Dziewczyny wróciły. Znaczy się ja i Anulka.
Kleo wreszcie wyszła z sypialni, pierwszy dzień po powrocie posiedziała sobie z nami w pokoju. Mimo że czasami przestraszona zwiewała, to ciągle próbowała wychodzić.
Niestety, szybko wróciła do tego, że syczy mocno i zwiewa non stop pod łóżko. Mam wrażenie, że Anulka podchodzi do niej raczej bez agresji, że chciałaby ją poznać, ale czasem ją tak pogoni, że nie wygląda to na zabawę. Ani razu nie syknęła, chociaż zdarzało im się już lać
Strasznie mi szkoda Kleo... Wychodząc do pracy zaczęłam znowu zamykać drzwi do sypialni, żeby mogła chociaż pójść do kuwety..
A kicia jest strasznie kochana - mocno przytulasta, nadstawia się do miziania i chociaż czasem zdarzy jej się jeszcze mnie capnąć ząbkami, to od samego początku było to takie bardzo leciutkie i nie bolało.
Podsumowując: sama już nic nie wiem

Szkoda mi Anulki, bo siedzi sama, szkoda mi Kleo, bo nie tylko siedzi sama, ale jeszcze często pod łóżkiem i szkoda mi mnie, chociaż zdarzyło mi się już parę przespanych nocy
Aaaa, a propos: zdarzyło mi się raz obudzić z Kleo nad moją głową

Anulka musiała wtedy jakoś przegapić i jej nie pogoniła
