Zaraz po napisaniu poprzedniego postu maluch nam zrobił psikusa...
Wpadł w jakiś dziwny stan, biegał w kółko, wpadał do kuwety, chwilę siedział, pomiaukiwał bezgłośnie i wybiegał. Zaczynał jeść, natychmiast przestawał, zaczynał się nerwowo wylizywać, przestawał, biegł do kuwety, wybiegał z kuwety... I tak do trzeciej nad ranem.
Wpadliśmy w panikę.
Zobaczyliśmy, że dostał więcej glukozy, niż była mowa (prawie 150 ml). Plus był napojony 5 ml lekarstwem pomieszanym z wodą. A on przestał siusiać. Mijały kolejne dłuuugie godziny po tej wieeeeeelkiej kroplówie

, a on nic!!!
Tylko siadał w kuwecie, chwilę kopał i pomiaukując bezdźwięcznie uciekał.
Dobrze się domyślacie, że zbudziliśmy telefonem jakiegoś dyżurującego weta w całodobowej lecznicy. Baliśmy się, że ta kroplówka jakimś cudem niefortunnie spłynęła i zablokowała pęcherz i małemu przez tę noc ten pęcherz pęknie. Albo się przytruje.
No ale wet nas trochę uspokoił, a potem znacznie bardziej uspokoił nas maluch (Franek? Fidel, Fajrant, Nędznik???), który po prostu zrobił siusiu. A potem jakieś sześć następnych do rana.
Także burzliwa była ta noc, ale dzić maluch jest już po prostu nie do poznania. Zaczyna przypominać kuleczkę, a wcześniej był niemalże dwuwymiarowy
O zdjęciach myślimy już od dawna, ale nie było nawet kiedy wpaść do MPiKu po baterię do aparatu i film, ale teraz, jak on już jest lepszy, postaramy się zrobić to jak najszybciej.
P.S. JESTEŚCIE KOCHANI!!!
