Kochani minie we czwartek miesiąc a my dalej chorzy ...mama zmieniła 2 antybiotyki była gorączka ok 1,5 tyg ale już lepiej. W sumie dobrze się nie zgodziła na te testy ponieważ znajomi faktycznie mają tego Covida i ojciec rodziny leży w domu pod tlenem bo saturacja poniżej 90 to nie stan ciężki powiedzieli na pogotowiu a córka i żona pełne objawy choroby a testy ujemne ...tak to wygląda w realu biorą takie stany ciężkie że potem respirator i mało kto wyjdzie żywy ...tak jest u mnie w Białymstoku ...
Wzięłam kredyt w banku bo wiedziałam że to będzie hard core i nie myliłam się na leki na trójkę już ponad 1200 zł i do tego zamawiałam posiłki z baru bo nie dałam rady z łóżka wstać zresztą całe noce zbijalam mamie gorączkę na szczęście drugi antybiotyk zadziałał i się udało dzięki Bogu. Wypiliśmy 8 paczek Orsalitu plus 2 tubki po 20 tabl multum syropów od kaszlu tabletek itp itd Nutramil kaszki Bobovita i po prostu masa tego teraz na allegro zamówiłam witaminy i minerały amerykańskiej firmy mam nadzieję że nas wzmocnią...ja dalej pokasłuje ale od gardła bo mam zapalenie tchawicy którą miałam spaloną po naświetlaniu i co prawda temp 36,6 ale boli mnie przy przełykaniu i po jedzeniu tak drażni że ataki kaszlu mam od tego.
Jutro zadzwonię do dr może kolejny antybiotyk? Dwa lata temu miałam grypę A z powikłaniami 2 miesiące byłam chora strasznie może i teraz podobnie ...
Do domu nie wpuszczamy nikogo wszystko pod drzwiami zostawiają nam zakupy i masę leków ...
Dzięki Wam bezdomniaki maja jedzenie bo koleżanka karmi na tych dwóch odludziach i mi pomaga chodzi czasem do Tygrysi do suszarni i w ogródku nakłada jeść i pić ...Wąsik ten po kastracji jest chory podaje mu antybiotyk na balkonie na szczęście udaje się podać w mięsie.
Dziękuję też pani Hani z Warszawy dzięki której też nasze bezdomniaki mają co zjeść i mamy wreszcie zapasy i dziękuję Dorci z Anglii dzięki której mogę kupić jedzenie swoim bo one puszek nie jedzą niestety jedne Gourmety a inne mięso plus chrupki no i muszę kupować żwirek bo Tygrysia sporo je i sporo też się załatwia no i Śnieżka ta staruszka z wysypiska też teraz kuwetuje bo staruszka jest ...reszta 3 moich robią w ogródku lub za płotem .
Także dziękuję wszystkim mam nadzieję że uda mi się Wam jakoś odwdzięczyć moimi obrazkami ...
Suma sumarum najgorsze za nami .
Powiem jeszcze o sąsiadce która mi pomagała w ciężkiej walce z rakiem. Ona miała Covid potwierdzony testem pozytywnym. Do szpitala jej nie chcieli to leczyli w domu nie doleczyli. Po miesiącu gorączka i kaszel i ból przy oddychaniu i wysoki puls . Tuż przed Covidem gin zapisał jej hormonu ponieważ miała krwotok a nie miesiączkę wcześniej leczyła się u naczyniowca i brała przeciwzakrzepowe które musiała przerwać . No i potem Covid. Siłą namówiłam na badanie i okazało się że przeszła w domu zator płucny cudem przeżyła o leży na kardiologii inwazyjnej teraz z uszkodzonym płucem jest leczona i diagnozowana. Mimo licznych telefonów i teleporad nikt nie skierował do szpitala. Tak to wygląda. A po teście na Covid nikt nie sprawdzał czy siedzi na kwarantannie itp
Zero zainteresowania.
Inne sąsiadki piszą do mnie miały Covida całymi rodzinami jedna pisze że chodziła do pracy bo nie miała tragicznych objawów druga pracuje w przedszkolu gdzie już cały personel zarażony a dzieci gluty do pasa na pewno przechodzą łagodnie ale wszystko jakoś działa i przedszkole czynne.
Na te brednie w tv słuchać się tego nie chce tak kłamią i manipulują opinią publiczną.
Dziś znajomej ciocia zmarła w DPS na Covid ale oczywiście nie mają potwierdzenia w teście . Trumna już zaplombowana bliscy w szoku jeszcze w sobotę normalnie rozmawiali. Bliscy nie widzieli jej jakiś czas zakaz odwiedzin a teraz też nie bo Covid. Na stronie DPS nie ma wzmianki o wirusie brak słów....
Także nie wiem jak to wszystko działa i o co tu chodzi. Mojego ojca dr rodzinny który przyjmował w kilku przychodniach i w szpitalu leży w ciężkim stanie pod respiratorem, młody wysportowany człowiek. Dwóch redaktorów z TVP Białystok zmarło 57,58 w ostatnich dniach.
Tak to w telegraficznym skrócie.
Dzięki Bogu że mam doświadczenie w walce o życie którą nie raz stoczyłam szczególnie w walce z rakiem i tak jak wiecie biorąc czerwoną chemię nie mogłam sobie poleżeć ojca sondą karmić mamę też oporządzać bo ciśnienie ponad 200 nie spadało i nakarmić stado zwierząt to dopiero było wyzwanie ...
Adrenalina i obowiązki trzymają człowieka w takim pionie że sama bym się o to nie podejrzewała.
Byłam już w sklepie po chleb i chodzę do ogródka karmię koty i ptaki dzień w dzień poza tym muszę kupić plandeki samochodowe i osłonić domki kocie w ogródkach bo mróz co roku tak robię i pod najgrubszą plandeką kilka godzin nie zamarza woda. Dobrze że mamy tyle jedzenia bezdomnym i że moja koleżanka wszystko ogarnie plus mnie ogarnie i moje paczki z paczkomatu leki zakupy itp
Dziękuję wszystkim i dziękuję że jesteście
