już wymiękam totalnie.....
nie dość, że Muszelka FELV+ i infekcja, nie dość, że Murek tak chory, że ledwo ciepły, to wczoraj w ciągu dnia dzwoni do mnie Julka, która wróciła do domu, że Malwince z obu oczu leje się wręcz żółta ropa....
natychmiast telefon do dr Garncarza z błaganiem o przyjęcie tego samego dnia, po pracy bieg do domu, na 18:30 wet w Radości z Muszelką i Murkiem, na 20:30 na Mokotowie Garncarz.... - miałam wrażenie wracając w nocy do domu, że się o własne nogi poprzewracamy.......
na szczęście z Malwinką to podobno nic groźnego - dr Garncarz jak zobaczył w drzwiach moją minę to od razu zaczął tekstem: "tylko niech się Pani nie denerwuje..."
podobno to częsty przypadek, że po 7-10 dniach po zabiegu wirus w oczach bardzo uaktywnia się pod wpływem "stresu" oka - dostaliśmy zmieniony antybiotyk w kropelkach i mamy się nadal pokazać 6.05
Dr Garncarz - oficjalnie ogłaszam, że kochany człowiek! - pozwolił nam w poczekalni rozłożyć ulotki adopcyjne Malwinki i zabronił nam zapłacić za wizytę
dzisiaj po dwóch dawkach nowego antybiotyku oczka trochę lepsze - mam nadzieję, że rzeczywiście tylko spanikowałam...
co do telefonów z Metra - było mnóstwo, ale praktycznie żaden nie był sensowny...
mam jedno dosyć fajne zgłoszenie z internetu - pisałam już Wam o tym - dziewczyna z Krakowa, ćwiczymy kwestię zabezpieczeń okna i balkonu, ale na razie nie osiągnęłyśmy consensusu....
