A teraz smutne wieści: Miki czuje się bardzo źle, w sobotę jeszcze walczył przy dawaniu kroplówki a w niedzielę nagle bardzo osłabł, wczoraj już był całkiem słabiutki, u weta dostał kroplówkę i wet pobrał mu krew mimo tego, że Mikuś był słabiutki.
Wieczorem dogrzewałam go w domu, głaskałam, gadałam do niego a on mruczał.
Rano położyłam go w kartonie wyścielonym kocykiem i podkładem, przykryłam drugim kocykiem i musiałam wyjść do pracy.
Nie odwołam tego badania krwi ale czuję, że po powrocie do domu czeka mnie pochówek Mikunia.
Rano jeszcze cichutko mruczał ale trzeba by cudu, żebym go zastała żywego po południu...
