Anko, rzeczywiście pisywałam o Cipiórze tylko po troszku, trochę tu, trochę tam - w KOTerii też raczej skrótowo. Dwa lata temu bandyta przestrzelił jej z wiatrówki kręgosłup. Pocisk przeszedł na wylot, po drodze trochę naruszył rdzeń kręgowy, został po nim minimalny okruch, utkwiony w kręgu. Kicia nie chodzi na czterech, przeważnie ciągnie tylną część za sobą, czasem poczołguje się trochę na kolankach, niesłychanie rzadko udaje jej się stanąć prosto na tylnych nóżkach i postać tak chwilę. Do kuwety nie chodzi, bo nie mogąc stanąć tylko by rozwlokła żwirek na futrze. Zresztą nie opróżnia pęcherza za jednym zamachem, tylko posikuje po trochu (co prawdopodobnie wpłynęło na jej aktualne problemy), tak samo zamiast porządnego "kaktusa" pozostawia za sobą szereg bobków. Nie mam dywanów ani miękkich wykładzin, panuję nad tym wszystkim raczej z grubsza, metodą szorowania podłóg mopem, a mebli (kota wciąga się na pazurach na wersalkę i fotel) środkami do czyszczenia dywanów (z różnym rezultatem). Mieszkamy sami ze Starym, przez cały dzień nie ma nas w domu, do sypialni biednego sierściucha nie wpuszczamy, bo trudno by spać z "przeciekającym" kotem. Więc mnóstwo czasu jest sama, nadrabia to kiedy ktoś się wreszcie zjawi, wtedy ożywia się, ugania z myszkami i innymi zabawkami, przychodzi na pieszczochanie i uprawia gonitwy przez całe mieszkanie.
Z Kacperkiem może być znacznie lepiej, skoro to nie jest mechaniczne uszkodzenie, a kociuś jest młodziutki. Czego jemu i wszystkim bezpośrednio zainteresowanym życzę serdecznie.