
Działamy po to, żeby pomagać, a nie odwracać głowę i udawać, że nie widzi się kociego nieszczęścia. Z bólem serca byłyśmy wielokrotnie tego roku zmuszone odmówić schronienia kotom znalezionym przez ludzi i proszących nas o pomoc. Nie posiadamy schroniska i nie możemy oferować takiej pomocy. Jednak nasza własna działalność, chociażby prowadzona akcja ciacha prowadzi do sytuacji w których osobiście spotykamy koty w potrzebie na naszej drodze. Kociaki o których pisze Ada, a które osobiście wygrzebałam ze sterty śmieci w piwnicy już by nie żyły, gdybyśmy je wtedy nie zabrały. Pozostawienie ich tam i skazanie na śmierć nie jest ani mobilizujące do dalszej pomocy, ani nie przystoi osobą, które z bezsilności nad kocim nieszczęściem zakładają fundację mającą pomagać kotom w takich sytuacjach. Sama "fundacja" jednak sprawy nie załatwi, bez pomocy ludzi dobrej woli i przede wszystkim DT. Zauważyłam również takie uspokojeni chwilowej paniki po hasłach typu "dom albo trafia do schroniska", "jak nie znajdą domu, czeka je śmierć" itp. Chwilowo jest zainteresowanie, a jak tylko staramy się właśnie chwilowo rozwiązać problem i przygarnąć kociaki licząc nadal, że jednak ktoś do im DT, możemy zapomnieć o pomocy. Sprawy nie ma, zagrożenie minęło, koty mają schronienie i to całkiem nie złe i można zająć się innymi kotami, których twórcy wątków mają większą charyzmę i z pewnością więcej czasu na kontynuowanie swoich próśb. My zostajemy z kolejnymi kotami same i mamy coraz mniej czasu, żeby o nich pisać, żeby starać się nie tylko o DT, ale również o DS poprzez ogłoszenia i przede wszystkim, żeby starać się o fundusze na ich utrzymanie, leczenie itp. Oczywiście koty na tym nie cierpią, bo to wszystko mają zapewnione chociażby z naszych prywatnych środków, ale nam niestety jest coraz gorzej i coraz ciaśniej![]()
Jeżeli nie znajdziemy domku dla trójki i reszty kociaków to oczywiście je nie oddamy do schroniska i nie wywalimy na podwórko i nie zostaniemy kolekcjonerkami a jedynie osobami którym nikt nie pomógł w momencie gdy rozsądnie chciały ulokować kociaki w domach mniej zakoconych, w domach, gdzie tymczasowy opiekun miałby więcej czasu na robienie fotek i szukanie dobrych domów stałych.
To się napisałam i wywaliłam co mi na sercu leży, wracam do sprzątania kuwet
z ust mi to wyrwałaś. Dokładnie to samo chciałam napisać
