To już kolejny zawał w ciągu tego dnia, ale tym razem ze szczęścia

to był czarny piątek, no ale chociaż ciemny wieczór jest łaskawszy.
Pelaśka zlokalizowana jak już wiecie - musiałam wygadać się Patrycji.
Przyznaję popadłam w paranoję, załamałam się, zgłupiałam. TŻ się nagadał i to systematycznie zwiększało ból głowy.
Ale nie o mnie teraz, toć to wątek Kici.
Jednak na górze, w takim małym pokoju telewizyjnym (jak dobrze, że posłuchałam rad Patrycji) jest szafa i wbiła się za nią, ło matko jak jej tam ciasno! Łoczy ma wielkie, przerażonę, latarka zapewne to bardziej uwidoczniła. Nie było tam jedzonka, już jest. Niestety nie będę mogła stwierdzić czy i ile zjadła, bo każda miska poza kuchnią jest wieeelkim rarytasem. Chłopaków nie mogę nigdzie zamknąć, bo ich głośne wyrzuty, dopiero by ją przeraziły...
A teraz cenna rada - zawsze ufaj TŻ! Rano widział, że Chłopaki, na przycupie bacznie interesowali się właśnie tą szafą. Niby taki niekociasty, a nosa ma! Sprawdzaliśmy na szafie, w szafie. Między szafą a ścianą stoi gitara, wyciągnęliśmy - pusto. A ona była tuż obok
