"Tygrys"-Masza w samochodzie całą drogę płakała. Obawiam się, że w pociągu będzie nie lepiej...
Teraz rezyduje w mojej łazience - ma luksusy

całe 14 m2
I

Po pół godzinie kotka jest poza kontenerkiem, barankuje, mizia się, wywala brzuchol kołmi do góry

Ani śladu przerażonego kota ze schroniska...
W uszach ma niestety drobną kopalnię... Spróbuję oczyścić i zapuszczę Oridermyl - mam jeszcze z zapasów starą wersję preparatu.
No i "capi" schronem, ale na kąpiele nie pora... Myślę też, że profilaktycznie przyda jej się odpchlanie - nie mam niestety nic w domu na pchełki

Nie wiem jak z odrobaczaniem - nie zauważyłam na razie nic niepokojącego - schron podobno odrobacza zwierzaki, ale nie ręczę, że czegoś nie ma... Nie będę ryzykować odrobaczania dziś, bo nie chcę problemów w podróży. Zwierzaki różnie reagują na preparaty odrobaczające...
Na pupci troszkę odrasta, ale jeszcze długa droga do ślicznego futerka...
Acha, Masza została w schronie zaszczepiona na wściekliznę. Pozostałe szczepienia pewnie sobie darowali... Kicha trochę panienka.
Idę do niej, bo właśnie popłakuje zamknięta sama w łaźni...