Tajemniczy Wujek Z. pisze:Kocurek z białaczką nazywa się Kacper. Tak przynajmniej powiedziała pani, która go złapała i przywiozła. Z Kacprem to w ogóle smutna historia - kolejny stary, niepotrzebny nikomu kot. Więc po prostu wyrzućmy go z domu...

Nie ma to jak zostawić starego, domowego kota na pastwę losu i zimy...
Większość czasu siedzi biedulek skulony w kąciku izolatki

Położyliśmy mu tam kocyk żeby nie siedział na podłodze... Ma problemy z tylnymi łapkami. Chodzi, ale trochę niepewnie i łapinki na takie chudziutkie. Na szczęście już po trzeciej próbie posadzenia na kolanach wyluzował się, rozlał, przykleił do kolan i tak sobie przysypiał, pomrukiwał, obserwował i znów przysypał

Nogi i pupa mi drętwiały, ale tak cudownie się rozanielił, że nie miałam sumienia go zdejmować - krótko mówiąc typowy, kochany staruszek - kolanka, głaskanie, mruczenie i ... mógłby tak całą wieczność

No może z przerwą na jedzenie - apetyt mu dopisuje. Prawdopodobnie ostatnio nie dojadał, bo pałaszował z misek co się dało (oprócz suchego, więc paszcza też będzie dokładnie oglądana).
Kilka zdjęć Kacperiusza.


I taki skulony siedzi:


Chciałam dodać, że Kacperek jest pięęęękny - srebrny, pręgowany z białym brzuszkiem. I ma cudowny biały podszerstek. Śliczny jest 
A tak wygląda rozanielony, wtulony w kolana
Zdjęcie słabe, robione komórką, ale widok szczęśliwego pychola bezcenny
