Mrata pisze:Nikt nie zmusi mojego TŻta, by wziął jeszcze jednego kota. Mogę mieć wybór- albo TŻ, albo kolejny kotek. I wcale nie chodzi o to, że on kotów nie lubi, tylko uważa, że stać nas na dwa. Ja uważam, że na cztery. Nikt na to nic nie poradzi, podobnie jak na uczuleniowców i takich, którzy kotów nie lubią, bo nie. Ale idea piękna.
I nie chodzi też o to, by na siłę robić z kogoś psychola. Nałóg nie powstaje w momencie wzięcia pierwszego kota. On już wcześniej gdzieś tam sobie w psychice tkwi i tylko czeka na dobrą okazję - od wszystkiego się można uzależnić, każdą, najszlachetniejszą ideę doprowadzić ad absurdum i zamienić w kompletne wariactwo.
Mam niekiedy do czynienia z nadopiekuńczym rodzicem, który wychowuje ewidentnego życiowego rozbitka i bywa- bywa, zaznaczam, że sąd rozpatruje sprawę pod kątem dobra dziecka, czy aby rodzic mu tą nadopiekuńczością nie szkodzi. Tu właśnie widać, jak najszlachetniejsze uczucie, miłość do własnego dziecka, zmienia się w patologię, w którą wkracza państwo. Chociaż niby nie państwa sprawa.
Tak,zgadzam sie z Tobą,można.Ale pamiętajmy ze każdy kij ma dwa końce.Idee rozsadku również można sprowadzić do absurdu.