Tylko że wet mówi to musiało w tych małych siedzieć a teraz się wykluło ..no wyhodowałam w nich potwora który wszystko niszczy .
Pierwszy co zachorował po tyg ok , jest na lekach o przedłużonym działaniu ..Biegunka zmiany neurolog mineły , nawet kontroluje wydalanie , jak z niego leciało teraz się napina super.Dostał grzyba .Ostatni co zachorował prawie ok..Zgredek co nigdy mu nic nie było walczy waga 640 no zleciał , ale temp unormowana a miał przez dwa dni 35,6 ...Balbina z zespoleniem wrotno obocznym ona troche cienko waga 450 , bardzo źle znosi chorobę , ale są momenty że staje się ruchliwa zobaczymy...
Boje się o moje dorosłe nadal , nie wiem na czym stoje , piore wymywam itd , ale to guzik da ...ale coś musze robić żeby nie zwariować..Bo kocham moje ślepki nad życie i inne bidy i żadne małe cudo tego nie zmieni..Moje serducho bije bardziej ku tym bidom takim co nikt by ich nie dotknął bo może się czymś zarazi.. Takie koty mam w serduchu .
Nikt mi nie powie że źle robie

teraz już nie bo nie pozwole się zjechać komuś kto nie ma pojęcia jakie jest życie z tyloma kotami nie zdrowymi i nie rasowymi , komuś co ma jednego bo jest odpowiedzialny i siedzi sobie i stuka i robi dym ..Obrabia dupę bo się często nudzi..Dawno bym z miau odeszła bo pamiętam wcześniejsze jazdy , ale jest tu kilka osób co są ok ..Co są z nami cenie je bardzo i dlatego tu zaglądam ...Piszę bo nie robie nic złego , mam koty których nikt by nie zabrał .Mam teraz cztery z małych co miała zabrać fundacja jak je wyjęłam z murku i co olali mnie zostałam z nimi ...A miało być inaczej , miało i nie jest a ja jestem wściekła bo to cztery maluchy to dużo ..Teraz są narażone jeden ma grzyba , byłam u weta dostał szczepionkę , smaruje go ..i ja płacę a to powinien być kot fundacji ..Wszystko wydaje sie niektórym proste ale tak naprawde nic nie jest proste ..A ta choroba nas dobiła , taka prawda.